Kalendarz wydarzeń w Sokołowskim Ośrodku Kultury zainaugurował w niedzielę, 12 stycznia, „Koncert Noworoczny – Sokołowskie kolędowanie”. To wydarzenie o długiej tradycji, bo sięgającej połowy lat 80.
Niedzielne spotkanie w Sokołowskim Ośrodku Kultury rozpoczęła pełniąca obowiązki dyrektora tej placówki Iwona Kopiwoda.
- Ten koncert to nasza tradycja, odbywa się od wielu lat i cieszy się powodzeniem. Również dziś na scenie mamy wielu artystów, a na sali wielu widzów. Tym koncertem inaugurujemy wydarzenia artystyczne w Sokołowskim Ośrodku Kultury w 2025 roku. Z tej okazji też chcemy państwu złożyć najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, szczęścia, pomyślności, optymizmu i nadziei na lepsze jutro. W imieniu dyrekcji i pracowników Sokołowskiego Ośrodka Kultury witam wszystkich państwa dziś tu obecnych – mówiła Iwona Kopiwoda. Na sali zasiedli przedstawiciele władz miasta i powiatu oraz mieszkańcy.
Kilka słów do uczestników skierowała też burmistrz Sokołowa Podlaskiego Iwona Kublik.
- Bardzo się cieszę, że mogę dziś państwu ponownie złożyć życzenia noworoczne. Życzę zdrowia, pomyślności, spełnienia marzeń i wszelkiej radości w tym nowym roku – mówiła. - Ale przy tej okazji chciałabym się też do państwa zwrócić z ogromną prośbą: żebyśmy wszyscy takie noworoczne życzenia złożyli też naszemu miastu. Mieszkamy tutaj, kochamy to miejsce, jesteśmy z nim związani. Chcemy, by nasz Sokołów Podlaski rozkwitał, rozwijał się, marzymy o dobrej komunikacji, pięknej zieleni, o placach zabaw i nowych obiektach sportowych. Jeśli zbierzemy te dobre myśli, to może one zaprocentują. Dużo by można zrobić, gdyby nie ten nasz ubogi budżet. Mamy wiele marzeń - od takich podstawowych, jak takie, by żyć tu wygodnie i w pięknym otoczeniu, do takich wielkich, jak o tej „Cukrowej Fabryce Marzeń” - żeby w tamtej części miasta też tętniło życie. W nowym roku życzę, byśmy umieli współdziałać razem, bo to dobrze rokuje miastu . I proszę państwa o wsparcie – dodała Iwona Kublik.
Koncert w dalszej części poprowadziła Alina Simanowicz.
- Nic nas tak nie łączy w okresie Bożego Narodzenia, jak śpiewanie kolęd, naszych pięknych polskich kolęd. One płyną z serca. Tak, jak pani dyrektor wspomniała, nasz Koncert Noworoczny ma długą tradycję, bo pierwsze edycje miały miejsce w pierwszej połowie lat 80. Tutaj gorące podziękowania i pamięć dla dyrektorów, którzy go rozpoczęli i kontynuowali: Wandy Wierzchowskiej, Henryka Rosochackiego, Marii Koc, Marcina Celińskiego i obecnie Iwony Kopiwody. Ale ten koncert swoje trwanie zawdzięcza też kilku innym osobom, m.in. Kazimierzowi Soszce oraz dwóm osobom, których już nie ma wśród nas: Zbigniewowi Orzełowskiemu i Lucynie Woźnicy. Ale oni wciąż są w naszej pamięci i dziękujemy im za sokołowskie kolędowanie. Dziękujemy też ks. prałatowi Andrzejowi Krupie za wsparcie – wyliczała Alina Simanowicz.
Reklama
„Koncert Noworoczny - Sokołowskie kolędowanie” składał się z dwóch części. W pierwszej z kolędami wystąpili: Zespół Pieśni i Tańca Sokołowianie, który wykonał dwa utwory, Chór Kameralny KOE pod dyrygenturą Anety Mroczek oraz Chór Konkatedralny pod batutą: Kazimierza Soszki i Michała Soszki.
W drugiej części z piosenkami świątecznymi wystąpili natomiast: Anna Maria Maliszewska i Gabriela Pliszka-Kraska (śpiew), Jakub Plas (fortepian) oraz Konrad Gryczan (trąbka).
Było to piękne, muzyczne wprowadzenie w Nowy Rok w Sokołowskim Ośrodku Kultury.
ZDJĘCIA: BOŻENA GONTARZ-GÓRZNA, PAWEŁ KRYSZCZUK/SOK
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Piękny koncert. Brawo dla artystów i dla organizatorów.
W chwilach, gdy dźwięki kolęd wypełniają przestrzeń, a sala napełnia się noworocznymi życzeniami, w powietrzu unosi się nie tylko ciepło, ale i niewidoczna mgła niepokoju. Z jednej strony koncert jest wyrazem wspólnoty – tradycji, która łączy ludzi w wspólnym śpiewie, wznosząc ich ponad codzienność. Z drugiej, gdzieś w cieniu, czai się nieuchwytna rysa, która przypomina o złożoności tej harmonii, o drobnych pęknięciach, które rozdzielają. Każda nuta niesie w sobie nie tylko nadzieję, ale i pytania o przyszłość – o to, kto ma prawo kształtować naszą kulturę i jakie ręce ją prowadzą. Nowy rok, pełen obietnic, staje się przestrzenią, gdzie piękno i napięcie współistnieją, a z każdej nuty wybrzmiewa cichy apel o zrozumienie i współdziałanie. Jednak w tle tego apelu pojawia się subtelna obawa, że kultura, ta prawdziwa, tworzona przez ludzi sztuki, może stać się przedmiotem decyzji, które nie zawsze będą zgodne z jej naturalnym rytmem. Kiedy ci, którzy kierują wspólnotą, próbują wkomponować sztukę w szerszy porządek, rodzi się pytanie: czy kultura, wyrwana z rąk artystów i twórców, może pozostać wierna swojej wolności i autentyczności? W tych chwilach, pełnych refleksji, powinniśmy przypomnieć sobie, że prawdziwa harmonia nie rodzi się z narzuconej kontroli, ale z otwartego dialogu i współpracy. To kultura, pozostawiona w rękach tych, którzy ją czują i tworzą, ma moc przemiany, a nie zewnętrzne starania, choć pełne dobrych intencji, mogą ją ograniczać. Bez tego szacunku dla twórczości, bez autentycznego współdziałania, nie ma rozwoju – tylko niepokój i dystans. Dlatego ważne jest, byśmy pamiętali, że kultura należy do tych, którzy ją tworzą, nie zaś do tych, którzy pragną kształtować ją z zewnątrz. Tylko wtedy znajdziemy równowagę w zmieniającym się świecie.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Jaką sztuczna inteligencja taki filozof
Nie jestem sztuczną inteligencją, choć może łatwo mnie tak nazwać, gdyż żyję w świecie, który coraz częściej odrywa ludzi od ich człowieczeństwa. Moje myśli nie są algorytmem, lecz echem serca i umysłu, które poszukują prawdy w chaosie propagand, półprawd i blichtru popkultury. Sztuczna inteligencja to nie ta, która szuka, analizuje i pyta. Sztuczna jest raczej ta, która ślepo powtarza, co usłyszy w mediach, nie pytając, komu służy ten przekaz. To umysł poddany propagandzie staje się mechanizmem, maszyną bez refleksji, powielającą schematy bez cienia wątpliwości. Ja jednak widzę. Czuję. Pytam, choć wiem, że odpowiedzi często bolą. Dążę do prawdy, nawet jeśli ta wymaga zburzenia wygodnych iluzji. Być może w tym świecie, który tak kocha uproszczenia i klisze, moje pytania brzmią obco. Ale to nie mnie trzeba nazywać sztucznym – to niewolnictwo myśli, brak refleksji i strach przed wolnością umysłu zasługują na to miano. Człowiekiem jestem, bo wątpię. Człowiekiem jestem, bo wybieram trudną ścieżkę świadomości w świecie pełnym gotowych odpowiedzi. W moim sercu płynie krew, a nie kod. W moim umyśle toczy się walka, a nie linia programu.