W księgarniach pojawiła się powieść autobiograficzna „Mniszkówna” Katarzyny Drogi. Autorka książki analizuje fenomen twórczości Heleny Mniszkówny, która związana była z Sabniami i pochowana jest na cmentarzu w Zembrowie.
W ubiegłym roku minęła 80. rocznica śmierci pisarki. Helena - z domu Mniszek-Tchórznicka, primo voto Chyżyńska, secundo voto Rawicz-Radomyska - urodziła się w 1878 r. na Wołyniu, zmarła 18 marca 1943 r. w majątku swoich rodziców Sabniach. Jest patronką Zespołu Szkół w Sabniach, poświęcony jej obelisk stoi przed Urzędem Gminy.
Więcej o pisarce można przeczytać tu:
Ogromną popularność Mniszkównie przyniosła wydana w 1909 r. powieść „Trędowata”. Jako pisarka, była przez krytyków literackich lekceważona i oskarżana o grafomanię, ale przez czytelników uwielbiana. „Trędowata” tylko do wybuchu II wojny światowej miała 16 wydań. Jakie były początki pisarskiej działalności Heleny?
„Początek wieku XX, Podlasie, dwór szlachecki w Sabniach. Młoda wdowa wraca z córeczkami do domu rodziców. Ma jedno marzenie: zostać pisarką! Halszka, jak ją nazywa rodzina, to artystyczna dusza: pięknie gra na pianinie, maluje, ale nade wszystko uwielbia literaturę. Czy mogłaby napisać prawdziwą powieść o miłości? Otoczenie nie zachwyca się jej planami: powinna wyjść za mąż po raz drugi, zająć się dziećmi i domem. Ale pozornie delikatna i rozmarzona Halszka jest uparta. Pisze po nocach powieść o nauczycielce, którą pokochał arystokrata. Ojciec zdziwiony determinacją córki, zasięga rady zaprzyjaźnionego pisarza Bolesława Prusa. Halszka dostaje błogosławieństwo mistrza, tata finansuje wydanie pierwszej powieści. „Oby sprzedało się chociaż sto książek tej mojej „Trędowatej”, modli się Halszka. Sprzedaż idzie w setki tysięcy... To nie koniec, lecz dopiero początek opowieści o tym jak Helena Mniszkówna została królową romansu z wyższych sfer. Zdobyła wielką popularność, ale zapłaciła wysoką cenę za sukces. Perypetie życia Halszki mogłyby być fabułą jej książki” - te słowa czytamy w recenzji promującej książkę w internetowych księgarniach.
Autorka „Mniszkówny”, Katarzyna Droga, to pisarka, dziennikarka, nauczycielka, popularyzatorka polskiej literatury. Jest autorką powieści biograficznych o nietuzinkowych kobietach, m.in. o Hance Ordonównie, Aleksandrze Piłsudskiej oraz o Hance Bielickiej. Zapytaliśmy panią Katarzynę o to, jak zetknęła się z literaturą Heleny Mniszkówny.
- Najpierw poprzez film. Uwielbiałam program "W starym kinie", jako nastolatka obejrzałam wszystkie przedwojenne filmy emitowane przez telewizję, w tym „Trędowatą”, z Elżbietą Barszczewską w roli głównej. Dopiero później sięgnęłam po książkę – wspomina Katarzyna Droga. - Stała na półce, wśród wielu innych, bo w moim domu było sporo książek, a ja w czasach liceum czytałam dużo, emocjonalnie i chciwie. Dzieje Stefci Rudeckiej też opłakałam, chociaż pamiętam, że mama się ze mnie podśmiewała. Na studiach na Uniwersytecie Warszawskim oczywiście wszyscy czytali Gombrowicza i realizm magiczny, literatura była przedmiotem badań, mniej rozrywką. Ale ja zawsze lubiłam czytać dla rozrywki. A po latach zaczęłam pisać książki i artykuły o kobietach niesłusznie zapomnianych, lub skrzywdzonych pochopnymi opiniami. Moim zdaniem, Helena Mniszkówna do takich należy. Chciałam ją przypomnieć i pokazać postać pisarki, ziemianki, kobiety jaka była – podkreśla.
Po II wojnie światowe, w latach 1951-1956 cenzura zakazała publikacji książek Heleny Mniszkówny, jej powieści wycofano z bibliotek. Był to swoisty ewenement – nie chodziło bowiem o twórczość o tematyce stricte politycznej, a obyczajowej. Ale zakazy dały odwrotny efekt – rozbudziły zainteresowanie twórczością pisarki u kolejnego pokolenia czytelniczek.
- Powieści Heleny Mniszkówny znalazły się na „indeksie ksiąg zakazanych”, bo zarówno sama pisarka jak i świat, który utrwaliła w książkach, to był świat Polski przedwojennej, ziemiańskiej, czyli w oczach nowej władzy tej złej, którą chciano wymazać z pamięci – ocenia Katarzyna Droga. - Dlatego niszczono dworki, pałace, wszelkie pozostałości po Drugiej Rzeczypospolitej. A tu na kartach Mniszkówny pełno ordynatów, dam, pobożnych panienek z dobrego domu, towarzystwa szlacheckiego i ich obyczajów. Mimo krytyki tych warstw społecznych, także urok i wiara w wyznawane przez nie wartości. Jak komunistyczna władza mogła pozwolić, żeby znów tysiące obywatelek się tym zaczytywały? A jednak zakaz to czasem też dobra reklama! Czytelniczki przepisywały ręcznie książki Mniszkówny, a kiedy w końcu wydano je w Polsce Ludowej – nakład 40 tysięcy zniknął w ciągu godziny. Niech pisarz, który by tego nie pragnął, pierwszy rzuci kamieniem! - dodaje autorka biografii „Mniszkówny”.
Zapytaliśmy też Katarzynę Drogę o to, czy miała okazję odwiedzić miejsca związane z autorką „Trędowatej”, czy „Panicza” w powiecie sokołowskim
- Tak, byłam w Sabniach i w Zembrowie, jej domu rodzinnym, wybieram się tam ponownie. Dzięki życzliwości pań związanych z kulturą mogłam zobaczyć miejsca, w których niegdyś był dwór w Sabniach, miejsca odwiedzane przez Mniszkównę, i odwiedzić rodzinne groby. Piękne miejsca, bliskie mi, bo też jestem Podlasianką, tylko znad Narwi. Refleksje? Żal, że prawie nic nie zostało z materialnych pamiątek tamtego świata, ale też radość, że tak wiele osób ją pamięta, że kultywuje się jej pamięć, szkoła nosi jej imię, jest pomnik i ślad w herbie gminy Sabnie.
Spotkanie autorskie z Katarzyną Drogą planuje Gminna Biblioteka Publiczna w Sabniach. Poinformujemy o terminie. A dziś gorąco zachęcamy do lektury „Mniszkówny”, dostępnej w księgarniach internetowych.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie