„Gazeta Kołobrzeska” opisuje nowy wątek sprawy ze Sterdyni. 23-letni Marcel widziany był po raz ostatni 14 grudnia 2021 roku w Koszalinie, później zniknął. Został odnaleziony w Sterdyni, w domu kobiety, u której odkryto zwłoki matki.
„Gazeta Kołobrzeska” opisuje nowy wątek sprawy ze Sterdyni. 23-letni Marcel widziany był po raz ostatni 14 grudnia 2021 roku w Koszalinie, później zniknął. Został odnaleziony w Sterdyni, w domu kobiety, u której odkryto zwłoki matki.
Reportaż o tej bulwersującej sprawie przygotowali dziennikarze „Gazety Kołobrzeskiej” w papierowym wydaniu (dostępnym także jako e-wydanie). Fragmenty materiału można przeczytać na stronie internetowej. Cytujemy część:
Poszukiwany 23-latek z Kołobrzegu odnalazł się. Chłopak przebywa w niewielkiej wiosce, na Podlasiu. Mieszka pod dachem kobiety, która przez rok na tapczanie (wśród kadzideł, żeby nie śmierdziało) trzymała zwłoki własnej matki! Policjanci natrafili na ciało, gdy przyszli sprawdzić, czy faktycznie w mieszkaniu przebywa kołobrzeżanin.
- Syn został zmanipulowany przez kobietę, która pod płaszczem uzdrowicielki dusz przejęła nad nim całkowitą kontrolę fizyczną, psychiczną, a także wszystkie konta społecznościowe – piszą na swoim portalu społecznościowym rodzice. To, co przeżywają w tej chwili to horror. Młody chłopak, sportowiec, osiągający sukcesy na polu koszykówki niespodziewanie znika. Kilka dni po jego zniknięciu, na jego profilu społecznościowym pojawia się informacja o treści: „Nie zaginąłem, jestem zdrowy, mieszkam ze swoją Bliźniaczą duszą czyli tak jakby w dwóch ciałach ta sama dusza. Jestem traktowany z największą miłością i szacunkiem. Mam pod dostatkiem jedzenia, nowe ubrania, codziennie na śniadania jem chrupiące ciepłe bułeczki i jajecznicę (tam było to zabronione) i w końcu naprawdę jestem zaopiekowany i szczęśliwy jak nigdy dotąd. (…) Czego wy ode mnie chcecie??? – pisze na swoim portali 23-latek.
Najbliżsi nie mają najmniejszych wątpliwości, że słowa, które pojawiły się na facebooku nie zostały napisane przez Marcela. Oni już wiedzą, że ich syn trafił w ręce 59-latki, mieszkającej w niewielkiej wiosce na Podlasiu. Ta kobieta to Beata M. Do małej wioski na Podlasiu przyjechała dwa lata temu z 86-letnią matką. Nigdy jednak nie utrzymywała bliższych relacji z sąsiadami. Była przez nich określana mianem szamanki. Mieszkańcy opowiadali, że dziwił ich fakt, że kobieta przez cały rok, także zimą ma otwarte okna od jednego z pokojów.
Na jej profilu społecznościowym, który prowadzi dużo pisze o miłości i braterstwie dusz. Ma również polajkowanych kilkanaście stron o tematyce ezoterycznej oraz sklepy ezoteryczne z akcesoriami: ceremonialne kakao, leśny zestaw przejrzystości, zestaw uzależnienia.
Do mieszkania kobiety kilka dni temu, mając informacje, że u niej może znajdować się kołobrzeżanin udali się policjanci z Sokołowa Podlaskiego. W mieszkaniu 59-latki przebywał 23-latek, który oznajmił, że to jego decyzja i w mieszkaniu przebywa dobrowolnie. Podczas przeszukania mieszkania kobiety policjanci natknęli się na zwłoki starszej kobiety będące w stanie daleko posuniętego rozkładu. Okazało się, że to matka 59-latki, która jak zeznali sąsiedzi nie była widywana przez nich od około roku!
ŻRÓDŁO: Gazeta Kołobrzeska
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie