Reklama

Ostre cięcia na chirurgii

12/09/2014 22:28

Zmiany w Szpitalu Powiatowym w Sokołowie Podlaskim. Tym razem na oddziale chirurgii ogólnej. Doktor Krzysztof Kicki nie będzie już jego szefem, pracę stracą też trzej inni lekarze. W ich miejsce przyjdą nowi.

Po licznych prośbach Czytelników zamieszczamy pełną wersję artykułu dotyczącego zmian na oddziale chirurgii sokołowskiego szpitala, opublikowany 5 września 2014 r. w Życiu Siedleckim.

**********

Zmiany w Szpitalu Powiatowym w Sokołowie Podlaskim. Tym razem na oddziale chirurgii ogólnej. Doktor Krzysztof Kicki nie będzie już jego szefem, pracę stracą też trzej inni lekarze. W ich miejsce przyjdą nowi.

Problemy finansowe SP ZOZ w Sokołowie Podlaskim zaczęły się, gdy w 2010 roku dyrektorem został Krzysztof Lubiński. Niefortunne decyzje, słaba jakość zarządzania, a przede wszystkim nierozsądna gospodarka finansowa doprowadziły placówkę na skraj upadku. O jej skali świadczy fakt, że do dzisiaj powiat i nowa dyrekcja szpitala szukają sposobów wyjścia z tej sytuacji. Wątpliwości budzi jednak zasadność wprowadzanych zmian.

Telefony dyrektora

- Do szpitala w Sokołowie trafiłem we wrześniu 2012 roku, na prośbę zastępcy dyrektora SP ZOZ Ryszarda Przybylskiego. Dyrektor dzwonił do mnie około 30 razy i namawiał do przejścia do sokołowskiego szpitala. Początkowo odmówiłem. W Siedlcach miałem swoją pracę, swoich pacjentów, jakąś renomę - mówi dr Krzysztof Kicki.

W Sokołowie oddział chirurgiczny się nie bilansował, generował straty ok. 180 tys. zł rocznie, był trochę rozbity, mało operowano. Pracowali głównie ortopedzi, było ich siedmiu, zaś ordynator został zwolniony.

- Propozycję pracy otrzymałem nie tylko ja. Także 2-3 innych siedleckich lekarzy. Dr Przybylski przekonywał, że przejście będzie korzystne dla wszystkich. Po podpisaniu przeze mnie umowy kontraktowej na dwa lata, nagle dyrektor przestał dzwonić do moich kolegów. Lekarze nie naciskali i ostatecznie do Sokołowa poszedłem sam. To jest ciężki teren, żeby przekonać ludzi, trzeba włożyć sporo pracy. Na oddziale było siedmiu lekarzy, jednak układ zatrudnienia pozostawiał wiele do życzenia. Trzech lekarzy pracowało trzy dni, jeden cztery dni w tygodniu. Po miesiącu mojej pracy przyszła nowa pani dyrektor i zaczęła swoje porządki. Nagle padło hasło, aby zmniejszyć oddział chirurgiczny, bo potrzebne było miejsce na ZOL przenoszony z Wyroząb. Jako lekarze zaprotestowaliśmy, a chodziło o to, że ze zmniejszeniem ilości łóżek zmniejszy się i personel. I tak się stało. Z oddziału zabrano mi najlepsze, najbardziej wykształcone pielęgniarki i rozmieszczono po innych oddziałach i na bloku operacyjnym. Napisaliśmy list do konsultanta medycznego, żadnych złośliwość, po prostu stwierdziliśmy fakt - mówi dr Kicki.

Na dywaniku

Prawdopodobnie dyrektor szpitala jednak uznała, że to krok przeciwko niej. ostatecznie oddział został zmniejszony do 35 łóżek, obyło się bez zwolnień. Mimo trudności kontrakt został wykonany. W ubiegłym roku obejmował 8750 punktów, każdy wart jest 50 zł, daje to miesięcznie ponad 400 tys. zł. Jednak oddział się nie bilansował. Związane jest to z tym, że obciążały go koszty bloku operacyjnego i anestezjologów. Gdyby nie to, chirurgia by się bilansowała. Odrębną jednostką jest poradnia chirurgiczna, która przyjmuje codziennie około 50 osób. Dyrektor zaproponowała aby lekarze z oddziału schodzili do poradni, chociaż to zupełnie inna jednostka. Mimo zatrudnienia na trzy dni w tygodniu dr Jerzego Zagórskiego i pracującego na pół etatu dr Grzędy, który ostatecznie zrezygnował z pracy w poradni, sytuacja był trudna. Skończyło się na tym, że chirurdzy, którzy pracowali na etacie, zostali oddelegowani do poradni, każdy po trzy miesiące.

W lipcu dr Krzysztof Kicki został wezwany do dyrektor Ewy Wojciechowskiej, która przedstawiła mu obecnego w gabinecie lekarza. Poinformowała, że od 1 sierpnia zacznie on pracę na oddziale. - Zaskoczenie było tym większe, że lekarz poinformował mnie, że na razie przychodzi jako pracownik, a później będzie szefem oddziału - mówi Krzysztof Kicki.

Z Pułtuska do Sokołowa

Okazało się, że pani dyrektor znalazła kilku chirurgów z Pułtuska Dlaczego trafili do sokołowskiego szpitala? Jak mówi, prosząca o zachowanie anonimowości osoba, dobrze znająca tamte realia, pracowali na kontraktach w miejscowym szpitalu. Ponieważ placówka w Pułtusku przynosiła straty, a chirurdzy mieli 20-procentowy zysk od wypracowanego kontraktu, dyrekcja postanowiła zmniejszyć pensje do średniej, około 50-60 zł za godzinę. Lekarze na takie rozwiązanie nie wyrazili zgody, w rezultacie dyrektor szpitala zorganizował konkurs, na który lekarze się nie zgłosili lub też wycofali swoje kandydatury. W szpitalu rozpoczął się remont oddziału, który trwał przez miesiąc. Przez ten czas skompletowano nową ekipę chirurgów. Panowie znaleźli nowe zatrudnienie, jeden trafił do szpitala w Warszawie, drugi do miejscowego ZUS, a trzeci do Węgrowa. Teraz przyjdą do Sokołowa.

Jak mówi dr K. Kicki, dyrektor Wojciechowska zaproponowała mu dalszą pracę, na tych samych zasadach, ale już nie jako szefa oddziału. Do tej pory pełnił on funkcję koordynatora, a nie ordynatora, którego wyłania się w konkursie.

Zwolnić aby zatrudnić

Na jakich zasadach zatrudnieni zostali chirurdzy z Pułtuska? Prawdopodobnie będzie to kwota od ilości punktów z kontraktu wpracowanego przez oddział. W obrębie tego jest poradnia, dyżury, izba przyjęć i prowadzenie dokumentacji.

Nieoficjalnie wiadomo, że nowy koordynator, którym będzie dr Paweł Gajdek, otrzymywać będzie ponad 19200 zł (7400 punktów razy 2,60 zł), a pozostali dwaj lekarze Marek Kwiatkowski i Henryk Kwiatkowski (zbieżność nazwisk przypadkowa) ponad 17700 zł (7400 punktów razy 2,40 zł).

Takie jest życie

Lekarze pracujący na oddziale także zostali postawieni przed faktem dokonanym. 14 sierpnia skończył się i nie został przedłużony kontrakt na pracę w poradni chirurgicznej z dr Jerzym Zagórskim, który 28 sierpnia zginął w wypadku samochodowym w Sokołowie Podlaskim. Od 1 września nie pracuje w szpitalu dr Krzysztof Boguszewski. Trzymiesięczne wypowiedzenie 30 września kończy się także dr Jarosławowi Puścionowi. A30 września z pracy w sokołowskim szpitalu odchodzi dotychczasowy koordynator oddziału dr Krzysztof Kicki.

- Szkoda mi tej pracy w Sokołowie, skonsolidowałem ten oddział, ludzie przestali się bać i omijać szpital. Ale cóż życie jest jakie jest - z rozgoryczeniem mówi dr Krzysztof Kicki.

Co na to dyrektor?

O sprawę zatrudniania nowych chirurgów zapytał na sesji rady Powiatu Sokołowskiego 19 sierpnia radny Marek Ratyński. Dyrektor Ewa Wojciechowska najpierw próbowała uniknąć odpowiedzi.

- To pytanie padło już na Radzie Społecznej, udzieliłam na nie odpowiedzi. Rozumiem, że mam na nie jeszcze raz odpowiedzieć, tym razem na forum i to samo? - zapytała.

- Owszem, zadałem pytanie na radzie społecznej. Ale wtedy była mowa o zatrudnieniu nowych chirurgów, ale nie o tym, że będzie miało miejsce podwójne zatrudnianie. Bo na razie nikt nie odszedł, a są nowe osoby - ripostował radny.

- Tak, zostało zatrudnionych trzech nowych chirurgów. Jeden pracuje od 1 sierpnia, dwóch przyszło od wczoraj - przyznała dyrektor SP ZOZ. - Umowy cywilnoprawne z innymi lekarzami zostały rozwiązane. Jeden miesiąc faktycznie umowy się pokryją i będą podwójne, z tego względu, że jedna mają 3-miesięczny okres wypowiedzenia, a inne się już skończyły. W zamian za tych, którzy odejdą, będą pracowali inni. Mam nadzieję, że opinia o oddziale się poprawi i pacjenci będą bardziej zadowoleni z nowej organizacji i nowego porządku, jaki będzie na oddziale chirurgicznym. Płynniej nie dało się tego zrobić. Ja też musiałam się domówić z osobami, żeby rozwiązały swoje umowy o pracę i zachciały przyjść tutaj do nas. Bo nie jest łatwo zatrudnić lekarzy z dobrą opinią - dodała Ewa Wojciechowska.

O co tu chodzi?

Jakie były, oprócz twierdzenia, że oddział będzie funkcjonował lepiej, powody przeprowadzonych zmian. Wydaje się, że mogła być to próba ukarania dr Kickiego za to, że protestował przeciwko zmniejszeniu oddziału. Drugim powód to, jak twierdzą obserwatorzy lokalnej polityki, to przytyk w kierunku byłego dyrektora SP ZOZ Tadeusza Ciołkowskiego i senatora Waldemara Kraski, którzy są również pracownikami oddziału. I wreszcie powód trzeci, to podrzucenie "kukułczego jaja" następcy, gdyby po wyborach samorządowych zmienił się układ sił w koalicji, która rządzi powiatem.

 LESZEK KOPER

RYS. KAMIL UŁASIUK

TEKST UKAZAŁ SIĘ W ŻYCIU SIEDLECKIM 5 WRZEŚNIA 2014 R.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do