Reklama

Dwa oblicza lata

11/11/2013 13:22

Nadzieja i smutek

Lipiec 1944 r. w Sokołowie Podlaskim. Od północy i od wschodu słychać było odgłosy zbliżających się radzieckich wojsk. Przez miasto przemieszczały się pobite węgierskie i niemieckie dywizje. Coraz częściej widać było samoloty z czerwoną gwiazdą Nocną ciszę przerywało terkotanie kukuruźników widocznych na tle gwiaździstego nieba.

Nieliczni wtajemniczeni wiedzieli już, że w Lublinie powstał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, który obiecuje dawać ziemie chłopom, fabryki ? robotnikom, zaś władzę -ludowi pracującemu. Front zatrzymał się na Wiśle. Warszawa szykowała się do powstania. Polityczne i wojskowe struktury Podziemnego Państwa Polskiego dały sygnał do akcji Burza.

Gorący czas

Z książki Jana Gozdawy-Gołębiowskiego ?Obszar warszawski Armii Krajowej?: ?Na terenie powiatu sokołowskiego koncentracja oddziałów AK obwodu ?Proso? rozpoczęła się 24 lipca 1944 roku w trzech rejonach: I. W lasach sterdyńskich koło leśniczówki smolarnia dla ośrodków Sterdyń, Kosów Lacki, Olszew, Chruszczewka i część Sabni. II. W lasach repkowskich koło bażantarni dla ośrodków Repki, Wyrozęby, Korczew, Jabłonna i druga część Sabni. III. W lasach rucheńskich dla reszty obwodu. (?) Na koncentrację przybył również Delegat Rządu na powiat sokołowski - sędzia Franciszek Krysiak.

Wszystkie oddziały były uzbrojone i umundurowane. Ponadto dotarły tu cztery patrole sanitarne (po trzy sanitariuszki) wystawione przez Wojskową Służbę Kobiet pod dowództwem Kazimierza De Larsac. Szpital polowy w pałacu hrabiów Krasińskich w Sterdyni zorganizował docent Jan Krysiak ps.?Wenet? Poza wymienionymi oddziałami na Smolarnię przybyło około tysiąc nieuzbrojonych żołnierzy AK i ochotników.

27 lipca 1944 roku o godz. 7.00 na Smolarnię przybył major J. Sasin. Na zwołanej naradzie oficerskiej przedstawił aktualną sytuację Armii Krajowej w obwodzie. Silny nalot samolotów radzieckich na Sokołów wieczorem i w nocy 26 lipca 1944 roku, uniemożliwił koncentrację oddziałów w lasach rucheńskich, bowiem duża część żołnierzy, która miała się tam zebrać, pochodziła z Sokołowa. W wyniku nalotu, centrum miasta zostało całkowicie zniszczone, zginęło 450 osób, rannych było ok. 1000. W tym czasie pozostawały w mieście konspiracyjne władze polskie. (?) Komendant miasta posiadał do swojej dyspozycji radiostację odbiorczą, ulokowaną w domu przy ul. Kościuszki 12, za pomocą której otrzymywał dyspozycję z komendy podokręgu wschodniego, przekazywane następnie przez łączniczki do miejsca postoju majora J. Sasina?.

Wywiozą w głąb Rosji

?Wykonując dyspozycję komendy podokręgu wschodniego i Londynu, major J. Sasin wyznaczył dwie grupy do nawiązania kontaktu z Armią Czerwoną? ? czytamy dalej w książce. ? ?Jedna miała przeprawić się przez Bug. Zadanie to zlecono podporucznikowi Piotrowi Wodzińskiemu ps. ?Wicher? i docentowi Kazimierzowi Roszkowskiemu ps. ?Judym?. Nocą z 4 na 5 sierpnia 1944 roku żołnierz AK Stefan Kazik, mieszkający we Frankopolu, przeprawił delegatów, których we wsi Tonkiele przyjął radziecki generał Władymirow. Generał odrzucił postulat dalszej walki batalionu AK u boku Armii Czerwonej i zażądał, by wszystkie oddziały zebrały się w Bażantarni i tam oczekiwały nadejścia Armii Czerwonej. Zaznaczył ponadto, by osobno zgrupować oficerów i osobno szeregowców.

Druga grupa z sędzią Krysiakiem dotarła do Grochowa, gdzie nawiązała łączność z oddziałem podporucznika Mariana Solnickiego ps. ?Dzik?. Pluton podporucznika Solnickiego, idąc przez Patrykozy oraz wsie Czajki i Ginia, natknął się na wojska węgierskie, które bez żadnych przeszkód przepuściły Polaków przez linię frontu, gdzie spotkali się z grupą radzieckich oficerów. Podczas przyjęcia radzieccy oficerowie radzili, by żołnierze AK nie przyłączali się do Armii Czerwonej. Otwarcie oświadczyli, że oddziały AK zostaną rozbrojone, a żołnierze wywiezieni w głąb Rosji.

Podporucznik ?Dzik? natychmiast przekazał te informacje sędziemu Krysiakowi. 6 sierpnia na naradzie w majątku Grodzisk, major J. Sasin. z uwagi na jednoznaczne stanowisko władz radzieckich zmierzające do rozbrojenia i internowania żołnierzy AK, według wzorców zastosowanych w Wilnie, rozkazał rozwiązać wszystkie odziały w obwodzie, broń ukryć, łączność zaś utrzymać na istniejącej sieci. Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej do Sokołowa 8 sierpnia 1944 roku major J. Sasin wraz ze swoim sztabem ujawnił się przed władzami radzieckimi. Wszyscy zostali aresztowani? ? pisze Jan Gozdawa-Gołębiowski.

W czasie akcji ?Burza? doszło do kilku potyczek z Niemcami i własowcami, a nawet otwartej bitwy pod wsią Jagodnik, stoczonej w obronie uwięzionych rolników z Ryteli. W bitwie tej poległo 20 niemieckich żołnierzy. Po stronie polskiej było dwóch rannych, w tym podchorąży Włodarczyk ps. ?Halban?. Zakładników uwolniono. Represji nie było. Dodatkowym efektem bitew było przerwanie przez Niemców prac fortyfikacyjnych w tym rejonie. Dziś w miejscu tej udanej akcji stoi pomnik zbudowany staraniem żyjących jeszcze żołnierzy obwodu ?Proso?.

Stalin zamiast ks. Skorupki

Starsi mieszkańcy Sokołowa zapewne pamiętają czasy wojny, okupacji i wyzwolenia, ja również mam wspomnienia z tego okresu. Od dzieciństwa w naszym domu obok oleodruku obrazu Kossaka przedstawiającego ?Cud nad Wisłą? z ks. Skorupką wśród szarżujących na bagnety polskich legionistów, wisiało zdjęcie naszego dziadka ze strony matki ? Pawła Jakubiaka. Reprodukcja słynnego malarza- batalisty była z nami przez całą okupację, podziwiali ją w czasach częstych rewizji w naszym domu żołnierze niemieccy, a ja przez kalkę odrysowywałem fragmenty obrazu, by pochwalić się przed kolegami. Mój ulubiony obraz znikł, kiedy największy lokal po sklepie zajęli na swoją kwaterę radzieccy oficerowie. Jego miejsce zajął portret Stalina.

Nie wypadało przypominać wyzwolicielom, jakie baty dostali pod Warszawą latem 1920 roku. Za to zdjęcie dziadka Pawła na tle gwiaździstej flagi potężnego alianta miało teraz honorowe miejsce obok portretu Stalina. Mnie jednak bardziej interesował obraz przedstawiający apoteozę bitwy warszawskiej niż zdjęcie dziadka i jego kolegów ,którzy za chlebem wyjechali do Ameryki w latach 20. Nie rozumiałem wówczas powodów, dla których obraz wiszący przez całą okupację, teraz gdy mamy wolność, musiał być schowany. Szukałem go wszędzie, a znałem każdą kryjówkę w naszym starym domu. W końcu obraz odnalazłem w wielkim wiklinowym koszu na strychu pod stertą paczek papierosów złożonych tam po zlikwidowanym sklepie. Kiedy kwaterującym u nas żołnierzom zaniosłem kilka paczek ?Popularnych? i ?Junaków? stałem się ich ulubieńcem. W ruinach wysadzonego przez Niemców budynku magistratu u zbiegu ulic Długiej Siedleckiej i Repkowskiej kwaterował oddział? reguliowszczyków W ocalałej poczekalni kina ?Osland? od ulicy Długiej pokotem spali żołnierze. W dzień i w nocy kierowali ruchem transportów wojskowych idących na Warszawę.

W chwilach wolnych palili ogniska, grali na harmoszce i śpiewali ?Katiuszę? Częstowali nas chłopaków z Siedleckiej i Repkowskiej konserwami, a my nosiliśmy im wodę i papierosy z zapasów odkrytych na strychu. ?Popularne? były paczkowane po 100 sztuk w duże pudełka i trudno je było wynieść pod czujnym okiem babci Emilowej. Gniew babci, gdy złapała mnie na wynoszeniu papierosów złagodziły puszki konserw, jakie przyniosłem do domu. Kocioł kapusty z zawartością wojskowej konserwy sprawił, że tym razem udało się uniknąć rózgi, którą babcia Emilowa władała po mistrzowsku. Za to moim postępowaniem doprowadziłem do swoistej wymiany towarowej, gdy okazało się, że papierosy mają dla wojaków większą wartość, jak amerykańskie konserwy dostarczane radzieckim sojusznikom, by skutecznie bili Niemców. Kilka rodzin mieszkających w rozległym domu na rogu Siedleckiej i Repkowskiej miało teraz dobre pożywienie.

Nadzieja i smutek

W mieście panował niebywały entuzjazm i radość z odzyskanej wolności. Do rodzin Gumaniuków, Laszuków, Ładów, Anusiewiczów powrócili od Andersa ? żołnierze tułacze. Wszędzie widać było prace przy odgruzowaniu ulic i chodników, naprawianiu wysadzonych mostów, remonty domów i warsztatów. Uruchamiano piekarnie, otwierano sklepy i restauracje. Panowie Rzewnicki, Zadrożny, Kamiński i Witkowski uruchomili warsztaty mechaniczne, naprawiając samochody i motory porzucone przez okupantów oraz maszyny rolnikom Potrafili naprawić wszystko - od patefonu przywiezionego z tzw. Ziem Odzyskanych przez Michała Langowskiego, przez maszynę do szycia mojej matki, po lokomobilę. I to bez części zamiennych, które trzeba było dorabiać.

W ocalałej żydowskiej bożnicy przy Długiej wyświetlano radziecką komedię ?Świat się śmieje?. Piosenkę z tego filmu śpiewaną przez Lubow Orłową grano przez megafony i nucono w każdym zakątku miasta. Organizowano wiece i zabawy dla poparcia nowej robotniczo-chłopskiej władzy. Ale też nie zapominano o publicznych egzekucjach naszych rodaków rozstrzelanych pod Syndykatem, obok stawu Mazura i pod wzgórkiem przy ulicy Repkowskiej. Miejsca egzekucji ogrodzono żerdziami, ustawiono brzozowe krzyże, zatknięto narodowe chorągiewki. Radość z odzyskanej wolność często mieszała się z rozpaczą po śmierci bliskich i smutkiem po utraconym domu. Sokołów i jego mieszkańcy zaczynali nowe życie, jak się później okazało, też nie usłane różami.

WACŁAW KRUSZEWSKI

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do