Reklama

Patodeweloperka po sokołowsku, czyli o nowym bloku na Syndykacie

​​​​​​​Na niedawnej sesji Rady Miejskiej w Sokołowie Podlaskim radny Józef Kalicki w imieniu mieszkańców osiedla Syndykat zwrócił uwagę na problemy związane z planami budowy kolejnego bloku na tym osiedlu...

Temat wypłynął przy okazji dyskusji nad „Raportem o stanie miasta Sokołów Podlaski w 2022 r.”, wśród wielu innych poruszanych kwestii.

Nie ma gdzie psa wyprowadzić, jeden trzepak

- Mieszkańcy osiedla Syndykat zobowiązali mnie do tego, żeby poruszyć problem zasad tworzenia polityki przestrzenno-mieszkalnej w naszym mieście i ładu budowlanego. Ludzie postrzegają to jako wolną amerykankę, teraz modne jest takie słowo: patodeweloperka. I trudno im się dziwić - przyznał radny. - Kilka lat temu w to osiedle wciśnięto blisko 100-rodzinny blok. I co z się z tego tytułu wydarzyło? Blok natychmiast ogrodzono wysokim płotem, postawiono szlabany, tylko za tym płotem brakuje co najmniej jednej trzeciej stanowisk parkingowych. Do tego bloku codziennie jeździ dużo gości – choćby dostawcy pizzy, ekipy remontowe, babcie po wnuczków – nie są wpuszczani za bramę, bo nie mają dostępu, pilotów no i nie zmieściliby się. Więc to wszystko „mieli się” na starym osiedlu. Mało tego, jeszcze kilka ogromnych śmieciarek jedzie przez to osiedle każdego dnia. Dla kierowców tych pojazdów dojazd do śmietników to dramat. Codziennie walczą, żeby jakoś tam się dostać.

Radny podkreślił, że cała starsza zabudowa osiedla Syndykat była dwupiętrowa. Wciśnięto na jego teren potężny blok 5-piętrowy, co już zdaniem radnego było naruszeniem istniejącego ładu budowlanego.

- Mieszkańcom 100-rodzinnego bloku za płotem zrobiono trawniczek wielkości tej sali konferencyjnej, który natychmiast został zajechany samochodami. Nawet piesków, których jest w tym nowym bloku pewnie ze 20, nie ma gdzie wyprowadzić. Więc wszyscy ruszają na stare osiedle. Kosze uliczne na śmieci też polikwidowano, bo mieszkańcy nie chcieli dłużej płacić za publiczne de facto śmieci na swoim osiedlu – wyliczał Józef Kalicki. - Zrobiono tylko jeden trzepak dla 100-rodzinnego bloku. Wciśnięto go między da bloki – 7 metrów od jednego, 9 od drugiego. 100 rodzin ma iść między okna innych bloków trzepać swoje dywany! - oburzał się.

Tragiczna komunikacja

Radny zwrócił też uwagę, że granicząca z osiedlem z jednej strony rzeczka Kościółek przy której stoi nowy blok sprawia, że wyjazd jest możliwy tylko przez teren starego, ciasnego i zastawionego samochodami osiedla - do ulicy Kolejowej. - Pan radny skarżył się na takie problemy w innych częściach miasta. Przyjdź pan na Syndykat, jak zobaczysz pan, co tam jest, to powiesz, że gdzie indziej to bajka – mówił Józef Kalicki. - Szkoła formalnie od tego bloku jest oddalona o 500 metrów. Ale uczeń, żeby do tej szkoły dojść musi przejść 1,5 kilometra. Ale ludzie są pomysłowi – wyjęli jedno przęsło ogrodzenia i chodzili na przełaj (to przejście zostało zagrodzone – przyp. red.). Przez ich teren chodzić nie można, ale oni przez czyjś mogą... Trudno winić za to ludzi, którzy tam mieszkają. To raczej wina projektanta, dewelopera, tych którzy tworzą ład przestrzenny - podkreślił.

Chcą wcisnąć jeszcze jeden blok!

- Zapytacie państwo pewnie, po co o tym mówię – kontynuował Józef Kalicki. - Sprawa się rypła, blok stoi, jest jak jest, nic za wiele poprawić się nie da. Poprawić się nie da, ale popsuć da. Przystąpiono do tego z niemałą energią, bo znaleziono z drugiej strony działkę i zaprojektowano następny blok – już nie tak duży, jak ten poprzedni, ale i tak większy niż cała reszta na osiedlu. Na starej części osiedla największy blok zamieszkuje 18 rodzin, a tu się planuje 20. Ludzie już teraz popatrzyli, że nie będzie życia na osiedlu i zaczęli dociekać, co się dzieje. Jak panowie burmistrzowie zapewne wiecie, zaczęli odwoływać się od decyzji miasta i sprawa oparła się o Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Siedlcach.

SKO nie zostawiło suchej nitki...

Mieszkańcy wynajęli prawnika, specjalizującego się w prawie budowlanym i ten znalazł w w decyzji o warunkach zabudowy wydanej przez Urząd Miasta szereg nieprawidłowości. W efekcie Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło dokument.

- Tych niezgodności SKO znalazło co najmniej 8. I nie są to jakieś bzdurki, tylko podstawowe kwestie: że blok jest za wysoki, że jest za mało miejsc parkingowych, za mało przestrzeni zielonej. Wiemy, że każdy deweloper chce wykorzystać swoją działkę w 100 procentach i jak najwięcej z tego wyciągnąć. Pytanie moje brzmi: czy to tak powinno być? Czy nie powinno się raczej patrzeć na mieszkańców – ludzi, którzy mieszkają, a nie na dewelopera i jego interes? - pytał retorycznie radny. - Teraz ludzie już tam się nie dadzą wepchnąć w maliny, jak to było z tym pierwszym, dużym blokiem i będą sprawy pilnować – zapewnił Józef Kalicki.

Naczelnik wydziału: ma być parking podziemny

- Sprawa zapewne dotyczy działki za Topazem przy Kolejowej. Rzeczywiście, SKO uchyliło tę decyzję o warunkach zabudowy, bo urbanista popełnił sporo błędów. Nie wiem, dlaczego pan mówi, że miejsc jest za mało. Zaprojektowany jest parking podziemny i założyliśmy, że na każde mieszkanie musi być miejsce. Nie ma tam parkowania na zewnątrz, jest tylko pogłębiona zatoka na kilka miejsc dla osób niepełnosprawnych - odniosła się do sprawy Elżbieta Makowska, naczelnik Wydziału Rozwoju w Urzędzie Miasta Sokołów Podlaski. - Decyzja wróciła do nas do ponownego rozpatrzenia. Urbanista będzie musiał przejąć wszelkie uwagi Kolegium.

Gdy nie ma planu zagospodarowania, decyduje zabudowa sąsiednia

- Proszę mi powiedzieć, na jakiej podstawie możemy odmówić wydania decyzji o warunkach zabudowy, jeśli zabudowy sąsiednia jest zabudową wielorodzinną? – kontynuowała naczelnik. - W ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym decydujące znaczenie ma zabudowa działek sąsiednich. Oczywiście uwagi mieszkańców i kolegium muszą być wzięte pod uwagę i będziemy opracowywać nowy projekt decyzji.

- Gdyby wszystko było zrobione zgodnie z przepisami, to nikt nie miałby powodu do skarg i nie byłoby takich decyzji kolegium. Plan zagospodarowania przestrzennego tworzą samorządy. Nie musimy się tak ściśle trzymać przepisów, tylko jakby przesunąć w stronę dobra mieszkańców – mówił radny Kalicki.

- Nie mamy tam planu zagospodarowania przestrzennego. Takiego dokumentu nie ma na terenie miasta, bo ustawa go nie wymaga. Mamy studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, które jest wytyczną do planowania przestrzennego i mamy plany miejscowe na pewne obszary. Tam planu nie ma, czyli ustawa wskazuje, że o zabudowie decyduje to, co znajduje się na działkach sąsiednich – zaznaczyła naczelnik Makowska. - Jeśli SKO to zakwestionowało, to znaczy, że teraz urbanista ma do wykonania pracę i ma poprawić błędy. A państwo na każdym etapie wydawania decyzji jesteście informowani. Wcześniej nikt nie składał zastrzeżeń w tej sprawie. Były jedynie skargi na blokowanie przejazdu w związku z dostawami towaru do sklepu, ale my nie mamy na to wpływu.

Radny: to nie omyłka, tylko absolutne krętactwo!

Elżbieta Makowska powtórzyła też, że osoba składająca wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy zaplanowała w nowym budynku parking podziemny i nie przewiduje parkowana w innych miejscach.

- To jest absolutna teoria – odparł radny. - Nie jestem fachowcem, ale już pobieżna lektura decyzji SKO wskazuje, że było tam wiele zarzutów i nieprawidłowości. Decyzja w całości została uchylona i przekazana do ponownego rozpatrzenia. Wszystko naciągane jest w stronę dewelopera: z tamtym blokiem nam się udało, nikt nie podskakiwał, to może i teraz się uda. Na początku było planowane 15 mieszkań, taka informacja została rozesłana do ludzi, potem robi się piętro wyżej i 20 mieszkań. To jest absolutne krętactwo.

- Mówi pan nieprawdę. Nie zauważył pan, że sprostowanie omyłki dotyczyło zmiany liczby mieszkań bez zmiany parametrów budynku. Proszę nie mówić, że to piętro wyżej – odparła naczelnik.

- Jak można potraktować dopisanie 5 mieszkań jako omyłkę pisarską! - oburzał się radny Kalicki.

- Ale mieszkania nie zmieniały parametrów – skomentowała Elżbieta Makowska. Na koniec dyskusji dodała, że mieszkańcy na każdym etapie wydawania decyzji mają możliwość wypowiadania się.

- Można spodziewać się, że po tych uwagach SKO kolejna decyzja będzie uwzględniać wskazane błędy i zastrzeżenia. Od niej mieszkańcy też będą mogli się odwołać. Bądźmy dobrej myśli, że mieszkańcy dopną swego i budynek zostanie zbudowany zgodnie z przepisami – podsumował dyskusję przewodniczący Waldemar Hardej.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do