
Jesień 2001 roku w Sokołowskim Ośrodku Kultury. Od dwóch miesięcy w instytucji pracuje nowy dyrektor ? Maria Koc. Mieszkańcy miasta liczą na duże zmiany w sokołowskiej kulturze, więc nowa dyrektor wraz z pracownikami SOK intensywnie pracują nad nowym kalendarzem imprez na najbliższe miesiące. Jednym z ich pierwszych pomysłów jest organizacja dużego wydarzenia na otwarcie sezonu kulturalnego.
Jesień 2001 roku w Sokołowskim Ośrodku Kultury. Od dwóch miesięcy w instytucji pracuje nowy dyrektor ? Maria Koc. Mieszkańcy miasta liczą na duże zmiany w sokołowskiej kulturze, więc nowa dyrektor wraz z pracownikami SOK intensywnie pracują nad nowym kalendarzem imprez na najbliższe miesiące. Jednym z ich pierwszych pomysłów jest organizacja dużego wydarzenia na otwarcie sezonu kulturalnego.
Co by to mogło być? Zastanawiają się sokołowscy animatorzy kultury. Najlepiej jakaś duża forma artystyczna i znane nazwisko. Wydaje się, że organizacja takiego przedsięwzięcia to nic wyjątkowego, a jednak. Kondycja finansowa ośrodka kultury była wtedy bardzo zła, pieniędzy brakowało na wszystko, a potrzeb było mnóstwo. Do tego sala widowiskowa, nie dość że w bardzo złym stanie technicznym, to jeszcze pokryta grubą warstwą kurzu.
Ale dla chcącego, nie ma nic trudnego, jak mówi przysłowie. Pracownicy wyciągnęli z magazynów drabiny i stare odkurzacze, a pani dyrektor pojechała do Warszawy szukać dofinansowania do koncertu. Sala odzyskiwała jako taki wygląd, kurtyny z szarych stały się granatowe, dziury w fotelach zostały załatane, a wykładzina uprana. Co do samego koncertu to pomoc w organizacji zaoferowało Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie, zaciekawione nową sytuacją w sokołowskiej kulturze.
Po kilku spotkaniach zapadła decyzja, że wspólnymi siłami do Sokołowa Podlaskiego zaproszony zostanie sam Konstanty Andrzej Kulka wraz z orkiestrą ?I Solisti di Varsavia?. Słynny wirtuoz miał zagrać ?Cztery pory roku? Antonio Vivaldiego. Niedowierzanie publiczności szybko przerodziło się w wielką radość, wszak wysłuchanie na żywo Maestra Kulki to wydarzenie nie lada.
Dzień przed koncertem wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Sala widowiskowa przygotowana, goście zaproszeni. I wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. W Sokołowie spadł ulewny deszcz. Możecie zapytać Państwo: i co z tego? Cóż ma deszcz do koncertu, wszak to nie miała być impreza plenerowa. Rzeczywiście, koncert miał się odbyć w budynku, ale co z tego, skoro dach nad sceną był dziurawy jak sito, a deszcz padał prosto na deski tejże sceny?
Na kilkanaście godzin przed występem Maestra Konstantego Andrzeja Kulki sala widowiskowa tonęła w strugach wody. Na scenie stały rzędem kubły i miski, do których łapano deszcz. Kiedy panie Maria Koc i Alina Simanowicz zobaczyły ten widok, załamały ręce. Co robić? Dachu przez noc się nie załata. Odwołać koncert? To byłby skandal. Pozostała modlitwa i nadzieja, że deszcz w końcu ustanie.
Wizja Maestra Kulki grającego ?Cztery pory roku? w strugach deszczu prześladowała pracowników Sokołowskiego Ośrodka Kultury aż do następnego dnia. Nowe otwarcie, wielka gala, słynny Artysta i tłumy publiczności albo wielka klapa, odwołanie imprezy i gorycz mieszkańców miasta. Co się wydarzy?
W dniu koncertu zaświeciło słońce. Scena przez noc zdążyła wyschnąć, salę starannie wywietrzono. Najpierw do Sokołowa dojechała orkiestra, potem Konstanty Andrzej Kulka. Maestro w czasie próby stanął na scenie, rozejrzał się po sali, spojrzał na prowizoryczny sufit z metalowej siatki i klasnął w dłonie. ?Akustyka dobra, gramy?, rzekł do dyrygenta. I zagrali niezapomnianie ?Cztery pory roku?, na dźwięk których jeszcze dziś pracownicy ośrodka kultury mają przed oczami kubełki z wodą.
Dach po kilku tygodniach pokryto nową papą, deszcz już na scenę nie wpadał, ale na kapitalny remont Sokołowskiego Ośrodka Kultury trzeba było poczekać jeszcze kolejnych 13 lat.
INFO: SOK
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie