
Mieszkanka naszego powiatu opowiedziała nam o swojej walce z koronawirusem. Na Oddziale Neurologicznym Szpitala Powiatowego w Sokołowie Podlaskim, gdzie są tzw. łóżka covidowe spędziła 12 dni. Spisaliśmy telefoniczną relację.
Mieszkanka naszego powiatu opowiedziała nam o swojej walce z koronawirusem. Na Oddziale Neurologicznym Szpitala Powiatowego w Sokołowie Podlaskim, gdzie są tzw. łóżka covidowe spędziła 12 dni. Spisaliśmy telefoniczną relację.
Chcę podzielić się swoimi przeżyciami z leczenia z koronawirusa, ponieważ jestem bardzo wdzięczna lekarzom i całemu personelowi Oddziału Neurologicznego w sokołowskim szpitalu za troskliwą opiekę i wielkie serce, jakie mi okazali.
Nie jestem w stanie powiedzieć, jak zaraziliśmy się koronawirusem. Mój mąż też chorował, ale miał bardzo lekkie objawy, nie musiał iść do szpitala. Mieszkamy w jednej z wiosek na terenie powiatu sokołowskiego, gdzie było kilka chorych osób i nawet zgony, ale kto mógł mnie zarazić nie wiem.
Mąż miał tylko lekką gorączkę, trzy dni po nim i ja zaczęłam się źle czuć. Była sobota, kiedy pojawił się u mnie taki dziwny kaszel i zaczęły mnie boleć gałki oczne. Nie straciłam ani węchu ani smaku. W poniedziałek czułam się jeszcze gorzej i we wtorek zadzwoniłam do swojego lekarza rodzinnego, doktora Andrzeja Wąsowskiego. Jestem jego pacjentką 5 lat i to wspaniały lekarz. Pan doktor wiedział, że jestem osobą po sześćdziesiątce z poważnymi obciążeniami zdrowotnymi. Od razu zaproponował mi, żebym zrobiła wymaz i sprawdziła, czy to nie koronawirus. Próbkę do badań pobrano mi w punkcie koło sokołowskiego szpitala jeszcze we wtorek.
W piątek zadzwonił do mnie doktor Wąsowski i powiedział, że z badań wyszło że mam COVID-19. Powiedział też, że ze względu na moje inne problemy zdrowotne będzie szukał dla mnie miejsca w szpitalu. Zadzwonił trochę później i powiedział, że na oddziale u dr Pierzchlewskiej miejsca nie ma, w Siedlcach w ogóle nie odbierają telefonu, ale jest jeszcze jakaś szansa, bo dyrektor szpitala organizuje miejsca covidowe na Oddziale Neurologicznym. Po jakimś czasie dostałam kolejny telefon od doktora, że mam siedzieć w domu i czekać na transport do szpitala. Po kolejnych 40 minutach przyjechała karetka z ratownikiem i mnie zabrała. To wszystko trwało bardzo szybko, na izbie przyjęć w ciągu kilkunastu minut dostałam opaskę i odwieziono mnie tomografię, a potem na oddział do doktora Kwiatkowskiego. Czułam się coraz gorzej, dosłownie z minuty na minutę odczuwałam że choroba postępuje.
W moim przypadku leczenie było o tyle kłopotliwe, że od ponad 30 lat mam różne problemy zdrowotne. Jestem uczulona na różne rzeczy, na wiele leków, w tym także na niektóre antybiotyki. W przeszłości brałam sterydy i mam przez to osłabione żyły. Bałam się, co będzie z pierwszymi wkłuciami. Ale w szpitalu zobaczyłam u pielęgniarek wielki profesjonalizm. 32 lata chodzę po lekarzach i nie spotkałam wcześniej, żeby tak fachowo robić zastrzyki. Od razu zostałam podłączona pod tlen. Doktor Kwiatkowski wprowadził mi odpowiednie leczenie. Trzy dni leżałam na „erce”, później przeniesiono mnie na zwykłą salę.
Byłam w szpitalu łącznie 12 dni. W momencie przyjęcia do szpitala miałam płuca zajęte w 35 procentach. Lekarze mówili, że słychać w nich szmery, które jednak w miarę leczenia stopniowo ustępowały. Gorączki nie miałam dużej, dochodziła do 38 stopni i szybko mi ją zbito. 7 dni leżałam pod tlenem, bo organizm nie mógł sobie sam poradzić. To, co u mnie było problemem, to duży skok poziomu cukru we krwi. Normalnie nie przekracza mi 100, mam lekką glikemię, a podczas leczenia z koronawirusa potrafił skoczyć do 350. To co najbardziej odczułam, to wielkie osłabienie organizmu. Nawet teraz, choć koronawirusa już wyleczyłam, są takie momenty, że nie mam na nic siły. Wejście po schodach to ogromny wysiłek.
Jestem ogromnie wdzięczna personelowi covidowemu Oddziału Neurologicznego za fachową opiekę. Personel jest zgrany, wszyscy wiedzą co mają robić. Panie pielęgniarki, które pracują ponad 30 lat, choć jest ich mało, umiały poradzić sobie ze wszystkim. Salowe nie ograniczają się do tego, żeby sprzątać, ale jak trzeba to biegną pomóc przy chorym. A nie byłam tam sama, tylko wśród osób ciężko chorych, część z nich była np. po udarach. Jako pacjentka czułam się tam jak w tej filmowej „Leśnej Górze”.
A trzeba jeszcze dodać, że personel nie pracuje w fartuszkach i maseczkach, tylko jest ubrany w kombinezony od stóp do głów. Dwie osoby zakładają kombinezony i obchodzą cały oddział. Wykonują wszystko co potrzebne: podają leki, podłączają kroplówki, przekręcają chorych, żeby nie mieli odleżyn. Niektórzy ludzie narzekają na to że maseczki muszą w sklepie założyć, a tam w szpitalu ciężko pracują w szczelnych kombinezonach.
Wiem, że są ludzie, którzy mówią, że koronawirusa nie ma, że to jakaś bujda. Nikomu jednak nie życzę, by musiał go przechodzić.
IMIĘ I NAZWISKO DO WIADOMOŚCI REDAKCJI
Zachęcamy mieszkańców powiatu, którzy chcą podzielić się swoimi relacjami z leczenia koronawirusa do kontaktu z redakcją: mail [email protected]
Jutro kolejny artykuł na ten temat, tym razem krytyczny głos rodziny pacjentki leczonej w sokołowskim szpitalu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Coś wiadomo o tym młodym człowieku który pracował w starostwie i umarł na covid-19 w szpitalu powiatowym. Czy opieka była należyta?
A coś taki ciekawy.
Redakcjo więcej takich artykułów, ale bardziej ciekawa jestem jutrzejszego
Miło, że ktoś pozytywnie opisał sytuację, która wcale pozytywna nie była. Ze ktoś mimo wszystko docenił co robi personel szpitala. Ze to wszystko dla nich też nie jest łatwe. Ale skoro wybrali taki zawód pracują jak tylko mogą. Brawo dla Pani i dużo zdrowia!
Też leżałem teraz [ od 22 - 27 listopada ] na wew. na Covid - 19. Obsługa ,, wspaniała --- ALE jedna z pielęgniarek [ blondyna ] od 3 dnia tak na mnie jechała , że dzwoniłem z ubikacji . W tym czasie zmarł mojej mamy brat [ nie na covid ]. Jak stałem w drzwiach sali ,, dostawała szału na mój widok ,, gnała mnie do sali. Mam 63 lata - przysięgam na wszystko - żadnego ,, warczenia ,, na kogokolwiek - mam świadka z sali [ mundurowego ] - był z szokowany tym. Poczyta Pani art. z Tyg. Siedleckiego z dnia 18-24 - tam poszło o ,, brak kolacji ,, dla pacjenta - TO jest ,, pryszcz ,, w stosunku do mego upokorzenia. Ale łyżka dzikciu beczkę miodu popsuje. Dodam , że co jakiś czas - na klatkę na papieroska - delikatnie zwróciłem uwagę - z uśmiechem ,, olała TO ,, . Postanowiłem w poniedziałek ,, uruchamiam Tyg. Siedlecki - nie odpuszczę !!!. --- Zdrówka życzę. [ Też Pan dr. Wąsowski mym rodzinnym. ]
piszesz tak chaotycznie że nie można zrozumieć. To bełkot
Fajnie, że Pani z tego wyszła, życzę zdrowia. Tylko dlaczego skoro rząd mówi, ze są wolne łóżka w rzeczywistości okazuje się co innego?
Przecież były wolne, na covidowym neurologiii, ngdzie ta pani trafiła
(...)powiedział, że na oddziale u dr Pierzchlewskiej miejsca nie ma, w Siedlcach w ogóle nie odbierają telefonu (...) chodziło mi o ten fragment. Pokazuje, że o miejsca jest jednak ciężko. Ciekaw jestem ile obecnie w Sokołowie jest wolnych łóżek.
Wiem że doktor Kwiatkowski to wspaniały lekarz. Leczylem sie u niego. Oby wiecej takich ludzi w naszym szpitalu. Umie zagadać, uśmiechnąć sie. Ma serce do ludzi i do swojej pracy. Wielki szacun!
To nie prawda że warunki na zgrupowaniu były złe, tym bardziej, że wcale nie padało.
Witam Mój mąż spędził 10 dni na oddziale covidowym (daw. chirurgia) na starowiejskiej w siedlcach. Ja właśnie po pozytywnym wyniku testu - chorowałam w domu , miałam gorączkę, bóle głowy i mięśni- nic więcej. Mąż po trzech dniach zaczął się źle czuć- myśleliśmy że będzie to jak u mnie i obejdzie się bez szpitala. Obiawy nasilały się expresowo aż w niedzielę zaczął ciężko oddychać-dosłownie się dusił (nie miał żadnego kaszlu). Zadzwoniłam na 999 i za 15 min. była już karetka. Zabrali go do siedlec - odrazu wymaz, tomografia i na oddział covidowy. Zaraz dostał kroplówkę , tlen , zrobiono mu wszystkie badania . Opieka super, Wspaniali Lekarze , Troskliwe Pielęgniarki i reszta personelu. Wszyscy mieli czas dla chorych - wytłumaczyli wszystko w razie pytań. Co dzień przyjeżdżała ekipa z wojska zawodowego - spędzali z chorymi 12 gpdz. dziennie. Na trzeci dzień pobytu podano mężowi osocze. Mąż jest już w domu - jeszcze nie czuje sie jak należy ale powoli wraca do zdrowia. Opowiadał o pacjętach którz z nim leżeli. Byli w różnych stanach - lżejżych i b. ciężkich ale wszyscy byli traktowani z godnością i troską DZIĘKUJĘ PERSONELOWI SZPITALA NA UL. STAROWIEJSKIEJ W SIEDLCACH. Dziękuję wszystkim pracownikom służby zdrowia za ich trud i poświęcenie :-) Dziękuję że jesteście :-)
Dziękuję Pani Krystyno za relację! Już nie boje się tak o swoich bliskich. Życzę obojgu szybkiego powrotu do formy! ❤️
Jeżeli zbiórka jest na prywatne konto proponuję zgłosić to do Prokuratury. Chyba ta sama Pani zbierała już pieniądze pod szyldem znanej organizacji charytatywnej, ktora również odcięła się od jej działalności na stronie internetowej.
Czyżby szpital chciał sobie poprawić opinię po tym jak starosta odcięła się od zbiórki ogloszonej przez szpital?
ile kosztuje taki pochwalny artykuł w waszej gazecie? cena zależy od pochlebstwa czy od znaków?
Babcia schorowana po koronawirusie pewnie nie ma na co kasy wydawać tylko na pochwalne artykuły ???
Od lat wiadomo że sokołowski szpital to umieralnia i zaden artykuł tego nie zmieni.
To lecz się na klimowiznie
Masz jakiś problem z Klimowizną? Bo akurat tak się złożyło, że ponad miesiąc temu Klimowizna uratowała mi życie. Dosłownie, podczas gdy w Sokołowie mnie totalnie olano. Pod izbą przyjęć, dodam. To samo się tyczy karetek.
Czekam na relację z cudownego przywracania do życia w "naszym" szpitalu! To musi być mocna rzecz!
Tak ,sokołowski szpital to wykańczalnia.
i to jest prawda wiem jak wyleczyli na śmierć mego szwagra gdzie znaleziono ta-kego idiotę co to napisał
Nie jest prawdą co piszą i naszym szpitalu że uzdrawiają tam niema komu leczyć kto się dostanie ten zaskarżony i umiera przykład 43 lata nie było komu mu pomóc
Nie wprowadzaj ludzi w błąd. Dowiedz się najpierw na co chorował ten 43-latek oprócz koronawirusa a wtedy może coś zrozumiesz.
No ja już nie wiem co się dzieje w tym szpitali. Pominąwszy poziom leczenia. Jeden artykuł w ŻS -„ Apeluję do Rady Społecznej SP ZO, władz powiatu, sponsorów i wszystkich ludzi dobrej woli o pieniądze na ten cel. Ta winda jest nam niezbędna do funkcjonowania – mówiła Maria Sikorska. Szacowany koszt wymiany windy to 180 tys. zł brutto. „ Ludzie reagują i..... Drugi artykuł „zbiórka ta również jest prowadzona bez wiedzy i zgody Dyrekcji SP ZOZ oraz Zarządu Powiatu Sokołowskiego” . Inicjatywę ludzi nazywa się „Bezprawnymi działaniami”???
Na Facebooku pojawiły się apele o zbieranie pieniędzy na prywatne konta - na windę i jakąś pralkę. O te zbiórki chodziło a apelu starosty. Szpital ma konto w Getin Banku i tam jest oficjalna zbiórka prowadzona. Wszystkie inne to albo oszustwa, albo nieuzgodnione z dyrekcją działania.
A na fb radnej powiatowej - apel o wsparcie akcji WINDA DLA PACJENTÓW i nr konta?
Poliniacy dzielą się na Covidiańców (PiS) i Nie-Covidiańców (nie-PiS). Idźcie się, Covidiańcy, ZASZCZEPIĆ, a ziemia nie-Covidiańcom lżejszą będzie.
prawda jest taka że cieszmy się że szpital jest i jest pomoc .za tamtych rządów pewnie już by nie było.
Nigdy nie było tak źle jak teraz. Ustawa podpisana przez Prezydenta nie została opublikowana przez Premiera. Medycy za pracę z narażeniem życia swoim i bliskich otrzymają pensje bez dodatku za pracę w trudnych warunkach.
Prawda jest taka, jak została opisana w Tygodniku Siedleckim ale takich "drobnostek" jest wiele. Pacjenci są traktowani jak zło konieczne.
Po co pisać pochwalne artykuły o Śpitalu powiatowym .Każdy wie że w naszym śpitalu "dobrze" leczą
Jest takie poiedzenie: Dobre słychać daleko a złe jeszcze dalej. I tyle w tym temacie.
Słyszałam dzisiaj na parkingu rozmowę o tym że dyrektorka szpitala SPZOZ w Sokołowie jest chora na COVID jej mąż również .Tylko że ona leży w Warszawie a on w naszym szpitalu. Czy to jest prawda?
Jaka gazeta, taki artykuł.
Wiecie pisarze ile ten szpital ma lat, niedługo będzie 50, i tyle mają obie windy, z których jedna zepsuła się na dobre. Za czasów dyrektorki - pielęgniarki psuły się średnio dwa razy w miesiącu, kasy na naprawy poszło tyle, że kupiliby wtedy ze 3 sztuki nowe. Tyle remontów co ostatnio zrobiono w szpitalu to nie było nigdy. Kasę dało Starostwo. Niektóre oddziały nie były remontowane od czasu kiedy szpital został oddany do użytku. A zwłaszcza chirurgia, można się było potknąć o połamane płytki pcv, pamiętające głęboką komunę i budowniczych z lat 70-tych
Skoro wyleczyli ,to znaczy ,że nie potrzebna szczepionka
Można,można
Nigdy więcej..... Wojny Zupy szczękowej Pobytu w szpitalu w Sokołowie.... KOPERCIARZE , by z niego wyjść o własnych siłach bogatym być trzeba.. ,
że tak statyści się rozpisują ...