Powołanie Anny Sarnowskiej na to stanowisko poprzedziła długa dyskusja, w której radni nie szczędzili słów krytyki wójtowi Krzysztofowi Młyńskiemu. A radny Józef Dziwulski apelował do kandydatki, by dobrze się zastanowiła, czy chce w urzędzie pracować...
Powołanie Anny Sarnowskiej na to stanowisko poprzedziła długa dyskusja, w której radni nie szczędzili słów krytyki wójtowi Krzysztofowi Młyńskiemu. A radny Józef Dziwulski apelował do kandydatki, by dobrze się zastanowiła, czy chce w urzędzie pracować...
Na nadzwyczajnej sesji w czwartek, 30 sierpnia, rada Gminy Ceranów powołała na stanowisko skarbnika Annę Sarnowską. Poprzednia urzędniczka odeszła zaledwie po czterech miesiącach pracy, a była to trzecia skarbnik, która zrezygnowała w tej kadencji.
Radni w zasadzie zostali postawieni przed faktem – brak skarbnika powodowałby bowiem paraliż gminy, ale słów ostrej krytyki wobec wójta Krzysztofa Młyńskiego nie brakowało. A zaczęło się od utarczki o wprowadzenie dodatkowego punktu, poświęconego powodom zmian na tym stanowisku – wójt jednak, jako wnioskodawca sesji nie zgodził się na to i dyskutowano przy okazji uchwał.
Uzasadniając projekt uchwały o odwołaniu Barbary Sulińskiej-Facon ze stanowiska skarbnika wójt wyjaśnił, że 23 lipca złożyła ona na biurze podawczym rezygnację z pracy. 30 sierpnia kończył się okres wypowiedzenia. - Mimo że przeprowadzono z nią rozmowy, żeby nie odchodziła, zdania nie zmieniła. Na dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim. 10 sierpnia dostałem maila z informacją, jakie polecenia mam wykonać, żeby sprawy nie stały - mówił Krzysztof Młyński.
- Co pan zatem robił od 23 lipca? Dziś, 30 sierpnia, za pięć dwunasta, mamy decydować? - pytał radny Dziwulski. - Skarbnik odeszła, jej zastępca odeszła i ta nowa pani też zaraz odejdzie. Unieszczęśliwi pan tę panią, bo przychodzi na 2 miesiące. Trzeba było zebrać radę, podyskutować, a nie z dnia na dzień zwoływać sesję. Z panią Elą była podobna sytuacja: pokłóciliście się, poszła na zwolnienie. Później była pani Ela z Małkini, bardzo solidna – też odeszła. Wskazała następczynię i ona też ucieka. Co tu się dzieje? Za kogo pan tych ludzi ma. Przepraszam panią, że nie podniosę za panią ręki w głosowaniu, ale jest mi wstyd za to, co się tu dzieje – zwrócił się do kandydatki.
- Szkoda, że nie ma dziś księdza proboszcza – podkreślił wiceprzewodniczący Jerzy Lipka. - Niedawno modlił się za nieudolnych radnych, za oświecenie nas wszystkich. Przykre to. Ciekawe, co dziś by powiedział? Mnie też to ponosi, ale jeśli dziś skarbnik nie powołamy, to rozłożymy gminę. Jesteśmy postawieni pod ścianą.
Radny Grzegorz Zyśk pytał, dlaczego nie ma konkursów na to stanowisko, a wójt w niejasny dla rady wyszukuje kolejne osoby na skarbnika. Radna Ewa Częścik poruszyła inną kwestię, ale nie doczekała się żadnych wyjaśnień wójta. - Przez miesiąc nie było osoby upoważnionej do wykonywania przelewów i podpisywania dokumentów. Ciekawi mnie, ile zobowiązań nie zostało spłaconych w terminie, m.in. rat kredytów i jakie z tego tytułu gmina poniesie straty? - pytała.
Miron Rytel z kolei zwrócił uwagę, że skarbnika trzeba pilnie powołać, bo rodzice dzieci, które idą do szkoły nie dostali pieniędzy ze świadczeń.
Wójt odnosząc się do zarzutów radnych miał pretensje chyba do wszystkich: do wiceprzewodniczącego rady, że nie był na „oświeceniowej” mszy a do skarbnik, że źle pracowała a na koniec spakowała swoje rzeczy i odmówiła odbierania telefonów, a do tego nie przekazała dokumentów.
- Ja zostałem postawiony przed ścianą, bo musiałem szybko znaleźć nową osobę. Na dzień dzisiejszy powinien być ogłoszony kredyt długoterminowy i nie było komu go ogłosić. Może też przyczyniła się, że mamy kontrolę z urzędu wojewódzkiego dotyczącą akcyzy – mówił Krzysztof Młyński.
- Ale dlaczego tak się dzieje, że wszystkie urzędniczki stąd odchodzą w takiej atmosferze? Co jest? - pytał Józef Dziwulski. - Jedna rzuca, druga rzuca papiery i idą zwolnienie. Pani jest młodą kobietą, niech się pani zastanowi, czy chce pani tutaj pracować – zwrócił się do Anny Sarnowskiej. - Panie wójcie, dlaczego o tym, co dzieje się w gminie my, radni, dowiadujemy się z Internetu, z gazet i od ludzi ze wsi, którzy pytają: co się tam u was dzieje. Ja też mam nieprzyjemności – dodał.
Anna Sarnowska przedstawiając się radnym wyjaśniła, że ma 36 lat, wyższe wykształcenie i prowadzi biuro rachunkowe w gminie Nur. Przyznała też, że nie ma doświadczenia w sektorze finansów publicznych. Za jej powołaniem głosowało 9 radnych, jeden był przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie