Reklama

Pielęgniarki wystawiały "lewe" certyfikaty szczepień. Wiemy, co im grozi!

06/11/2021 12:30

Funkcjonariusze policji z Kalisza (woj. wielkopolskie) zatrzymali trzy pielęgniarki w związku z wystawianiem fałszywych certyfikatów, świadczących o szczepieniu COVID-19. Sąd zadecydował już o losie kobiet. 

Funkcjonariusze policji z Kalisza (woj. wielkopolskie) zatrzymali trzy pielęgniarki w związku z wystawianiem fałszywych certyfikatów, świadczących o szczepieniu COVID-19. Sąd zadecydował już o losie kobiet. 

- Z informacji służb wynika, że w proceder zaangażowane były trzy pielęgniarki, a po "lewe" certyfikaty, świadczące o zaszczepieniu przeciwko koronawirusowi, przyjeżdżano z całej Polski - informuje portal Wirtualna Polska. 

Teraz sąd zadecydował o ich dalszym losie. Jak poinformowała prokurator Katarzyna Socha, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kaliszu pielęgniarki trafiły do aresztu na 3 miesiące.

Prokurator przedstawił pielęgniarkom zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Dwie kobiety nie przyznały się do winy; jedna przyznała się do części zarzutów i złożyła wyjaśnienia.

Jak miał wyglądać ten proceder? 

Klient wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według wstępnych ustaleń ponad 100 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji.

Miało to trwać od maja do listopada tego roku w jednym z punktów w Kaliszu, który miał podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował areszt na 3 miesiące.

-  Jest obawa matactwa – trzeba bowiem wskazać, że wszystkie współpodejrzane znają się ze sobą. Powstał nawet podział ról, to grozi obawą matactwa, porozumiewania się - powiedziała prokurator Katarzyna Socha, szefowa kaliskiej prokuratury.

Pielęgniarki są w wieku od 38 do 58 lat.

Sąd - jak wyjaśniła - wziął pod uwagę ładunek społecznej szkodliwości czynu, który "ocenił na obecnym etapie już jako wysoki".

- Podkreślony został również ładunek negatywny, społeczny tego przestępstwa. Wiele szczepionek zostało zmarnowanych, a także osoby, które korzystały z przywilejów wynikających z posiadania certyfikatu, narażały inne osoby na możliwość zakażenia - oświadczyła prokurator.

Jedna z podejrzanych powiedziała, że nie brała udziału w tym procederze, bo nie miała nawet takiej możliwości.

- Pracuję na SOR, a nie w punkcie szczepień. Nie wiem, dlaczego znalazłam się w gronie podejrzanych - stwierdziła Bożena A.

Potwierdziła, że zna współpodejrzane, które pracują w punktach szczepień, ale o zarzucanym procederze nic nie wiedziała.

Pielęgniarkom grozi do 8 lat więzienia.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do