W środę, 13 grudnia, przedstawiciele miasta Sokołów Podlaski oraz powiatu sokołowskiego upamiętnili ofiary stanu wojennego.
Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku na terenie całej ówczesnej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego na czele z gen. Wojciechem Jaruzelskim wprowadziła przepisy, na mocy których swobody obywatelskie, wprowadzono godzinę policyjną, wprowadzono cenzurę. Internowano łącznie 10 131 działaczy związanych z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym „Solidarność”. Życie oficjalnie straciło około 40 osób, w tym 9 górników z Kopalni „Wujek” w Katowicach, spacyfikowanej przez wojsko. Jednak wielu historyków podaje znacznie wyższą liczbę ofiar, nawet ponad 90. Stan wojenny został zawieszony 31 grudnia 1982 roku, a zniesiony 22 lipca 1983 roku.
Rano ofiary stanu wojennego w 42. rocznicę jego wprowadzenia uczcili przedstawiciele samorządu miasta Sokołów Podlaski. Pod Pomnikiem Czynu Niepodległościowego złożono kwiaty, zapalono znicze, następnie zebrani odśpiewali Hymn Państwowy. W uroczystości udział wzięli: zastępca burmistrza Krzysztof Dąbrowski, radni miejscy na czele z przewodniczącym Rady Miejskiej Waldemarem Hardejem, prezes STBS Zbigniew Czerkas, prezes PUIK Zbigniew Bocian wraz z delegacją przedsiębiorstwa oraz dyrektor OSiR Sławomir Chadaj.

Później ofiary stanu wojennego uczczono podczas uroczystości zorganizowanej przez władze powiatu, również pod Pomnikiem Czynu Niepodległościowego.
Uczestników powitała starosta Elżbieta Sadowska. W uroczystości wzięli udział wicestarosta Ryszard Domański z pracownikami starostwa, przewodniczący Rady Powiatu Sokołowskiego Jacek Odziemczyk, delegacja reprezentująca senatora Waldemara Kraskę i powiatowe struktury Prawa i Sprawiedliwości z Joanną Malinowską, Jerzym Błońskim, delegacja Wód Polskich z Piotrem Woźniakiem, wójt gminy Bielany Zbigniew Woźniak, przewodniczący Rady Gminy Bielany Ireneusz Błoński oraz dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Bielanach Magdalena Stańska. Byli także przedstawiciele NSZZ Solidarność z SP ZOZ i PKS. Hołd ofiarom stanu wojennego oddały tez delegacje (z pocztami sztandarowymi) sokołowskich szkół: Zespołu Szkół nr 1 z dyrektor Małgorzatą Baranowską, I Liceum Ogólnokształcącego z wicedyrektor Urszulą Kosieradzką i Zespołu Szkół Specjalnych z dyrektor Beatą Biernat. Uczniowie ZS nr 1 są opiekunami sztandaru Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej i poczet z tymże sztandarem również wziął udział w obchodach rocznicy 13 grudnia. Ale gościem wyjątkowym był Mieczysław Łaba, internowany w czasie stanu wojennego.
- Spotykamy się po to, by nigdy nie zapomnieć, co wydarzyło się 13 grudnia 1981 r. Byłam wówczas w pierwszej klasie technikum, był to dla nas trudny i pamiętny dzień - podkreśliła Elżbieta Sadowska.
Przewodniczący Rady Powiatu i historyk specjalizujący się w historii naszego powiatu podkreślił, że w uroczystości bierze udział Sztandaru Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej obwodu Sęp-Proso, który został przekazany pod opiekę uczniów ZS nr 1 w Sokołowie Podlaskim.
- W ZS nr 1 staramy się kultywować pamięć o nich wszystkich, o takich rocznicach, jak dzisiejsza, bo ona coś przypomina i coś wyraża, jest elementem sztafety pokoleń walczących o wolną Ojczyznę. Od 1939 r. trwała ta sztafeta wolności – najpierw podjęli ją żołnierze Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych innych organizacji niepodległościowych. Potem nastąpił wybuch w Poznaniu w 1956 r., następnie na Wybrzeżu w 1970, a później przyszły lata 1980-1981. Naród w Polsce, w kraju z władzą będącą pod wpływem Związku Sowieckiego, cały czas starał się walczyć o wolność, sztafeta pokoleń trwała i myślę, że będzie trwać. NSZZ Solidarność, który powstał w 1980 r., liczył według różnych danych od 9 do 10 mln ludzi. To oznacza, że co drugi dorosły Polak był w strukturach, nad którymi władza nie panowała. I ci ludzie nie tylko gromko zawołali: „chleba”, ale też domagali się wolności, zmiany - mówił
Jacek Odziemczyk wskazał na postać Mieczysława Łaby, który był jednym z internowanych mieszkańców powiatu sokołowskiego.

- Pewnie później mi powie, że niepotrzebnie go wywoływałem, jednak o takich ludziach trzeba mówić. 13 grudnia na ulice polskich miast wyszło 100 tysięcy funkcjonariuszy polskich służb – wojska i milicji, by pacyfikować własny naród. Wyjechało 1750 czołgów i 1400 transporterów opancerzonych, 400 lub 500 bojowych wozów piechoty, 9 tysięcy ciężarówek. Te liczby uzmysławiają, jakie siły wysłała władza przeciwko Polakom. W pierwszym tygodniu internowano 5 tysięcy ludzi, w całym stanie wojennym – 10 tysięcy, w tym 300 kobiet. Solidarność zdelegalizowano. Dziś chciałbym przypomnieć nazwiska osób internowanych w stanie wojennym. Oprócz stojącego tu pana Mieczysława Łaby z Sokołowa byli to: Janusz Siewierski z Sokołowa, Zbigniew Adamczuk z gminy Repki, Włodzimierz Zawadzki z Sokołowa i Franciszek Bieliński z gminy Bielany. Ci ludzie musieli zostawić swoje rodziny, dzieci, nie wiedzieli, dokąd są wiezieni, co się z nimi stanie. Dziś łatwo o tym mówić, ale wtedy, gdy jechali w nieznane w milicyjnych sukach, mogli spodziewać się najgorszego. Oni byli kolejną zmianą w tej sztafecie pokoleń – dodał.
Jacek Odziemczyk odniósł się też do twierdzeń niektórych, jakoby stan wojenny był „mniejszym złem” i uchronił Polskę przed interwencją ZSSR w Polsce.
- W świetle ujawnionych dokumentów, sytuacja wydaje się inna. Otóż sami sowiecki skłaniali nasze władze do interwencji, bo stwierdzili, że w tym momencie interweniować nie będą. W bloku sowieckim byliśmy narodem, który najbardziej pragnął wolności. Nikt tak często się nie buntował, nie sprzeciwiał władzy, jak Polacy. Ale mieliśmy też sprawne władze, które te bunty pacyfikowały – mówił Jacek Odziemczyk. - Żeby spacyfikować Czechosłowację, trzeba było wojsk wszystkich państw Układu Warszawskiego. Na Węgry w 1956 r. weszły wojska sowieckie. U nas władza sama pacyfikowała tych wszystkich, którzy stanowili sztafetę wolności. Jeśli uznamy racje tych, którzy twierdzą, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszne, to stawiamy pod znakiem zapytania postawę tych wszystkich, którzy przez pokolenia bili się o wolną Polskę. Tak jak przy powstaniach narodowych – dopiero po latach okazywało się, że oni mieli rację, tak po 10 latach okazało się, że poświęcenie ludzi Solidarności nie poszło na marne. Ruch Solidarności był klamrą, który spiął te wszystkie pokolenia i doprowadził do wolnej Polski.
Na zakończenie uczestnicy wspólnie odśpiewali Hymn Polski, a delegacje złożyły kwiaty.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie