Reklama

Potomkowie fundatora upominają się o Wyrozęby

25/08/2014 23:30

Praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza zgłosiła zastrzeżenie, że jeśli obiekt po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Wyrozębach, zostanie przeznaczony na cele inne niż wynikające z aktu fundacyjnego, powinien wrócić do spadkobierców.

Praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza zgłosiła zastrzeżenie, że jeśli obiekt po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Wyrozębach, zostanie przeznaczony na cele inne niż wynikające z aktu fundacyjnego, powinien wrócić do spadkobierców.

W ubiegłym roku dyrekcja SP ZOZ w Sokołowie w ramach restrukturyzacji placówki zdecydowała o przeniesieniu Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego z Wyroząb do budynku szpitala w Sokołowie Podlaskim. Przeprowadzkę tłumaczono oszczędnościami. Od tamtej pory zabytkowy obiekt w Wyrozębach stoi pusty i nie zapadły jak dotąd decyzje, co z nim zrobić. Należy do powiatu sokołowskiego.

Ukrywali pismo?

Na sesji Rady Powiatu Sokołowskiego 19 sierpnia radni opozycji pytali o pismo, które trafiło do sokołowskiego starostwa od mieszkanki Warszawy. To praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza. Radny Sławomir Hardej pytał, dlaczego starosta nie poinformował o dokumencie radnych, a pismo starostwo przesłało do Urzędu Gminy Repki i stamtąd wyszły informacje o jego istnieniu.

W dokumencie mieszkanka Warszawy napisała m.in. "potwierdzam wolę moich przodków Tadeusza Doria-Dernałowicza (zm. 1862 r.) i Stanisława Doria-Dernałowicza (zm. 1918 r.) o zasadności prowadzenia w budynku szpitalnym wyrozębskim działalności medyczno-opiekuńczej o charakterze non-profit. Na wypadek sprzedaży nieruchomości w Wyrozębach Podawcach, czy przeznaczenia jej na cele działalności komercyjnej zgłaszam zastrzeżenie, że służy mi prawo do odzyskania budynku szpitalnego wraz z działką zgodnie z postanowieniem aktu notarialnego z dnia 5/17.02.1862 r. mego przodka Tadeusza Doria-Dernałowicza. W przypadku użycie nieruchomości na cele inne niż cele zdrowotno-opiekuńcze zgłaszam formalnie gotowość przejęcia ww. nieruchomości w formie prawem przewidzianej?.

Rosjanie honorowali...

Autorka pisma szczegółowo opisała historię stworzenia i funkcjonowania placówki, która przez półtora wieku służyła mieszkańcom powiatu. Przywołała też przepisy prawa, na podstawie których przez lata szpital funkcjonował. Na jego rzecz w 1862 r. Tadeusz Doria-Dernałowicz podarował dobra Wyrozęby. Ale perturbacji politycznych nie brakowało. W latach 1867-1906 wbrew woli fundatora szpital wraz z całym majątkiem przekazano rosyjskim Siostrom Czerwonego Krzyża. Dopiero w 1908 r. po wielu zabiegach Stanisława Doria-Dernałowicza władze carskie szpital zwróciły, honorując zastrzeżenie fundatora. Kolejne kłopoty przyszły w roku 1952. Fundacja znów została zniesiona, ale szpital działał nieprzerwanie aż do 2013 r. Z dawnych, rozległych nieruchomości pozostałą działka 1,3 ha z budynkiem szpitala.

- Idea Fundacji im. Tadeusza Doria-Dernałowicza ? Szpital w Wyrozębach nie zginęła i nadal jest aktualna. - W przypadku gdyby majątek fundacyjny w Wyrozębach miał być użyty na cel inny niż wskazany w akcie notarialnym, czyli inny niż na cele zdrowotno-opiekuńcze,majątek ten winien wrócić na własność spadkobierców Fundatora. Zastrzeżenie to było honorowane nawet przez wrogie Polakom władze rosyjskie - zaznaczyła.

Autorka zastrzeżenia podkreśliła, że jest jedyną córką i spadkobiercą Stanisława Doria-Dernałowicza, zmarłego w 1959 r. prawnuka fundatora. Poprosiła, by informować ją o zamiarach władz powiatu względem obiektu w Wyrozębach.

...obecne władze niekoniecznie

- Rzeczywiście, wpłynęło takie zastrzeżenie - przyznał na sesji radca prawny starostwa Witold Kosowski. - Poddane zostało analizie przeze mnie, przez panią kierownik wydziału nieruchomości, omawiane też było na zarządzie. Doszliśmy do stanowiska, że ta pani nie ma uzasadnionych roszczeń z tego tytułu. Jeden z jej przodków w XIX wieku przekazał te dobra dla szpitala z zastrzeżeniem wykorzystywania ich na cele zdrowotne. Ale później ta nieruchomość wróciła z powrotem do tej rodziny i ponownie została przekazana, ale już bez tego zastrzeżenia. To skomplikowana historia, ale analiza ksiąg wieczystych prowadzi do wniosku, że roszczenie nie jest uzasadnione.

- Skoro pismo było niezasadne, to dlaczego zostało przesłane do Urzędu Gminy Repki, a nie pokazano go radnym. Coś tu jest nie tak ? dociekał radny Hardej.

- Pismo nie trafiło do rady, tylko do starosty i myślę, że wszystko zostało dziś wyjaśnione - zakończył dyskusję przewodniczący rady Andrzej Minarczuk

BOŻENA GONTARZ

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do