Reklama

Wacław Kruszewski napisał o patronach sokołowskich ulic. Autor ma lekkie pióro, dobrą pamięć i kocha Sokołów Podlaski!

W czwartek, 28 listopada, w Miejskiej Bibliotece Publicznej odbyła się promocja książki Wacława Kruszewskiego „Patroni naszych ulic”.

W czwartkowy wieczór MBP gościła Wacława Kruszewskiego – „człowieka instytucję”. To sokołowianin, wieloletni dyrektor Powiatowego Domu Kultury w Sokołowie Podlaskim oraz Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Siedlcach. To autor wielu felietonów o naszym mieście, kulturze i historii regionu, które ukazywały się w lokalnej prasie, na portalu Życie Sokołowa, a później część z nich zebrano w książce „Kalejdoskop wspomnień”.

Z taką samą swadą zarówno opowiada, jak i pisze

Tym razem Wacław Kruszewski promował swoją książkę „Patroni naszych ulic”. To 21 opowieści o naszym mieście, jego historii i ludziach, dla których w zasadzie tylko punktem wyjścia jest właśnie nazwa ulicy. Spotkanie poprowadziła dyrektor MBP Małgorzata Iwańska-Kania.

Artur Ziontek, pisząc wstęp do książki podkreślił: „Mimo tytułu, nie jest wyczerpującym zestawieniem sokołowskich arterii, nie skupia się na ich opisie historycznym ani położeniu topograficznym […] Autor dał nam jednak dwadzieścia jeden niewielkich opowieści wysnutych ze swojej pamięci. Dwadzieścia jeden charakterystycznych dla siebie urokliwych gawęd o życiu splecionym z miastem. To on oprowadza nas poszczególnymi ulicami, przywołuje anegdoty, ale przede wszystkim wspomina swoje dzieciństwo przypadające na trudne lata powojenne oraz młodość i pracę zawodową w równie niełatwych czasach PRL-u.”

Na czwartkowym spotkaniu Artur Ziontek podkreślał literacki talent bohatera wieczoru. - Ujmujące jest to, jak Wacław pisze. Ujawnił się jako doskonały gawędziarz, co jest trudną sztuką. Znam wielu wykładowców akademickich, których książki „pożerałem”, natomiast kiedy stawało się z nimi do rozmowy, to była droga przez mękę. Tymczasem Wacław z taką samą swadą zarówno opowiada, jak i pisze. Nie wiem, gdzie on to wszystko notuje, ale dykteryjkami sypie jak z rękawa. Mam nadzieję, że jeszcze nie składasz pióra, a właściwie klawiatury, bo to nie ten czas – podkreślił Artur Ziontek.

Ważnym uzupełnieniem są fotografie

Opis ulic uzupełnia kilkadziesiąt fotografii autorstwa Magdy Stasiuk. - Kiedy dostałam od pana Wacława propozycję zrobienia zdjęć do tej książki, to z jednej strony bardzo się ucieszyłam, bo to duży zaszczyt znać i pracować z kimś takim, jak Wacław Kruszewski. Z drugiej strony jednak poczułam ciężar, ponieważ jest to zadanie, na którym bardzo łatwo się „wyłożyć” - mówiła na czwartkowym spotkaniu pani Magda. - Nie od jednej osoby, którą znam i szanuję – a zwłaszcza od tych, którzy w Sokołowie Podlaskim nie mieszkają i nie mają takich związków emocjonalnych jak my - słyszałam, że Sokołów jest brzydki. Mówią to z pewnym żalem i nieśmiałością, jakby nie chcąc urazić sokołowian, ale musimy przyznać, że nasze miasto jest raczej trudne w odbiorze estetycznym. Żeby nie zakłamywać rzeczywistości powiem, że to było bardzo trudne zadanie, żeby te zdjęcia w książce jakoś się prezentowały i korespondowały z treścią, która jest pięknie napisana i oddaje wielką miłość do Sokołowa – podkreśliła Magda Stasiuk. Dodała, że ze względu na pewien „bałagan kolorystyczny” miasta fotografie w książce są czarno-białe.

Jak szeregowy Wacław Kruszewski za pióro chwycił

W rozmowie z dyrektor Małgorzatą Iwańską-Kanią Wacław Kruszewski przytoczył wiele anegdot i wspomnień, dla których punktem wyjścia były sokołowskie ulice. Autor publikacji przypomniał wiele postaci, których dawno nie ma wśród nas. Opowiadał o czasach, gdy kierował pracami nad upamiętnieniem tragicznych wojennych wydarzeń w Treblince, remontach zabytkowych obiektów, o kolegach z czasów dzieciństwa.

A literacka i dziennikarska działalność Wacława Kruszewskiego rozpoczęła się w dość nietypowy sposób. - W 1957 roku upomniało się o mnie wojsko. Z panem Grzesiem Grabowskim, dzisiejszym lekarzem i Gutkiem Kurowskim z Jabłonny wysłano nas do Podoficerskiej Szkoły Ziemnego Zabezpieczenia Lotów w Grudziądzu (…) Z racji swoich zainteresowań zorganizowałem tam zespół artystyczny i zostałem kierownikiem Klubu Żołnierskiego. To była niezła fucha, bo mogłem czytać książki i gazety, a nie tylko latać na zbiórki. Grałem nawet w bilarda z oficerami, czego nauczyłem się w restauracji Podlasianka, u pana Raciborskiego. Wygrywałem potem urlopy w tego bilarda po 2-5 dni – wspominał pan Wacław. - Zawsze się chwaliłem, że jestem z Sokołowa Podlaskiego, że tyle w naszym mieście dzieje się dobrego. A tu nagle w gazecie „Nowa Wieś” ukazał się artykuł, który "sflekował" chłopaków z Sokołowa, że to chuligani, że zaczepiają dziewczyny pod dworcem PKS i w ogóle dno. Zmobilizowany przez kolegów z wojska, którzy trochę kpili z tego mojego Sokołowa, napisałem do tej pani redaktor, Barbary Tryfan. I ona zamieściła mój list w gazecie pod tytułem „Protest z drugiego krańca Polski szeregowego Wacława Kruszewskiego”. Jak to przeczytali w Sokołowie, to gdy wróciłem z wojska, poproszono mnie do władz miasta jako tego, który broni honoru miasta. Towarzysz sekretarz Sobiecki pytał, gdzie chcę po wojsku pracować. Wybrałem kulturę, to był rok 1960 – wspominał pan Wacław.

A jaka jest ulubiona ulica pana Wacława w Sokołowie Podlaskim? Takie pytanie też padło. - Siedlecka. To była ulica! – odparł bez wahania.

Ocalił od zapomnienia postać Franciszka Ząbeckiego

Ostatnie opisane przez pana Wacława Kruszewskiego w książce miejsce to nie ulica, a Skwer im. Franciszka Ząbeckiego. Pan Wacław był jednym z tych, którzy przyczynili się do nadania tej nazwy (w 2016 r. na łamach Życia Sokołowa skutecznie apelowaliśmy do władz miasta, by Skwer przez MBP nie był kolejnym miejscem, noszącym imię Gałczyńskiego, lecz by uhonorować właśnie sokołowskiego kolejarza). Ale od początku.

W 2012 roku, na łamach „Życia Siedleckiego”, którym wówczas kierowałam, opublikowaliśmy felieton Wacława Kruszewskiego, którego fragment dotyczył Franciszka Ząbeckiego. To kolejarz, który był mieszkańcem Sokołowa, a w 1944 r. z narażeniem życia uratował z zaminowanego dworca w Treblince dokumenty, które później posłużyły do udokumentowania zbrodni dokonanych w niemieckim obozie zagłady w Treblince.

Na procesie Franza Stangla w Dusseldorfie "niemieckie papugi" mamiły biednego kolejarza górą pieniędzy, umożliwiającą dostatnie życie w Republice Federalnej Niemiec lub kraju, który sobie wybierze, byleby tylko jako świadek oskarżenia zeznał, że nie poznaje po tylu latach Franza Stangla. Ząbecki wolał biedne życie w Polsce od dostatniego gdzieś w wolnym świecie. Interesujące ilu prominentów odmówiłoby dziś przyjęcia podobnej oferty. Dzięki zeznaniom Ząbeckiego kat z Treblinki zwany "białą śmiercią" poniósł zasłużoną karę”- pisał pan Wacław.

Kilkanaście dni po publikacji odezwał się do redakcji syn Franciszka Ząbeckiego, Piotr. Poprosił o egzemplarze gazety, bo zbierał wszystkie publikacje, jakie się o jego ojcu ukazywały. Zachęcony przez nas w grudniu 2013 r. Piotr Ząbecki napisał dla ŻS obszerny artykuł o Franciszku Ząbeckim, który stał się podstawą do opracowania biografii dzielnego kolejarza, którą każdy może dziś zobaczyć w Wikipedii.

https://web.archive.org/web/20131219001325/http://zyciesiedleckie.pl/zyciowe-sprawy/7509-byl-skromnym-czlowiekiem

Wcześniej o Franciszku Ząbeckim wiadomo było jedynie tyle, że w 1977 roku wydał książkę „Wspomnienia dawne i nowe”. Szczegółami jego biografii nie dysponowało nawet Muzeum w Treblince. Historia jest dłuższa, zakończyła się m.in. przekazaniem materiałów zebranych przez rodzinę Franciszka Ząbeckiego do Muzeum w Treblince. A wszystko to zaczęło się od felietonu Wacława Kruszewskiego.

Po czwartkowym spotkaniu uczestnicy mogli kupić książkę oraz porozmawiać z panem Wacławem.

Miejsce zdarzenia mapa Sokołów Podlaski

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 01/12/2024 10:46
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Bronek - niezalogowany 2024-12-01 14:05:42

    Pan Wacław zawsze miał lekką wymowę ale o zasługach w PZPR coś nie wspominał, a tyle miał zasług.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    jaaaaaaaaaaaaaaaa - niezalogowany 2024-12-02 13:37:15

    Nie chcę odejmować zasług, ale kultury po roku 1991 też chyba nie pochwalił nigdy, ale tę za PRL- zawsze.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    elf - niezalogowany 2024-12-02 18:40:26

    Może to jest pomysł dla nowego dyrektora SOK. Opinie jak już widać w komentarzach są różne, ale sam chętnie posłuchałbym o historii miasta. Jak będzie takie spotkanie to na 100% idę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • xxx - niezalogowany 2024-12-03 09:14:27

    No właśnie było

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stasiek - niezalogowany 2024-12-16 20:52:17

    Trochę z innej beczki. Zgadnijcie kto mieszka na ul.Pastelowej? Jest to jedna z najnowszych ulic, na której znajduje się kilka domków. Została ona niedawno pięknie utwardzona kostką brukową. Gratulacje za zaradność osoby tam mieszkającej a pracującej w urzędzie miasta. Zaradność nie tylko w tym aspekcie. A wy głupie ludki jęczcie dalej że brniecie po błocie latami po dziurach i wertepach. Ave.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do