Reklama

Cenię rozsądek sokołowian

12/10/2013 11:57

Z burmistrzem Sokołowa Podlaskiego Bogusławem Karakulą o sytuacji miasta i kwestiach, które za pośrednictwem Życia Siedleckiego zgłosili mieszkańcy rozmawia Bożena Gontarz

Z burmistrzem Sokołowa Podlaskiego Bogusławem Karakulą o sytuacji miasta i kwestiach, które za pośrednictwem Życia Siedleckiego zgłosili mieszkańcy rozmawia Bożena Gontarz

Pan unika dziennikarzy?

Pani chyba żartuje, przecież rozmawiamy.

Jednak krążą takie pogłoski?

? i jak to z pogłoskami bywa niewiele w nich prawdy. Nie unikam dziennikarzy. Wręcz uważam, że spotykamy się zbyt rzadko. To przecież dzięki prasie informacje docierają do mieszkańców. A ja do ukrycia nie mam nic.

Jednak można odnieść wrażenie - zwłaszcza po ilości pytań do pana, które przysłali nam mieszkańcy - że coś z tym przepływem informacji jest nie tak.

To zainteresowanie mnie cieszy. Sokołowianie mają prawo wiedzieć jak wygląda sytuacja naszego miasta. Wielu zresztą przychodzi do mnie osobiście, nie tylko w godzinach urzędowania. Nie unikam nikogo. Poza tym każdy może też zabrać głos na sesji Rady Miasta i zgłaszać pytania, wnioski, uwagi i wszelkie opinie.

Skąd więc tyle pytań?

A jest ich dużo? W Sokołowie mieszka wielu ludzi rozsądnych, którzy interesują się swoim samorządem i nie poprzestając na pogłoskach chcą poznać sprawy u źródła. To cieszy. Przejdźmy więc do pytań.

A pierwsze dotyczy właśnie przepływu informacji. Pański komitet wyborczy w 2010 r. deklarował stworzenie forum do komunikowania się z mieszkańcami.

Przyznam, że zawiesiliśmy ten pomysł. Przeraził nas poziom dyskusji internetowych. Obserwowałem to po wyborach. Więcej tam wzajemnego opluwania się, pomówień, niż prawdziwej chęci poznania faktów. Szkoda na to czasu. Za to odświeżyliśmy ostatnio stronę urzędu, gdzie informujemy o wszelkich aktualnościach. Jakiś czas temu uruchomiliśmy też oficjalną stronę miasta na Facebooku. Ale przede wszystkim spotykajmy się i rozmawiajmy. Mieszkamy w małym mieście, mamy więc ten komfort, że zawsze możemy spotkać się i różne sprawy wyjaśnić sobie bezpośrednio.

Dziś często słyszymy, że jak kogoś nie ma w Internecie, to nie istnieje?

Zbyt wielu dziś sądzi, że ujadając w Internecie istnieją bardziej, niż to jest w rzeczywistości. Wie pani, ja może jestem trochę staroświecki. Nigdy nie dbałem o swój wizerunek, pudrowanie, o to, by dobrze wypadać na zdjęciach. Zresztą, co tu mówić, wybrano mnie w głosowaniu na burmistrza - nie na miss Sokołowa. I zależy mi, aby właśnie z obowiązków burmistrza wywiązywać się dobrze.

A wywiązuje się pan dobrze?

Bardzo się staram.

Jest pan odporny na krytykę?

Na krytykę, tak. Konstruktywna krytyka zawsze jest dobrze widziana. Przecież nikt nie jest bezbłędny. Natomiast nie należy mylić krytyki ze znieważaniem. Każdy człowiek ma swoją godność, honor, dobre imię i prawo do jego obrony.

Miał pan sprawę o zniesławienie.

Proces zakończył się po dwóch latach. Sąd uznał, że działałem w obronie swojego dobrego imienia i nie naruszyłem godności tego, który mnie pozwał. Nie będę wdawał się w szczegóły, a myślę, że są one znane. Zapytam tylko, jak może czuć się ktoś, komu na przykład po wypadku zrobiono zdjęcie z potłuczoną głową i podbitym okiem, a następnie latami publikowano to w gazetach i w Internecie? Ja doświadczyłem tego na własnej skórze. W każdym zawodzie zdarza się zakała, również wśród dziennikarzy. Tylko, czy można nazwać dziennikarzem kogoś, kto zamiast informować - szkaluje, celowo i złośliwie przekłamuje rzeczywistość, urąga etyce tego zawodu? Szczytem bezczelności było złożenie przez tę osobę przeciwko mnie pozwu o zniesławienie. Sąd sprawę zamknął.

A my otwórzmy kolejne pytania od Czytelników. Są oni ciekawi jak panu idzie m.in. realizacja obietnic złożonych w kampanii wyborczej.

Pracuję mając je wciąż w pamięci. Czas właściwy do oceny będzie pod koniec tej kadencji. Jak zawsze przedstawię sokołowianom efekty mojej pracy, tak, jak to robiłem dotychczas, a oni ocenią, czy i w jakim stopniu się z nich wywiązałem. Jak dziś oceniać smak zupy, po samym wywarze?

Jednak już dziś pojawiają się głosy zniecierpliwionych.

I tym się nie dziwię. Sam chciałbym szybciej osiągać dobre efekty. Ale obok głosów zniecierpliwienia znacznie donioślejsze są głosy tych, którzy jak mniemam z falstartem rozpoczęli już nowa kampanię wyborczą. Ci są jeszcze bardziej zniecierpliwieni, ale nie dobrymi efektami mojej pracy. Jak wspomniałem, cenię rozsądek sokołowian. A mam wrażenie, że krytykujący mnie chcieliby bardzo, marzą wręcz, by miasto staczało się w zapaść. A skoro tak się nie dzieje, to z jeszcze większą zajadłością przekonują, że białe jest czarne. Dla mnie w chwili obecnej ważniejsze jest skupienie się na wymiernych sprawach dla mieszkańców, by na koniec kadencji móc śmiało spojrzeć w oczy i powiedzieć im: zadania wykonałem.

Czytelnicy pytają o zadłużenie. Są powody do obaw?

Nie ma. Zadłużenie miasta jest kontrolowany przeze mnie, radnych, ale także przez Regionalną Izbę Obrachunkową. Musi więc być utrzymywane na bezpiecznym poziomie. Dziś zadłużenie mają wszystkie gminy, powiaty i województwa. To w dużej mierze efekt obecnej polityki państwa wobec samorządów. Dokładane są nam kolejne zadania i zarazem obniża się nam dochody. Bez zadłużania się nie byłoby nas stać na finansowanie bieżących potrzeb i korzystanie z pieniędzy unijnych. Do każdego projektu z programów UE gmina musimy dokładać. To bez kredytów jest niemożliwe. Czy mądrze byłoby zadłużenie zmniejszyć i nie sięgać po pieniądze z zewnątrz? Stąd, podobnie jak inne samorządy utrzymujemy zadłużenie w granicach rozsądku i stawiamy na rozwój.

Na jakim etapie jest flagowa inwestycja tej kadencji - stworzenie Parku Przemysłowego na terenach dawnej cukrowni?

Prace idą do przodu. Na ukończeniu jest projekt techniczny. Jeszcze w tym półroczu ogłosimy przetarg na wykonawstwo pierwszego etapu czyli budowę sieci, dróg wewnętrznych oraz rozbiórki budynków i budowli nie przewidzianych do adaptacji. Pierwsze efekty naszych działań będą wkrótce widoczne dla wszystkich. Tylko ktoś, kto nie ma doświadczenia w tak szerokich inwestycjach, nie zdaje sobie sprawy z natłoku prac przygotowawczych (a przypomnę, że żyjemy w Polsce i są one tu niezwykle czasochłonne) może liczyć na efekty z dnia na dzień.

Park Przemysłowy to jedna z inwestycji, na którą miasto Sokołów Podlaski pozyskało unijne fundusze. Na co jeszcze udało się zdobyć pieniądze z Unii Europejskiej?

W ostatnich latach nasz samorząd zdobył łącznie ponad 33,5 miliona złotych z funduszy unijnych. Z tego na projekty infrastrukturalne - prawie 29,5 miliona zł i na inwestycje w kapitał ludzki - ponad 4 mln zł. Z tego ponad milion złotych wykorzystaliśmy na rzecz poprawy sytuacji rodzin ubogich, długotrwale bezrobotnych, niewydolnych ekonomicznie lub wychowawczo. Na realizację zadań w sferze kultury i wspierania przedsiębiorczości w ramach partnerstwa miast - ponad 830 tysięcy zł. Ponad 1,1 mln zł przeznaczyliśmy na zaopatrzenie mieszkańców w sprzęt komputerowy z dostępem do Internetu. Prawie 800 tysięcy zł na podnoszenie oferty edukacyjnej i poziomu nauczania w szkołach miejskich i około 600 tysięcy zł dla naszych przedszkolaków.

Skąd więc opinie o małym ściąganiu pieniędzy z UE przez miasto?

Proszę pani, ja podaje fakty. Na ich podstawie opinię niech wyrabiają sobie mieszkańcy. Dodam tylko, że potwierdzeniem aktywności miasta w zakresie pozyskiwania pieniędzy z Unii Europejskiej jest przyznanie nam w 2011 roku tytułu Lider Rozwoju Województwa Mazowieckiego za I miejsce w kategorii miast pod względem ilości złożonych wniosków o dofinansowanie projektów z Regionalnego Programu Operacyjnego. To dość wyraźny efekt naszej pracy i starań.

Na co nie udało się panu zdobyć pieniędzy?

Od lat leży mi na sercu zły stan ośrodka kultury. Liczyliśmy, na dofinansowanie z UE. Mieliśmy kompletną dokumentację wraz z pozwoleniem na modernizację obiektu. Składaliśmy wnioski do wszystkim możliwych programów. Jednak nie wiadomo z jakich powodów modernizacja ośrodka nie uzyskiwała wsparcia. Teraz postawiliśmy wszystko na jedną kartę - remont musi być rozpoczęty i to jeszcze w tym roku. Mamy też pewne pomysły na inne pieniądze z zewnątrz.

Czy o pieniądze zewnętrzne byłoby łatwiej, gdyby popierała pana inna partia niż PiS?

Burmistrz to funkcja samorządowa, nie polityczna. Moją partią jest Sokołów Podlaski i jego mieszkańcy. Ja staram się być w dobrych relacjach ze wszystkimi parlamentarzystami naszego regionu, bez względu na opcje - jeśli tylko możemy coś wspólnie ugrać dla miasta. Jestem patriotą, także lokalnym. Chce wierzyć, że poparcie, jakiego udzieliło mi obecnie opozycyjne PiS nie jest przeszkodą w pozyskiwanie pieniędzy dla miasta.

Ale gdy spojrzymy pod tym kątem to Sokołów jest samotną wyspą na zielonym oceanie. Jest pan jedynym szefem samorządu w powiecie, który nie jest kojarzony z PSL.

Tak zdecydowali wyborcy.

Czy z tego powodu nie bierze pan udziału w spotkaniach wójtów z powiatu?

To są przecież spotkania nieformalne, nic z nich nie wynika. Nie mam czasu na wycieczki po powiecie i towarzyskie spotkania z wójtami przy kawie. Gdy mam konkretną sprawę do pani wójt lub kogoś z kolegów wójtów, to umawiam się na spotkanie. U nas w urzędzie też mamy dobrą kawę dla gości.

Sokołów ma umowy partnerskie z miastami z innych państw. Jakie wiążą się z tym korzyści?

Mamy trzy miasta partnerskie: Jekabpils na Łotwie, Dubno na Ukrainie i Kotielniki w Rosji. Nasza współpraca ogranicza się obecnie do wymiany młodzieży i udziału w wydarzeniach kulturalnych. Jednak partnerstwo z miastami na Wschodzie zwiększa nasze możliwości korzystania z dotacji unijnych i innych źródeł zewnętrznych. Przez kilka kolejnych lat korzystaliśmy z dofinansowania wspólnych przedsięwzięć kulturalnych i gospodarczych z Programu "Interreg" w wysokości ponad 800 tysięcy zł. Jednak celem współpracy jest też ułatwienie kontaktów podmiotom prywatnym i instytucjonalnym po obu stronach. Znakomicie udało się to Powiatowej Straży Pożarnej i Przedsiębiorstwu Usług Inżynieryjno-Komunalnych. Wiem, że także lokalne firmy wyrażały chęć nawiązania współpracy gospodarczej. Ale ten obszar jest chroniony tajemnicą handlową. Tu samorządy mogą jedynie tworzyć odpowiednie warunki i to staramy się robić. Teraz śledzimy nowe warunki wspierania realizacji zadań publicznych przez UE pod kątem przygotowania wspólnych wniosków. Czas pokaże czy układ miast partnerskich będzie pomocny. Liczę, że tak.

Panie burmistrzu, ostatnie pytanie. Czy popiera pan akcję Pawła Kukiza dotyczącą wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu?

Zdecydowanie tak. Dzięki temu wybory nie byłyby wyłącznie rozgrywką wielkich partii politycznych, a wyborcy mogliby precyzyjniej kierować oczekiwania i uwagi do swych reprezentantów. Przecież tak wybieramy radnych, wójtów, burmistrzów w samorządach. Ten pomysł mi się podoba.

Dziękuję za rozmowę.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do