
Praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza zgłosiła zastrzeżenie, że jeśli obiekt po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Wyrozębach, zostanie przeznaczony na cele inne niż wynikające z aktu fundacyjnego, powinien wrócić do spadkobierców.
Praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza zgłosiła zastrzeżenie, że jeśli obiekt po Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Wyrozębach, zostanie przeznaczony na cele inne niż wynikające z aktu fundacyjnego, powinien wrócić do spadkobierców.
W ubiegłym roku dyrekcja SP ZOZ w Sokołowie w ramach restrukturyzacji placówki zdecydowała o przeniesieniu Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego z Wyroząb do budynku szpitala w Sokołowie Podlaskim. Przeprowadzkę tłumaczono oszczędnościami. Od tamtej pory zabytkowy obiekt w Wyrozębach stoi pusty i nie zapadły jak dotąd decyzje, co z nim zrobić. Należy do powiatu sokołowskiego.
Ukrywali pismo?
Na sesji Rady Powiatu Sokołowskiego 19 sierpnia radni opozycji pytali o pismo, które trafiło do sokołowskiego starostwa od mieszkanki Warszawy. To praprawnuczka Tadeusza Doria-Dernałowicza. Radny Sławomir Hardej pytał, dlaczego starosta nie poinformował o dokumencie radnych, a pismo starostwo przesłało do Urzędu Gminy Repki i stamtąd wyszły informacje o jego istnieniu.
W dokumencie mieszkanka Warszawy napisała m.in. "potwierdzam wolę moich przodków Tadeusza Doria-Dernałowicza (zm. 1862 r.) i Stanisława Doria-Dernałowicza (zm. 1918 r.) o zasadności prowadzenia w budynku szpitalnym wyrozębskim działalności medyczno-opiekuńczej o charakterze non-profit. Na wypadek sprzedaży nieruchomości w Wyrozębach Podawcach, czy przeznaczenia jej na cele działalności komercyjnej zgłaszam zastrzeżenie, że służy mi prawo do odzyskania budynku szpitalnego wraz z działką zgodnie z postanowieniem aktu notarialnego z dnia 5/17.02.1862 r. mego przodka Tadeusza Doria-Dernałowicza. W przypadku użycie nieruchomości na cele inne niż cele zdrowotno-opiekuńcze zgłaszam formalnie gotowość przejęcia ww. nieruchomości w formie prawem przewidzianej?.
Rosjanie honorowali...
Autorka pisma szczegółowo opisała historię stworzenia i funkcjonowania placówki, która przez półtora wieku służyła mieszkańcom powiatu. Przywołała też przepisy prawa, na podstawie których przez lata szpital funkcjonował. Na jego rzecz w 1862 r. Tadeusz Doria-Dernałowicz podarował dobra Wyrozęby. Ale perturbacji politycznych nie brakowało. W latach 1867-1906 wbrew woli fundatora szpital wraz z całym majątkiem przekazano rosyjskim Siostrom Czerwonego Krzyża. Dopiero w 1908 r. po wielu zabiegach Stanisława Doria-Dernałowicza władze carskie szpital zwróciły, honorując zastrzeżenie fundatora. Kolejne kłopoty przyszły w roku 1952. Fundacja znów została zniesiona, ale szpital działał nieprzerwanie aż do 2013 r. Z dawnych, rozległych nieruchomości pozostałą działka 1,3 ha z budynkiem szpitala.
- Idea Fundacji im. Tadeusza Doria-Dernałowicza ? Szpital w Wyrozębach nie zginęła i nadal jest aktualna. - W przypadku gdyby majątek fundacyjny w Wyrozębach miał być użyty na cel inny niż wskazany w akcie notarialnym, czyli inny niż na cele zdrowotno-opiekuńcze,majątek ten winien wrócić na własność spadkobierców Fundatora. Zastrzeżenie to było honorowane nawet przez wrogie Polakom władze rosyjskie - zaznaczyła.
Autorka zastrzeżenia podkreśliła, że jest jedyną córką i spadkobiercą Stanisława Doria-Dernałowicza, zmarłego w 1959 r. prawnuka fundatora. Poprosiła, by informować ją o zamiarach władz powiatu względem obiektu w Wyrozębach.
...obecne władze niekoniecznie
- Rzeczywiście, wpłynęło takie zastrzeżenie - przyznał na sesji radca prawny starostwa Witold Kosowski. - Poddane zostało analizie przeze mnie, przez panią kierownik wydziału nieruchomości, omawiane też było na zarządzie. Doszliśmy do stanowiska, że ta pani nie ma uzasadnionych roszczeń z tego tytułu. Jeden z jej przodków w XIX wieku przekazał te dobra dla szpitala z zastrzeżeniem wykorzystywania ich na cele zdrowotne. Ale później ta nieruchomość wróciła z powrotem do tej rodziny i ponownie została przekazana, ale już bez tego zastrzeżenia. To skomplikowana historia, ale analiza ksiąg wieczystych prowadzi do wniosku, że roszczenie nie jest uzasadnione.
- Skoro pismo było niezasadne, to dlaczego zostało przesłane do Urzędu Gminy Repki, a nie pokazano go radnym. Coś tu jest nie tak ? dociekał radny Hardej.
- Pismo nie trafiło do rady, tylko do starosty i myślę, że wszystko zostało dziś wyjaśnione - zakończył dyskusję przewodniczący rady Andrzej Minarczuk
BOŻENA GONTARZ
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie