
Sytuacja finansowa Mazowsza jest trudna, ale jako opozycja uważamy, że nie wolno składać wszystkiego na karb janosikowego. Owszem, jest to ogromne obciążenie dla samorządu. Ale trzeba spojrzeć szerzej na politykę, jaką prowadzi zarząd województwa i rządząca koalicja.
Sytuacja finansowa Mazowsza jest trudna, ale jako opozycja uważamy, że nie wolno składać wszystkiego na karb janosikowego. Owszem, jest to ogromne obciążenie dla samorządu. Ale trzeba spojrzeć szerzej na politykę, jaką prowadzi zarząd województwa i rządząca koalicja.
Trudno nie dostrzec tu chaosu. Jeżeli pierwotny budżet samorządu na 2012 r. po stronie dochodów opiewał na 3,6 mld zł, a zamknął się w kwocie 2,6 mld, czyli skurczył się o jedną trzecią, to widać, że coś jest nie tak. Władze powinny przewidzieć, że w czasach spowolnienia gospodarczego nie zrealizują się dochody, chociażby z CIT.
Już wiele miesięcy temu, jako klub PiS, złożyliśmy wniosek o odwołanie marszałka Struzika. Nie przeszedł w głosowaniu, bo koalicja ma większość w sejmiku, ale powody, które leżały u podstaw jego złożenia pozostają aktualne. Decydujące znaczenie miała tu właśnie chaotyczna polityka finansowa, jaką prowadzi zarząd województwa. Mamy do czynienia z balansowaniem na granicy maksymalnego zadłużenia Mazowsza, czyli 60 proc. dochodów. Dług Mazowsza na dziś to ok. 1,5 mld zł, przy czym problemem jest też to, że wiele kredytów zaciągniętych zostało w euro.
Wiadomo, że koalicja jest w stanie przeforsować każdy projekt. Staramy się - jako opozycja - podchodzić na posiedzeniach komisji i na sesjach do spraw Mazowsza odpowiedzialnie i z rozsądkiem. Są uchwały, które popieramy, bo nie budzą żadnych kontrowersji. Wyraźnie jednak widać, że z drugiej strony nie ma woli współpracy. Jeśli podnosimy jakieś kwestie, pytamy, żądamy wyjaśnień - natychmiast jesteśmy posądzani o polityczne działania. A kiedy pojawiają się głosy krytyki, marszałek Struzik bardzo źle je znosi i szybko się irytuje. Z jego wypowiedzi na sesji absolutoryjnej można było wysnuć wniosek, że cieszyć się trzeba, iż w czasach kryzysu województwo przetrwało. Nas jednak takie odpowiedzi nie satysfakcjonują.
Do niedawna pieniędzy w budżecie Mazowsza było dużo, można było przygotować się na czasy kryzysowe i nie prowadzić krótkowzrocznej, bizantyjskiej polityki...
Większość dużych inwestycji trafiło w rejon Płocka, Radomia i Warszawy. Subregion ostrołęcko-siedlecki rzeczywiście jest skromniej doceniony. Widzę to także jeśli chodzi o instytucje kultury. Jednak forsujemy kilka projektów, które mają szansę tę sytuację zmienić, jak chociażby koncepcję Parku Kulturowo-Historycznego przy Zamku w Liwie. To wyrównałoby dysproporcje między poszczególnymi częściami Mazowsza, wzmocniłoby także te tereny turystycznie i gospodarczo. Znamy też raport dotyczący stanu budowli na terenie byłego nazistowskiego obozu w Treblince. Jest on zatrważający. To miejsce symboliczne, które odwiedza co roku tysiące ludzi. Przed nami ostatni moment, by znaleźć pieniądze i uporządkować teren w sposób oddający szacunek temu miejscu. Skoro znalazły się dziesiątki milionów złotych dla Muzeum Wsi w Sierpcu, dlaczego nie ma kilku milionów złotych na działania zapobiegające degradacji tego miejsca i upamiętniające Żydów i Polaków zamordowanych w Treblince?
MARIA KOC
Radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie