Reklama

Z pośredniaka do Urzędu Miasta. Tak się zostaje urzędnikiem w Sokołowie Podlaskim.

Dwaj bezrobotni członkowie KWW Iwony Kublik zostali zatrudnieni w Urzędzie Miasta w Sokołowie Podlaskim bez jakiegokolwiek postępowania rekrutacyjnego, w ramach prac interwencyjnych. Specjaliści mają poważne wątpliwości co do zgodności z prawem takich umów. Damian Fiołek, który ma się zajmować dialogiem społecznym, straszy sądem internautów, którzy dopytują o szczegóły jego umowy o pracę. A drugi z zatrudnionych - stolarz Grzegorz Mieczkowski ma zajmować się promocją miasta, choć z trudnościami posługuje się językiem polskim, a w kampanii wyborczej zasłynął wpisem o „TRUJCE”.

20 maja Damian Fiołek, członek sztabu wyborczego nowej burmistrz Iwony Kublik pochwalił się, że dostał etat w Urzędzie Miasta Sokołów Podlaski. „Z radością informuję, iż w dniu dzisiejszym oficjalnie dołączyłem do załogi sokołowskiego magistratu. Będę miał ogromny zaszczyt kontynuować dotychczasową udaną współpracę z Iwona Kublik, Burmistrzyni Miasta Sokołów Podlaski. W zakresie moich obowiązków służbowych pozostanie m.in. inicjowanie oraz koordynowanie prac związanych z realizacją wybranych fragmentów programu wyborczego Sokołowskich Demokratów (głównie założenia mikro). Ponadto będę również wspierał merytorycznie i organizacyjnie Pani burmistrz zgodnie z bieżącymi potrzebami na wyznaczonych przez nią odcinkach. Rasowe wielozadaniowe stanowisko pracy” - napisał na Facebooku.

Damian Fiołek: jestem od dialogu społecznego, a ty zamilcz

Ten wpis wywołał falę komentarzy na naszym portalu. „Zamiast racjonalizować zatrudnienie w UM utworzono pełnoetatowe stanowisko ds. dialogu społecznego. Dokładnie tego brakowało mi przez 25 lat rządów poprzedniego burmistrza. O czym i z kim będzie prowadził dialog ten "urzędnik" przez 8 godzin dziennie, pięć dni w tygodniu?” - zapytał internauta Bogdan.

Do tego wpisu odniósł się sam zainteresowany: „W tym miejscu pragnę zauważyć, iż przywilejem każdego nowego burmistrza/wójta/starosty pozostaje możliwość otoczenia się zaufanymi współpracownikami i należy to bezwzględnie honorować, gdyż może pozytywnie wpływać na dynamikę i jakość pracy na rzecz jednostek samorządu terytorialnego. Pan Bogdan i jemu podobni podważają też sens istnienia mojego stanowiska pośrednio drwiąc z idei dialogu obywatelskiego. Cóż.. to iż Panu podoba się podejmowanie najważniejszych decyzji po cichu, w wąskim gronie i bez konsultacji z mieszkańcami przy braku tolerancji dla konstruktywnej krytyki nie znaczy, że podobnie myślą wszyscy”.

Butne odpowiedzi Damian Fiołka tylko nakręciły kolejne wpisy. „No to był ten konkurs na to stanowisko, czy nie? Jeśli tak to ilu było zainteresowanych? A jeśli nie było to dlaczego? Panie F chyba mija się Pan z prawdą twierdząc, że Pani Burmistrz może zatrudniać wg swojego widzimisię, chyba że nie obowiązuje Jej prawo? Polecam lekturę ustawy o pracownikach samorządowych. Wydaje mi się, że nabór na stanowiska urzędnicze powinien być konkurencyjny, a w tym wypadku stanowisko otrzymał Pan z nadania i jak sam Pan twierdzi, że było ono utworzone specjalnie dla Pana” - pisał internauta o nicku Primavera.

Ależ burmistrza obowiązuje prawo i wszystko jest zgodnie z prawem, zapewniam Cię. Twój komentarz jest mieszanką całkowitego braku wiedzy o okolicznościach i zasadach podjęcia przeze mnie współpracy z sokołowskim magistratem oraz pospolitej złośliwości, a może nawet zawiści. Powtarzam po raz kolejny tutaj na tym forum, że ja mam czyste sumienie. Mogę spać spokojnie. Nikomu pracy nie zabrałem, nikt przeze mnie etatu nie stracił. Stabilnością finansową urzędu też nie zachwiałem swoim honorarium. A zakres kompetencji to już jest wyłącznie sprawa moja i pracodawcy. Skoro uznaliśmy, że taki jaki powstał jest dobry, to jest dobry. Tyle w temacie. Dajcie nam w spokoju popracować” - odpisał Damian Fiołek.

W innym komentarzu postraszył dociekliwych komentujących. „(...) Jak masz jaja to przyjdź do urzędu i powiedz mi czy burmistrzyni to co tutaj piszesz prosto w oczy, a jak nie masz to zamilcz w końcu. Pracuję po 10-12 godzin dziennie (oprócz godzin urzędowych, delegacje czy praca w domu) i nie pozwolę się tak traktować. Nie zasłużyłem na nieustanne sugerowanie, iż ktoś mnie wprowadził do urzędu po znajomości, że nie nadaję się na dane stanowisko tudzież nie powinno ono istnieć. W związku z tym, iż rażąco mijasz się z prawdą zalecam ostrożność w dalszych wypowiedziach w tym temacie, gdyż moja cierpliwość i wspaniałomyślność ma jednak pewne granice, po przekroczeniu których możemy spotkać się już nie na forum internetowym, ale na sali sądowej” - zagroził specjalista od dialogu społecznego.

Redakcja pyta burmistrza... Damian Fiołek odpowiada

Wątpliwości internautów oraz informacje przekazane przez samego Damiana Fiołka, że został on zatrudniony w formule prac interwencyjnych skłoniły nas do przyjrzenia się sprawie nowego etatu w sokołowskim magistracie. Swoje pytania w tej sprawie wysłałam mailem na jedyny adres, jaki został przez nowe władze podany do kontaktu – do Damiana Fiołka.

Tu należą się Czytelnikom wyjaśnienia. Moje wieloletnie doświadczenie z pracy dziennikarskiej, w szczególności w ostatniej kampanii wyborczej w mieście sprawiają, że informacje w sprawach kontrowersyjnych chcę mieć na piśmie. Nagrywać rozmówców bez ich zgody nie można, a słowo mówione... cóż, łatwo później usłyszeć „ja tego nie mówiłem”. A następnie często jest etap straszenia sądem... Dlatego tak ważne jest mieć informacje czarno na białym, na piśmie.

23 maja wysłałam pytania do burmistrz Iwony Kublik z prośbą o podanie: na jakim stanowisku (dokładna nazwa) zatrudniony został zatrudniony p. Fiołek, na jaki okres zawarto z nim umowę o pracę, co oznaczają sformułowania, upubliczniane przez p. Fiołka, że jego etat "w sporej części finansowany ze źródeł zewnętrznych pozyskanych przez Urząd" oraz na jakich zasadach odbył się nabór na to stanowisko: gdzie i w jakim okresie publikowane było ogłoszenie o naborze, jakie kandydatury wpłynęły, jak przebiegała procedura oceny kandydatów, jakie kryteria zastosowano przy wyborze osoby do zatrudnienia na stanowisku ds. dialogu społecznego”.

28 maja przyszła odpowiedź. Na moje pytania odpowiedział Damian Fiołek z Wydziału Organizacyjnego UM „z upoważnienia Burmistrzyni Miasta Sokołów Podlaski”. „Uprzejmie informujemy, iż Pan Damian Fiołek podpisał umowę o pracę z Urzędem Miasta na okres od 20 maja 2024 roku do 19 lutego 2025 roku, w formule prac interwencyjnych dotowanych przez Powiatowy Urząd Pracy przez okres od maja do listopada br. Forma zatrudnienia nawiązana przez strony nie wymaga przeprowadzenia naboru na stanowisko” - czytamy w mailu, w odpowiedzi na interesujące mnie kwestie. Tego samego dnia ponowiłam pytanie o nazwę stanowiska, jakie zajmuje w UM Damian Fiołek oraz o zakres obowiązków.

W odpowiedzi wysłanej 31 maja znów nie podano nazwy stanowiska p. Fiołka. „Przypominamy i informujemy, iż Pan Damian Fiołek zatrudniony jest w Urzędzie Miasta Sokołów Podlaski na podstawie umowy o pracę na czas określony od 20/05/24 do 19/02/2025 w formule prac interwencyjnych z dofinansowaniem z Powiatowego Urzędu Pracy na podstawie umowy nr UMPl/24/0048 w sprawie organizowania prac interwencyjnych, zgodnie z ogólnymi zasadami przyjętymi dla tego typu zadań. Na refundację ze strony PUP na okres 6 miesięcy tj. od maja do listopada, składa się kwota bazowa plus składki ubezpieczenia zdrowotnego. Łącznie 1744, 20 zł/msc. W zakresie obowiązków znajduje się: 1. Promocja dialogu społecznego, 2. Współpraca merytoryczna przy tworzeniu regulaminów pracy organów gremialnych o charakterze doradczym i opiniotwórczym jakich jak Młodzieżowa Rada Miasta, Senioralna Rada Miasta, Rada Dialogu z Przedsiębiorcami, Klub Ambasadora Sokołowa, 3. Przeprowadzenie przygotowań do oraz zrealizowania rekrutacji do ww. struktur, 4. Współpraca przy nadzorze merytorycznym oraz organizacyjnym nad ww. strukturami, 5. Utrzymywanie kontaktów z przedstawicielami podległych burmistrzowi placówek kultury, oświaty, sportu i rekreacji oraz organizacjami pozarządowym przy pracach zadaniowych nad konkretnymi projektami, 6. Wsparcie merytoryczne przy kreowaniu pozytywnego wizerunku Urzędu oraz miasta, 7. Pośrednictwo w nawiązywaniu kontaktu z przedstawicielami mediów tradycyjnych, 8. Prowadzenie korespondencji listownej oraz elektronicznej z interesantami w celu udzielania odpowiedzi na zgłoszone zapytania, 9. Uczestniczenie w delegacjach służbowych w charakterze wsparcia merytorycznego i organizacyjnego dla burmistrza lub pozostałych pracowników Urzędu, 10. Udział w wydarzeniach zewnętrznych w charakterze wsparcia organizacyjnego dla burmistrza lub pozostałych pracowników Urzędu, 11. Inne prace zlecone przez burmistrza na rzecz burmistrza” - wyliczył swoje obowiązki Damian Fiołek.

Gdy prowadziłam tę korespondencję, w „Tygodniku Siedleckim” ukazał się artykuł na temat nowego pracownika i informacje tam podane różnią się od tych, które do mnie wysłano.

Urząd miasta to nie prywatna firma

Czy się to Panu podoba czy też nie, Iwona Kublik ma pełne prawo otaczać się zaufanymi współpracownikami i określać ich zakres obowiązków według własnych potrzeb i oczekiwań. Myślę, że to zrozumiałe i nie powinno podlegać żadnej dyskusji” - napisała Damian Fiołek w komentarzu na naszym portalu 22 maja. I tu leży sedno całego problemu. Jednostki samorządu terytorialnego to nie prywatne firmy, gdzie właściciele decydują kogo i na jakich zasadach chcą zatrudnić. W magistracie obowiązują przepisy o samorządzie gminnym i pracownikach samorządowych, a nie prywatne sympatie burmistrza czy wójta.

Mówiąc w skrócie: zgodnie z przepisami procedura naboru kandydatów na wolne stanowiska urzędnicze, w tym na kierownicze stanowiska urzędnicze odbywa się na zasadach konkursu, który ma wyłonić najlepszych kandydatów. „Nabór jest otwarty i konkurencyjny, zaś dokonanie wyboru musi być jawne zarówno co do wyników, zastosowanej metody selekcji, jak i argumentów, które wpłynęły na podjęcie decyzji (to treść wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Szczecinie z 25 marca 2021 r.). Sylwia Benc na łamach pisma samorządowego „Wspólnota”, w artykule „Procedura konkursowa. Wyjątki i konsekwencje jej niedochowania” szeroko omówiła tę problematykę i podkreśliła, że nabór na wolne stanowisko urzędnicze co do zasady powinien odbywać się w drodze konkursu, a wyjątkiem od tej zasady jest jedynie zatrudnianie urzędnika na zastępstwo. W urzędzie nie jest potrzebny konkurs przy obsadzaniu stanowisk pomocniczych i obsługi, jak również doradców i asystentów, wyjątkiem jest też rekrutacja wewnętrzna (awansowanie sumiennego urzędnika już zatrudnionego na wyższe stanowisko).

Zdaniem autorki, zatrudnienie urzędnika bez konkursu może stanowić naruszenie dyscypliny finansów publicznych, a powtarzające się łamanie przepisów w tym zakresie może pociągnąć za sobą konsekwencje w art. 96 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym. Zgodnie z tym przepisem jeżeli powtarzającego się naruszenia konstytucji lub ustaw dopuszcza się wójt/burmistrz, wojewoda wzywa go do zaprzestania naruszeń, a jeżeli wezwanie to nie odnosi skutku – występuje z wnioskiem do Prezesa Rady Ministrów o odwołanie. Brak procedury konkursowej może być także podstawą złożenia skargi na działanie burmistrza, którą będzie zobowiązana rozpatrzyć rada.

Tak się urzędników nie zatrudnia...

(...)Proszę ze mnie nie robić idioty dobrze? Skoro twierdzę, że nie obowiązuje mnie nabór to wiem co mówię. Pracuję w formule prac interwencyjnych dofinansowanych ze źródeł zewnętrznych, gdzie na wniosek potencjalnego pracodawcy (UM) pośrednik i dysponent środków dotuje aktywizację zawodową potencjalnego pracownika (PUP) – napisał w jednym z internetowych komentarzy Damian Fiołek.

Biorąc pod uwagę zakres obowiązków, nie ma chyba wątpliwości, że Damian Fiołek został zatrudniony na stanowisku urzędniczym, zresztą on sam w opisie swojego profilu na Facebooku wpisał „Urzędnik samorządowy”. Podsumował też pierwszy tydzień swojego urzędowania we wpisie na FB z 27 maja „W tym czasie przyjąłem dziesięciu interesantów, nadzoruję merytorycznie cztery sprawy, towarzyszyłem Pani burmistrz w terenie na czterech uroczystościach, odbyłem jedną delegację służbową”. Wiemy, że urzęduje w gabinecie zajmowanym kiedyś przez sekretarz miasta.

Naszej redakcji jednak – mimo dwukrotnych pytań – nie podano informacji, jakie dokładnie stanowisko zapisano w jego umowie o pracę.

Dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Sokołowie Podlaskim Agata Ciach wyjaśniła nam, że to pracodawca we wniosku o refundację części kosztów zatrudnienia określa, jakie stanowisko ma zajmować zatrudniany bezrobotny. Mogą być różne, katalog nie jest zamknięty, ale nie jest rolą PUP badać, czy zostały zachowane procedury naboru obowiązujące u pracodawcy.

Profesor prawa: prace interwencyjne nie zwalniają z obowiązku naboru

O opinię w tej sprawie zwróciliśmy się do dr hab. Agnieszka Piskorz-Ryń, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, specjalizującej się w problematyce samorządowej.

- Zgodnie z art. 11 ustawą o pracownikach samorządowych zatrudnienie na wolnych stanowiskach urzędniczych następuje na podstawie naboru. Jedynym wyjątkiem, o którym mówi ustawa jest zatrudnienie na zastępstwo. W tym przypadku jednak o takiej sytuacji nie może być mowy – podkreśla pani profesor. - Problemem w ocenie opisanego przypadku jest to, że nie wiadomo precyzyjnie na jakim stanowisku Pan Damian Fiołek został zatrudniony w Urzędzie Miasta Sokołów Podlaski. Zatrudnienie w ramach prac interwencyjnych nie zwalnia z konieczności organizacji naboru i wiąże się jedynie z zwrotem poniesionych przez pracodawcę kosztów. W tym przypadku decydującym jest rodzaj stanowiska, na jakim pracownik został zatrudniony. Kwestia ta stanowi jednak informację publiczną, ze względu na wydatkowanie środków publicznych. Proponuję więc złożyć do urzędu miasta wniosek w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej w celu pozyskania tej informacji. W przypadku nieuzyskania odpowiedzi, milczenie Urzędu można zaskarżyć do sądu administracyjnego – poradziła prof. Agnieszka Piskorz-Ryń. I z tej rady skorzystamy.

O zasady zatrudniania osób w ramach prac interwencyjnych zapytaliśmy w Urzędzie Miasta w Sochaczewie (losowy wybór). Tam też korzystają z tego rodzaju form wsparcia z PUP. Ale w ramach prac interwencyjnych w samym urzędzie zatrudnia się bezrobotnych wyłącznie na stanowiskach tzw. pomocy administracyjnych. Osoby te wykonują proste czynności biurowe, nie mają dostępu do EZD (elektronicznego zarządzania dokumentacją). W innych miastach bezrobotnych w ramach prac interwencyjnych najczęściej zatrudnia się do prac porządkowych, zbierania śmieci, grabienia liści, itp.

Etat za fundusze z zewnątrz? Nieprawda!

Inne osoby z komitetu wyborczego Iwony Kublik, m.in. autorzy hejterskiego profilu „I co z tym Sokołowem”, który prowadzi m.in. przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej Marek Landzberg próbują przekonywać mieszkańców, że „zatrudnienie Damiana Fiołka nie obciąża budżetu UM”, pozyskano na ten cel fundusze z zewnątrz, a w ramach prac interwencyjnych zatrudniano też w magistracie osoby za czasów poprzedniego burmistrza.

Dyrektor sokołowskiego PUP Agata Ciach podkreśla, że formuła prac interwencyjnych zakłada, że PUP refunduje miesięcznie 1490 zł oraz składki na ubezpieczenia społeczne za zatrudnionego bezrobotnego. Kwoty te są rozliczane i wypłacane po każdym przepracowanym miesiącu. Pracodawca musi zatrudnić pracownika na pełny etat, a płaca nie może być niższa niż kwota minimalnego wynagrodzenia. Ma też obowiązek zatrudnić pracownika już bez refundacji na określony w umowie okres.

Jak wynika z informacji przesłanej mi z magistratu, w przypadku Damiana Fiołka PUP refunduje część kosztów zatrudnienia przez 9 miesięcy, a przez kolejne 3 miesiące to miasto w całości pokrywa koszty. Wiedziałam że pytanie o kwotę, jaką zarabia Damian Fiołek zostanie zignorowane, zapytałam więc o to, jaki procent kosztów zatrudnienia przez pierwsze pół roku pokrywa refundacja z PUP. Odpowiedzi nie uzyskałam. Jednak mówienie, że etat ten nie obciąża budżetu miasta, to zwykłe kłamstwo.

Burmistrz piórem Damiana Fiołka poinformowała nas też, że „Z chwilą objęcia stanowiska przez Panią burmistrz, prace interwencyjne w sokołowskim magistracie wykonywało na podstawie zawartych jeszcze przez poprzednika umów 4 osoby”.

- Owszem, zatrudnilismy 4 osoby z prac interwencyjnych, ale wszystkie na stanowiskach pomocy administracyjnych. Sugerowanie, że takie umowy dotyczą urzędników to nieprawda – oburza się były burmistrz Bogusław Karakula, który 7 maja zakończył 25-letnie urzędowanie. - Tam, gdzie wymagały tego przepisy, prowadziliśmy nabory na stanowiska urzędnicze, a ich wyniki publikowaliśmy na BIP – dodaje.

W tym kraju nie było pracy dla ludzi z jego wykształceniem

Jeśli chodzi o prace interwencyjne istotna jest jeszcze jedna kwestia. Zatrudniany pracownik musi być osobą bezrobotną, najlepiej długotrwale, a prace mają służyć jej aktywizacji. Potwierdza to Agata Ciach. - To podstawowy warunek – podkreśla dyrektor PUP. Zatem Damian Fiołek też musi spełniać ten wymóg.

Bezrobotny 30-latek z gminy Sabnie napisał program wyborczy Iwony Kublik (w kampanii występował jako koordynator programowy sztabu) i – bez jakiegokolwiek naboru – dostał etat w Urzędzie Miasta w Sokołowie Podlaskim, by go realizować. Jakie kwalifikacje ma Damian Fiołek do tego, by zajmować się sprawami budżetu obywatelskiego, sporządzać oficjalne dokumenty miejskie, organizować Radę Dialogu z Przedsiębiorcami?

Jako uczeń prestiżowego sokołowskiego I Liceum już w pierwszej klasie skorzystał z „dobrej rady” i przeniósł się do LO funkcjonującego w ZS nr 1. Miał na półrocze ponad 10 jedynek i gdyby pozostał w szkole przy Sadowej, to realnie groziło mu niezdanie do kolejnej klasy. Ponadprzeciętny poziom wykazywał tylko w nauce jednego przedmiotu – historii. W „Szarej” Damian Fiołek ukończył edukację, a później rozpoczął studia na kierunku historia na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach (tytuł magistra uzyskał w 2019 r.). Był aktywnym działaczem studenckim, przewodniczył m.in. uczelnianemu NZS.

Po studiach rozpoczął naukę w Szkole Doktorskiej na UPH – obecnie Uniwersytecie w Siedlcach. Nie udało nam się potwierdzić, by Damian Fiołek gdziekolwiek pracował po skończeniu studiów. Jedyne jego aktywności dotyczyły zasiadania w Gminnej Komisji Wyborczej w Sabniach oraz udziału w Campus Polska Rafała Trzaskowskiego w 2023 r. Sam zainteresowany unikał odpowiedzi na ten temat, choć już w kampanii wyborczej internauci zarzucali mu, że nie ma żadnego zawodowego doświadczenia.

Kto teraz rządzi w magistracie? „Iwona, idziemy!”

„Narcyz” - takim słowem określiło osobę Damiana Filka kilka osób, z którymi rozmawiałam. - Nie znosi krytyki, jest przekonany o własnym geniuszu, nie dopuszcza myśli, że coś robi nie tak” - tak ocenia go osoba, która z nim współpracowała w ostatniej kampanii.

W tejże kampanii Damian Fiołek bardzo ostro atakował kontrkandydatów Iwony Kublik – ostre słowa kierował do Moniki Wrzosek, Krzysztofa Dąbrowskiego i innych.Używał mocnych słów, krytykując dotychczasowego burmistrza Bogusława Karakulę.

Śledząc profil Damiana Fiołka na FB odnosi się wrażenie, że to w tej chwili jedna z najważniejszych osób w mieście. Jego wpisy brzmią: „Dziś w Sokołowskim Ośrodku Kultury wspólnie z burmistrzynią Sokołowa Podlaskiego Iwoną Kublik oraz wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Robertem Dolińskim miałem przyjemność obejrzeć spektakl pt. „Legenda o Witoldzie i pięknym sokole. O tym jak Sokołów miejskie prawa otrzymał” … „Dzisiaj miałem okazję towarzyszyć Pani burmistrz w uroczystościach związanych ze 159. rocznicą stracenia na sokołowskim rynku bohatera powstania styczniowego (...)”, „Wspólnie z Panią burmistrz Iwoną Kublik uczestniczyłem w obchodach 120-lecia istnienia OSP Cukrownia w Sokołowie Podlaskim”, a 29 maja w godzinach pracy napisał: „Dzisiaj ukazał się najnowszy numer Tygodnik Siedlecki, a w nim aż trzy artykuły dotyczącej sokołowskiej sceny samorządowej (w tym jeden dotyczący mojej osoby). Serdecznie zachęcam do lektury!”.

Do naszej redakcji dotarły sygnały, że Damian Fiołek dzwoniąc do szefów miejskich jednostek przedstawia się jako „sekretarz miasta”, choć do zajmowania tego stanowiska nie ma kwalifikacji. Echem w mieście odbiła się też sytuacja, jaka miała miejsce podczas spotkania z dyrektorami miejskich szkół i przedszkoli (opisał ją też internauta w komentarzu u nas na portalu). W pewnym momencie Damian Fiołek wstał i wydał polecenie: „Iwona, chodź, mamy inne obowiązki”, a pani burmistrz posłusznie zastosowała się do tego i wyszła...

Prywata w godzinach pracy

Już w pierwszych dniach pracy internauci wytknęli Damianowi Fiołkowi, że w godzinach pracy pisze komentarze na portalu Życie Sokołowa.

Słaba argumentacja otrzymania posady na zasadzie "dała bo może" nieważne, że stołek zbędny. A Pan jeśli faktycznie jest autentyczny to widzę, że dialog [społeczny] ze mną prowadzi Pan oficjalnie w godzinach pracy w ramach swojej nowej posady? :)” - napisał internauta o pseudonimie Ten.

Co do zarzutów, że prowadzę tutaj aktywność w godzinach pracy, to chyba nic złego się nie stało jak w drodze wyjątku, na fotelu pasażera wracając z delegacji służbowej z Siedlec, zajrzałem tutaj i odpowiedziałem na pojawiające się wątpliwości czy złośliwości. To jest do udowodnienia. Podobnie jak fakt, że pozostałe moje wpisy podjęte w ramach polemiki popełniłem po godzinach pracy. Przy wpisach są godziny ich publikacji” - odparł Damian Fiołek.

Wątpliwości może budzić jeszcze jedna kwestia. Damian Fiołek jako urzędnik uczestniczy w rozmaitych wydarzeniach, ale relacje z nich zamieszcza nie na oficjalnych publikatorach miasta – stronie internetowej, czy profilu na FB, a na swoim prywatnym koncie na FB i profilu Iwony Kublik, który w kampanii wyborczej funkcjonował jako profil wyborczy KWW Sokołowscy Demokraci. Tak było np. 23 maja, gdy odbywały się uroczystości pod Pomnikiem Ks. Brzóski w Sokołowie. Zdjęcia i artykuł na oficjalny profil miasta przygotował pracownik UM, a Damian Fiołek w godzinach pracy zbierał treści na profil „Iwona Kublik – Burmistrzyni Miasta Sokołów Podlaski”, który został stworzonym podczas kampanii wyborcze i jest zarządzany przez prywatne osoby, a nie przez miasto.

Przypominamy słowa Damiana Fiołka z kampanii

Gdy 11 marca jeden z internautów zarzucił sztabowi Iwony Kublik, że stosuje w kampanii prymitywne zagrywki, i w ramach zemsty szykuje zwolnienia w miejskich jednostkach i obsadzi je swoimi ludźmi (wymienionymi z nazwisk), Damian Fiołek nie omieszkał tego skomentować „(..) poniższy wpis jest równie śmieszny co straszny, bo pokazuje jak PRYMITYWNY tok myślenia ma jego autor. Dla niego najwyraźniej wszystko sprowadza się do tego kto czym będzie zarządzał i kto kogo będzie zwalniał.. Gdzie w tej koncepcji jest miejsce na inwestycje, rewitalizacje, dialog z obywatelami i ich partycypację w rządach? To chyba czysta abstrakcja.
Działaność społeczna, czyli tzw. aktywizm, nie sprowadza się do marzeń o stanowiskach. To brak zgody na otaczającą rzeczywistość i próba zmiany tego stanu rzeczy w celu osiągnięcia czegoś dobrego dla innych wokół. Co trzeba mieć w głowie żeby stworzyć taką listę kadr o wybitnie złośliwym podtekście płynnie przechodząc przy tym w narracji od zespołu pieśni i tańca do telewizji publicznej? Nie wiem, ale pachnie bardzo charakterystycznie. To zapach manipulacji opartej na insynuacji wzbogacony nutą fanatyzmu i obłędu. Specjalność dotychczasowego sokołowskiego establishmentu. Naprawdę chcecie dalej takich ludzi u władzy? Mało wam jeszcze wszechobecnego zastoju i bylejakości?”.

Pozostawimy ten wpis bez komentarza...

Stolarz z „Trujki” też dostał stołek w UM

W mailu wysłanym 31 maja z upoważnienia burmistrz Iwony Kublik Damian Fiołek dodał intrygujące zdanie: „Od czerwca br. w podobnym charakterze co Pan Fiołek, ale z innym zakresem obowiązków zostanie zatrudniony Pan Grzegorz Mieczkowski”.

To kolejny członek sztabu wyborczego Iwony Kublik. Bez powodzenia kandydował w kwietniowych wyborach do Rady Miejskiej w Sokołowie Podlaskim – przegrał z Michałem Lipińskim. Z biogramu zamieszczonego na wyborczej ulotce wynika, że Grzegorz Mieczkowski z zawodu jest stolarzem, ma średnie wykształcenie. Co ważne – podobnie jak Iwona Kublik jest członkiem Platformy Obywatelskiej.

Wiemy, że pracował przy układaniu kostki brukowej, wyjeżdżał też do pracy w Niemczech. Grzegorz Mieczkowski prowadzi na Facebooku profil „Sokołów Podlaski w obiektywie”, na którym zamieszcza fotografie miasta. W ostatnich miesiącach pojawiał się z aparatem na miejskich uroczystościach, miał też wystawę swoich fotografii w Bibliotece Pedagogicznej.

W kampanii wyborczej jako kandydat na radnego składał rozmaite obietnice, m.in. obniżki czynszów dla członków Sokołowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, chociaż w żadnym zakresie nie leży to w kompetencjach radnych. Kopie pism do SSM, opublikowane w Internecie wskazują, że Grzegorz Mieczkowski nie do końca opanował zasady języka polskiego, a we wpisie zamieszczonym 7 kwietnia z wizyty w szkole „Trójce” zrobił rażący błąd ortograficzny.

Od dawna mówiło się nieoficjalnie, że Grzegorz Mieczkowski będzie pracował w wydziale promocji UM. O zakres jego obowiązków i tryb naboru zapytamy w trybie dostępu do informacji publicznej.

Inwestycji nie będzie, ale będzie dialog (komentarz)

W ubiegłotygodniowym wydaniu „Tygodnika Siedleckiego” znalazła się wypowiedź burmistrz Iwony Kublik: „Nie rozpocznę teraz inwestycji, bo budżet jest, jaki jest, a nawet gorszy niż się spodziewałam. Natomiast dialog społeczny, który obiecałam, mogę zrealizować bezkosztowo”.

Bezkosztowo? Na pewno? Podobno w kolejce do pracy w magistracie stoją już kolejne osoby. Też bezrobotni specjaliści, których trzeba zatrudniać w ramach prac interwencyjnych, żeby uniknąć konkurowania z tymi, co skończyli jakieś szkoły i chętnie podjęliby pracę w mieście?

W kampanii wyborczej KWW Iwony Kublik obiecywał w ramach tzw. dialogu społecznego program nazwany „Bumerang” (też wymyślony przez Damiana Fiołka). Mówiąc w skrócie, była to obietnica stypendiów i innych form wsparcia dla młodych sokołowian, po to by po zdobyciu wykształcenia w większym mieście wrócili do Sokołowa. „Chcemy, żeby uczestnicy programu stali się tytułowymi bumerangami, które rzucone z całą siłą i pełną premedytacją w odległą przestrzeń, wrócą po pewnym czasie z nowymi umiejętnościami i doświadczeniami do środowiska, gdzie niegdyś wszystko się dla nich zaczęło, czyniąc je lepszym miejscem do życia dla kolejnych pokoleń mieszkańców” - obiecywała kandydatka.

Biorąc pod uwagę ostatnie ruchy kadrowe w UM zapytać należy: po co ten bumerang, po co się uczyć i kończyć kilka kierunków studiów. Chyba lepiej rozdawać cukierki w kampanii wyborczej i wymyślać obietnice wybiorcze. Bo kto dostał szansę na zatrudnienie w UM?

Miejsce zdarzenia mapa Sokołów Podlaski

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 19/01/2025 20:35
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do