
W piątek, 10 czerwca, strony wygłosiły mowy końcowe w procesie, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Siedlcach, a dotyczy zabójstwa Ludmiły F. Do zbrodni doszło w styczniu 2021 r. w Sokołowie Podlaskim. Oskarżonym jest Łukasz S., mąż ofiary. W ostatnim słowie przepraszał matkę kobiety za to, co zrobił. Ale co innego wynika z listu, który napisał w więzieniu, a który znalazł się w aktach sprawy.
8 stycznia 2021 r. w mieszkaniu przy ul. Długiej w Sokołowie Podlaskim 31-letni wówczas Łukasz S. udusił spodniami pochodzącą z Ukrainy 34-letnią żonę Ludmiłę. Policja szybko ustaliła podejrzanego w tej sprawie, przyznał się on do pozbawienia życia małżonki.
Proces mężczyzny rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Siedlcach w listopadzie ubiegłego roku i odsłonił szokujące kulisy tej historii. W tle jest hazard, przemoc i zazdrość. Obszernie pisaliśmy o tej sprawie tu:
W grudniu sąd przesłuchał dwójkę pozostałych świadków, jednak ich zeznania nie wniosły do sprawy nic nowego. Na wniosek obrony zlecił biegłym przygotowanie opinii psychiatrycznej oskarżonego, a proces wrócił na wokandę 10 czerwca. Biegli uznali, że Łukasz S. w chwili popełnienia czynu był poczytalny.
10 czerwca w procesie wygłoszone zostały mowy końcowe. Prokurator zażądał dla oskarżonego kary 25 lat pozbawienia wolności.
- Zgromadzone w sprawie dowody w powiązaniu z wyjaśnieniami oskarżonego w sposób nie budzący wątpliwości wskazują na to, że oskarżony dokonał zabójstwa pokrzywdzonej Ludmiły F. należy jednak pochylić się nad pewnymi elementami całej tej sytuacji, które mogą mieć wpływ na stopień zawinienia i wymiar kary – mówił prokurator. - Nie do końca jasne jest, w jakich okolicznościach oskarżony wszedł do mieszkania pokrzywdzonej. Za całkowicie niewiarygodne należy uznać wyjaśnienia oskarżonego, że pokrzywdzona wskazała mu, gdzie znajdują się klucze i poprosiła go, żeby wszedł do mieszkania i napalił w piecu. Przecież pokrzywdzona bała się oskarżonego, bo wielokrotnie groził jej m.in. pozbawieniem życia (…). Pokrzywdzona definitywnie zakomunikowała mężowi, że chce zakończyć ich związek małżeński i ułożyć sobie życie z kimś innym. Bardziej prawdopodobne jest, że oskarżony zdobył klucz w niejasnych okolicznościach – pokrzywdzona podejrzewała, że go sobie dorobił – wszedł do mieszkania i czekał na nią. Nie wiemy, czy wszedł tam już z zamiarem zabójstwa, ale nie jest to wykluczone. Oskarżony w swoich wyjaśnieniach twierdził, że nigdy nie stosował przemocy wobec pokrzywdzonej, ale w świetle zeznań świadków to również jest nieprawdą. To był jeden z powodów zakończenia związku z oskarżonym. Oskarżony nie interesował się ani dzieckiem, ani utrzymaniem tego związku. Z opinii biegłych psychiatrów wynika, że był uzależniony od alkoholu i narkotyków, z jego wyjaśnień zaś wynika, że także od hazardu i że zaciągał długi. Pokrzywdzona miała dość takiego związku i jasno mu to kilkakrotnie komunikowała. Wersja, że oskarżony dokonał tej zbrodni pod wpływem nagłego impulsu jest niewiarygodna. Przeczy temu też opinia psychiatrów, z której wynika, że oskarżony nie działał pod wpływem silnego wzburzenia, ale miał całkowitą zdolność do rozpoznania swojego czynu i pokierowania swoim postępowaniem.
Prokurator wskazał również, że wobec pokrzywdzonej użyto ogromnej siły.
- Została zaskoczona, zaatakowana od tyłu. Broniła się, zapewne długo walczyła o życie, świadczą o tym obrażenia głowy i twarzy. Oskarżony był bezwzględny. Pokrzywdzona była drobną kobietą, nie miała szans w starciu z silnym, brutalnym mężczyzną. Oskarżony tak naprawdę nie wyraził skruchy z powodu tego, co zrobił. Wprawdzie mówił, że jest mu przykro, że zaistniało takie zdarzenie. Ale można odnieść wrażenie, że jest mu przykro nie z tego powodu, że pozbawił życia młodą kobietę, matkę malutkiego dziecka, ale z powodu konsekwencji, jakie mu teraz grożą – mówił prokurator. Oskarżycie zacytował fragment listu, który Łukasz S. napisał do swojej matki, a który został zatrzymany i włączony do akt sprawy. Znalazły się w nim słowa o zmarłej „wiem, że wkopała mnie do więzienia i zrobiła wam i córce duży ból”.
- W ten sposób oskarżony za całe zdarzenie obwinia ofiarę. W jego postawie brak jest jakiejkolwiek refleksji i wyrzutów sumienia. Oskarżony pozbawił życia młodą kobietę, która miała przed sobą całe życie i perspektywy. Pozbawił też małe dziecko matki. Przecież to dziecko nie będzie nawet jej pamiętało, bo dziewczynka w czasie zabójstwa miała niespełna 3 lata. Za taką zbrodnię musi być surowa kara – podkreślił prokurator.
Oskarżycielem posiłkowym w procesie jest brat zamordowanej Ludmiły. W jego imieniu głos zabrała pełnomocnik. Poparła argumentację prokuratora, ale wskazała, że nie zgadza się z wymiarem kary, jaki zaproponował.
- W ocenie oskarżyciela posiłkowego tylko kara dożywotniego pozbawienia wolności będzie karą adekwatną do stopnia winy i stopnia społecznej szkodliwości. Oskarżony jest osobą młodą, ale nie mamy wątpliwości, że tylko taka kara będzie adekwatna – mówiła. - To nie była kwestia chwilowego wzburzenia. Oskarżony przez 6 miesięcy kontrolował swoją małżonkę na każdym kroku, zamieszkał nawet w samochodzie tylko po to, żeby wiedzieć, o której i gdzie wychodzi jego żona, z kim się spotyka. Kontrolował nawet, co pani Ludmiła kupiła. To było zachowanie nacechowane bardzo złą wolą. Smutne w tej sprawie jest to, że młoda osoba przyjechała z obcego kraju szukać lepszego życia, a spotkała na swojej drodze człowieka, który wszystkie te trudy związane z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości wykorzystał w sposób karygodny. Stosował przemoc, był nadmiernie zazdrosny. Marnotrawił to, co pokrzywdzona sama wypracowała, zaciągając długi. W żaden sposób nie szanował swojej żony. Oskarżony nie zdał egzaminu ani z bycia dobrym człowiekiem, ani z bycia dobrym mężem, ani z bycia dobrym ojcem. Nie żyje matka, została malutka dziewczynka. Odebrał jej pan możliwość dorastania w normalnej rodzinie. Dla każdego człowieka, nawet dorosłego, matka jest najważniejszą osobą w życiu. Dziecko nie będzie miało ani matczynej miłości, ani matczynej troski. Do końca życia będzie czuło konsekwencje tej zbrodni. A na pierwszej rozprawie oskarżony powiedział „jest wspaniale, córka jest zadowolona, mówi do cioci: mamo”. Żal oskarżonego jest wątpliwy, ciężko w niego wierzyć, gdy brakuje przy tym jakichkolwiek emocji. A do tego mamy wspomniany już przez prokuratora list, w którym pan twierdzi, że to żona była wszystkiemu winna. Brak słów i komentarza do takich stwierdzeń – mówiła pełnomocnik. Zażądała dla oskarżonego kary dożywocia i zadośćuczynienia w wysokości 80 tys. zł dla bliskich Ludmiły F.
Obrońca oskarżonego wniósł o zakwalifikowanie jego czynu z art 148 par. 4 Kodeksu karnego (Kto zabija człowieka pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10) i wymierzenie mu kary w dolnym granicach ustawowego zagrożenia.
- Obrona nie chce umniejszać tragedii, która się wydarzyła, ale moim obowiązkiem jest podnieść pewne okoliczności. Z akt sprawy wynika, że motywem działania oskarżonego była zdrada i zazdrość o małżonkę, która nawiązała relację z innym mężczyzną. Związek rozpadał się od kilku miesięcy, ale często mężczyźni zdradzani przez swoje żony długo ten fakt wypierają. Mam wrażenie, że tak było i w tej sprawie. Mimo, że pokrzywdzona kilkakrotnie komunikowała mu, że to koniec, on jeszcze miał nadzieję. Dopiero rano w dniu, kiedy miało miejsce to fatalne zdarzenie, powiedziała, że chce rozwodu i to wyzwoliło emocje. Biegli psychiatrzy wskazali, że oskarżony podjął decyzję pod wpływem silnych emocji. Gdyby miał możliwość oceny tego wszystkiego na zimno, nie zrobiłby tego. Oskarżony się nie ukrywał, nie zacierał śladów, nie uciekł. Przyznał się do winy już na pierwszym przesłuchaniu. Może to okoliczności drugorzędne, ale powinny być wzięte pod uwagę przy wymiarze kary – dodał obrońca.
W ławach dla publiczności siedziała matka Ludmiły F., przez większość rozprawy płakała To do niej w ostatnim słowie zwrócił się Łukasz S.
- Przepraszam, żałuję bardzo. Nie chciałem, mamo, naprawdę. Przepraszam. Swoje dziecko też – mówił.
Z uwagi na złożony charakter tej sprawy sąd odłożył wydanie wyroku w sprawie do 24 czerwca.
Brat Ludmiły F. stara się o przejęcie opieki nad osieroconą córką. Sprawa toczy się w sądzie. Dziewczynka przebywa obecnie pod opieką rodziny swojego ojca.
BOŻENA GONTARZ-GÓRZNA
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Na stos z takim podludziem. Biedna ta dziewczynka ?
Covidem trzeba było go zarazić . Kara śmierci dla zbrodniarza! Życie za życie, smierć za smierć!!
wedle prawa biblijnego oko za oko ząb za ząb no ico te w keckach na to
Anka Sobieska morderczyni dziecka, identyczne zachowanie Brak słów