Sokołów Podlaski - nie pójdą do „Jedynki”, tylko do innych szkół. Zamieszanie z naborem do klas pierwszych

Na nieco ponad tydzień przed początkiem roku szkolnego okazało się, że w Szkole Podstawowej nr 1 w Sokołowie Podlaskim będzie tylko jedna klasa pierwsza, a część dzieci, które rekrutowano do drugiej rodzice musieli przenieść do innych szkół. Skąd to zamieszanie i czy sprawy nie można było rozwiązać wcześniej? – o to zapytałam władze miasta.

W piątek do naszej redakcji zadzwoniły dwie osoby, skarżące się na to, że dopiero pod koniec sierpnia zapadły ważne decyzje dotyczące rekrutacji do klas pierwszych w mieście Sokołów Podlaski. Chodzi o to, że w Publicznej Szkole Podstawowej zapisywano dzieci do dwóch oddziałów, ale ostatecznie powstał jeden. Tyle że decyzja w tej sprawie zapadła bardzo późno i dopiero w ostatnich dniach rodzice (byli i tacy, co musieli przerwać urlop) szukali miejsc dla swoich pociech w innych szkołach.

- Rodzice chodzili na spotkania w szkole, a w piątek (22 sierpnia) po trzynastej dowiedzieli się że ich dzieci nie zostały przyjęte, bo nasza Pani Burmistrz w ostatniej chwili zarządziła że w „Jedynce” ma być tylko jedna pierwsza klasa. Dodam, że w pobliskich szkołach nie ma już miejsc – taki sygnał z kolei trafił do nas od internautów w poniedziałek.

W piątek wysłałam do władz Sokołowa Podlaskiego maile z pytaniami o tę sytuację, w poniedziałek do sprawy bardzo szczegółowo odniosła się zastępca burmistrza Danuta Domańska.

- Tak, prawdą jest, że w PSP nr 1 będzie utworzona tylko jedna klasa pierwsza, ale nie jest to decyzja podjęta teraz i wyłącznie dla SP nr 1. Sytuacja ma trochę inne tło, które postaram się wyjaśnić – podkreśla pani wiceburmistrz. - Zgodnie z przepisami prawa oświatowego za skuteczną rekrutację w szkołach odpowiadają ich dyrektorzy, a nie burmistrz miasta. Miasto określa tylko warunki brzegowe tej rekrutacji - te, które nie są zapisane w prawie. Wydział Oświaty takie warunki określił już w kwietniu na etapie opracowywania arkuszy organizacyjnych szkół. Sprawa dotyczyła minimalnej liczby uczniów w klasie. Miasto ustaliło ją, choć nie musiało, na poziomie 20 uczniów, a nie w górnej, zapisanej w prawie granicy 25 uczniów. Zrobiło tak dla lepszego komfortu uczniów i nauczycieli, ale jednocześnie jasno powiedziało, że mniejsze niż 20-osobowe klasy nie wchodzą w grę, ponieważ musimy odpowiedzialnie podchodzić do budżetu miasta – zaznacza wiceburmistrz.

Danuta Domańska podkreśla, że wszyscy dyrektorzy mieli świadomość, że jeśli chcą utworzyć dodatkowe klasy, to muszą się postarać - zrobić dobrą promocję szkoły i tym samym zachęcić rodziców do zapisania swoich dzieci do placówek, którymi kierują.

- Dyrekcja SP nr 1 nie dokonała naboru do dwóch klas, nawet przy tej minimalnej określonej na 20 osobową liczbie uczniów, zatem zrozumiałe było, że kolejna klasa utworzona nie zostanie, o czym należało już w czerwcu, po pierwszym naborze poinformować rodziców. Wydział Oświaty monitorował sytuację w szkołach i dyrekcja SP nr 1 do końca lipca zapewniała, że brakujących uczniów znajdzie w naborze uzupełniającym. Nie mieliśmy powodu, żeby w to wątpić – zaznacza pani wiceburmistrz. - Dopiero 13 sierpnia dyrektor poinformowała nas pismem, że naboru nie dokonała. Miała jedną pełną klasę 20- osobową, a druga liczyła tylko 16 osób.

Danuta Domańska wyjaśnia, że sytuacja była na tyle poważna, że w trybie pilnym, w czwartek 21 sierpnia, zwołano zebranie dyrektorów, aby temu zaradzić, ponieważ rodzice na dwa tygodnie przez początkiem roku, muszą wiedzieć do jakiej szkoły będzie uczęszczać ich dziecko.

- Pani dyrektor „Jedynki” na spotkaniu nie było. Sekretarka poinformowała mnie, że wyszła wcześniej z pracy i już jest poza Sokołowem, bo następnego dnia ma urlop. Pani zastępca na pytanie - moje i dyrektorów - dlaczego wcześniej szkoła nie poinformowała o tej sytuacji, kiedy jeszcze w innych szkołach nabór nie był zamknięty i można było temu zaradzić, odpowiedziała: „Pani dyrektor do ostatniej chwili myślała, że uczniowie jednak się zgłoszą” - relacjonuje zastępca burmistrza.

Sytuację udało się rozwiązać wspólnie z innymi dyrektorami,

- Na szczęście, przewidując niespodziewane sytuacje, które mogą się wydarzyć w ciągu roku szkolnego, jak np. zmiana miejsca zamieszkania ucznia, nie robili naboru na do maksymalnej liczby 25 uczniów, tylko pozostawili sobie rezerwę kilku miejsc. Podjęli się przeprowadzenia rozmów z rodzicami uczniów z nieutworzonej klasy i zaproponowali miejsce w swoich szkołach. Na dzień dzisiejszy mamy informację od pani wicedyrektor SP nr 1, że do utworzonej klasy będzie uczęszczało 25 uczniów, natomiast 11 uczniów z nieutworzonej klasy znalazło miejsce w innych szkołach – wyjaśnia Danuta Domańska.

Jak wygląda sytuacja w miejskich szkołach po przyjęciu uczniów, dla których nie udało się stworzyć klasy w SP nr 1?

W PSP nr 1 będzie jedna klasa licząca 25 uczniów, podobnie będzie w „Trójce”. Po dwie klasy liczące po 25 uczniów stworzono w „Dwójce”, „Czwórce” i „Szóstce”.

- Chociaż kluczowe decyzje zapadły w kwietniu, życie pokazało, że mimo jasnych wytycznych z Wydziału Oświaty, mogą zdarzyć się nieprzewidziane sytuacje. Na pewno nie odpowiada za nie pani burmistrz, bo tak jak wcześniej wyjaśniałam nie ona, ani nie Wydział Oświaty jest odpowiedzialny za nabór uczniów do szkół. Bardzo ubolewamy, że taka sytuacja się wydarzyła i wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość – komentuje wiceburmistrz Domańska.