Reklama

Nie żegnam się z samorządem

08/06/2014 21:53

Z Czesławem Marianem Zalewskim, wójtem gminy Sterdyń o 16 latach pracy w samorządzie, podsumowaniach, planach i... następcy rozmawia Bożena Gontarz

Z Czesławem Marianem Zalewskim, wójtem gminy Sterdyń o 16 latach pracy w samorządzie, podsumowaniach, planach i... następcy rozmawia Bożena Gontarz

Ogłosił Pan już, że nie będzie startował w wyborach na wójta gminy Sterdyń jesienią. Dlaczego taka decyzja?

Powodów jest kilka. Po pierwsze uważam, że 16 lat bycia wójtem wystarczy, m.in. dlatego, że założenia, jakie sobie postawiłem obejmując to stanowisko zrealizowałem w 90 lub nawet więcej procentach. Druga kwestia - mam już prawo do emerytury. W tym roku mija mi 50 lat stażu pracy. Zaczynałem od pracy w gospodarstwie rolnym rodziców, później byłem m.in. stażystą i kierownikiem tartaku, następnie agronomem w powiecie węgrowskim. Po tym, jak odbyłem dwa lata służby wojskowej, dalsze lata mojej pracy związane były ze Sterdynią. Szczególnie cenne doświadczenia z punktu widzenia samorządowca zdobyłem w GS SCH Sterdyń oraz jako szef Gminnego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych. Bo z jednej strony poznałem realia prowadzenia działalności gospodarczej, z drugiej - zasady konstruowania budżetu.

Od początku Pana "wójtowania" minęło wiele czasu. Pamięta Pan okoliczności, a jakich został Pan powołany na stanowisko?

To był rok 1998, wchodził nowy podział administracyjny Polski - utworzono m.in. duże województwa i powiaty. Wójta wybierała wtedy jeszcze rada gminy, a nie jak dziś - bezpośrednio mieszkańcy. Dostałem wstępną propozycję, by objąć to stanowisko. Ale nie chciałem się nikomu narzucać i powiedziałem sobie, że zgodzę się być wójtem, jeśli mieszkańcy mnie wybiorą do rady powiatu w wyborach bezpośrednich. Dla mnie to był ważny sygnał, zależało mi na tym, by mieć wsparcie społeczne. Zostałem radnym powiatowym, zgodziłem się więc być wójtem. Przez jedną kadencję można było łączyć oba te stanowiska, później już nie.

Gmina Sterdyń z pewnością wyglądała wtedy zupełnie inaczej niż dziś...

Przede wszystkim było ogromne zapotrzebowanie mieszkańców na rozwój infrastruktury. Inna była też organizacja funkcjonowania w naszej gminie oświaty, sportu i kultury. Sesje były burzliwe, pełne emocji, mieszkańcy upominali się o inwestycje w swoich miejscowościach, głównie te drogowe. Wizja moja od początku była taka, by podstawowe działania samorządu - związane z rozbudową wodociągów, dróg, kanalizacji, ale też reorganizacją oświaty, sportu, kultury oraz funkcjonowaniem OSP - uporządkować. Myślę, że to nam się udało w dużym stopniu.

W międzyczasie Polska weszła do Unii Europejskiej. Próbował Pan podliczyć, ile funduszy unijnych udało się gminie dotychczas pozyskać?

Podanie dokładnej kwoty wymagałoby mnóstwo liczenia. Projektów które zyskały wsparcie najpierw z funduszy przedakcesyjnych, a następnie unijnych zrealizowaliśmy wiele. Niektóre miały nawet 85-procentowe dofinansowanie z zewnątrz, inne 75 czy 60 proc. Często sięgaliśmy też po pieniądze z zewnątrz również ze źródeł krajowych. Szacunkowo mogę jednak określić, że w gminie Sterdyń na przestrzeni ostatnich lat udało się pozyskać między 11 a 14 mln zł z funduszy unijnych i krajowych (tzw. zewnętrznych).

Gdyby miał Pan wskazać, gdzie rozwój gminy przebiegał najszybciej, to byłby to...

... obszar związany z infrastrukturą. Długo mógłbym wyliczać inwestycje zrobione przez te 16 lat. Drogi, wodociągi, kanalizacja, remonty w placówkach oświatowych, w wiejskich świetlicach, urządzanie centrów wsi. Z jednej strony te wszystkie inwestycje służyły mieszkańcom, poprawiły ich komfort życia. Z drugiej - dzięki nim nasze miejscowości poprawiły swoją estetykę. Szczególnie cieszy mnie, kiedy działania podejmowane przez samorząd inspirują mieszkańców do aktywności.

Z pewnością są jednak sprawy, co do których ma Pan odczucia, że można było je przeprowadzić inaczej?

Jak już wspomniałem, rolą samorządu jest przygotowanie odpowiednio dobrych warunków dla życia mieszkańców, ale także do rozwoju przedsiębiorczości. Gmina ma stworzyć pole do tego, by instalowali się przedsiębiorcy i tworzyli nowe miejsca pracy. My z ramienia samorządu robiliśmy co w naszej mocy, by każdemu zainteresowanemu ułatwić uruchomienie i prowadzenie biznesu, ale nie przełożyło się to na oczekiwane efekty. jednak są tu pewne bariery, niezależne od nas, które przedsiębiorców mogą zniechęcać, jak np. ograniczenia wynikające ze stref ochrony środowiska. Można się cieszyć z tego, że gmina Sterdyń jest pięknie położona nad Bugiem, ale rozwój gospodarczy nam to, niestety, hamuje. Są też pewne sprawy co do których czuję niedosyt, jak np. reforma oświaty, którą można było inaczej poprowadzić. Ale jednocześnie oświata u nas ma się dobrze, więc nie ma powodów do narzekań.

Samorząd to nie tylko wójt, urząd i infrastruktura, ale przede wszystkim ludzie. Jak swoich mieszkańców widzi wieloletni wójt?

Staram się dostrzegać potencjał w każdym człowieku. Przez lata współpracowałem z dobrze dobraną kadrą w urzędzie gminy. Ale samorząd to mieszkańcy, to dla nich pracujemy, realizujemy te wszystkie inwestycje. To z myślą o nich piszemy wnioski o unijne pieniądze. Szanuję mieszkańców gminy Sterdyń, widzę, że chcą spokoju i uporządkowanego życia. Choć czasem chciałbym, żeby częściej wychodzili z własnymi pomysłami, byli nieco aktywniejsi, odważniejsi i z większym optymizmem patrzyli w przyszłość.

Wspominał Pan w mediach, że po jesiennych wyborach nie zamierza Pan jednak wieść spokojnego życia emeryta i porzucić całkowicie samorządu...

Swoje doświadczenie i umiejętności chciałbym jeszcze pożytkować w pracy na innym szczeblu samorządowym. Rozważę każdą, ciekawą propozycję. Bo niezależnie od tego, co będę robił po jesiennych wyborach, tę gminę i jej mieszkańców będę się starał wspierać przy każdej okazji.

Kogo widziałby Pan jako swojego następcę?

Jako wójt nie pracowałem sam, była ze mną ekipa ludzi. 12 lat temu powołałem na swojego zastępcę panią Urszulę Woźniak. To osoba niezwykle odpowiedzialna, obowiązkowa, mocna intelektualnie i z doświadczeniem w realizacji trudnych zadań. Uważam, że pani Urszula - czy zgadza się, czy nie - ma wręcz obowiązek kandydowania. Bo ma wszelkie predyspozycje, by być bardzo dobrym wójtem. Owszem, są i inni potencjalni kandydaci, ale bez tak rozległego doświadczenia.

Dziękuję za rozmowę.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do