
Ostatnio na niemal każdej sesji Rady Powiatu Sokołowskiego słychać skargi radnych opozycyjnego PiS na sposób prowadzenia obrad przez przewodniczącego Jarosława Puściona. Nie inaczej było w poniedziałek 7 maja. Kolejny raz radni PiS wskazywali, że przewodniczący nie pozwala im się swobodnie wypowiedzieć.
Ostatnio na niemal każdej sesji Rady Powiatu Sokołowskiego słychać skargi radnych opozycyjnego PiS na sposób prowadzenia obrad przez przewodniczącego Jarosława Puściona. Nie inaczej było w poniedziałek 7 maja. Kolejny raz radni PiS wskazywali, że przewodniczący nie pozwala im się swobodnie wypowiedzieć.
Długie debaty na sesjach miejskiej i powiatowej to tradycja od ponad 25 lat w obu samorządach. Na posiedzeniach rady są wyznaczone punkty, w których głos mogą zabrać mieszkańcy. Bywa, że wydłużają one obrady o blisko dwie godziny. Ale radni konsekwentnie wysłuchują „głosów ludu”. Sporo pytań sami radni mają też w punktach przeznaczonych na interpelacje. Ale przewodniczący rady Jarosław Puścion od dłuższego czasu zaczął ograniczać swobodę wypowiedzi członków powiatowej rady. Zaczęło się od tego, że przestał dopuszczać w ramach interpelacji pytania skierowane do innych adresatów niż zarząd powiatu. W listopadzie, na znak protestu przeciwko ograniczaniu dyskusji radni PiS opuścili obrady, za karę na wniosek Jarosława Puściona obcięto im diety.
Na nadzwyczajnej sesji, wponiedziałek, 7 maja, w czasie przeznaczonym na interpelacje radnych przewodniczący Puścion zaczął sporządzać listę chętnych do zabrania głosu. Gdy zapisani zadali swoje pytania, starosta Leszek Iwaniuk na nie odpowiedział. Kolejnych przewodniczący nie chciał już do głosu, ale radny Bogdan Czarnocki wytknął mu, że nie uprzedził radnych, że lista zgłaszających interpelacje zostanie zamknięta.
Podobnie praktyki Jarosław Puścion stosujew trakcie dyskusji nad uchwałami: głos mogą zabrać ci, którzy zgłoszą się na początku. Nie ma możliwości zabrania głosu po raz drugi, czy dopytania o jakąś kwestię.
To jednak spowodowało, że w punkcie przeznaczonym na wolne wnioski i oświadczenia radnych do zabrania głosu chętni byli niemal wszyscy radni. Ewa Kraska zgłosiła się „na wszelki wypadek”, ale ostatecznie zrezygnowała z oświadczenia. Marian Koć zgłosił się jako pierwszy, ale też chciał, aby od razu zapisać go prewencyjnie także na końcu punktu, co wywołało sprzeciw przewodniczącego. Radny nie omieszkał skomentować całej sytuacji. - Czytałem ustawę, statut powiatu i nigdzie nie ma tam mowy o blokowaniu pytań. Może ja oślepłem? Nigdzie nie jest napisane, że może pan nam blokować zadawanie pytań i odmawiać dyskusji - podkreślił Marian Koć.
Szef klubu radnych PiS Jacek Odziemczyk także nie odpuścił. –Do końca kadencji sesji zostało kilka. Nie chodzi o to, byśmy na każdej wiedli spory. Wydaje mi się, że należy się wznieść ponad pewne rzeczy i procedować wspólnie - mówił. -Podobnie jak radny Koć nie znajduję w aktach prawnych przepisów o możliwości blokowania zadawania pytań. Zawsze przewagę ma ten, kto mówi ostatni i ten, kto odpowiada. Radny, który nie jest usatysfakcjonowany odpowiedzią powinien mieć prawo dopytać o pewne kwestie. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy tylko wyczekiwali, kto ostatni zabierze głos, bo będzie mógł powiedzieć najwięcej i skomentować wypowiedzi poprzedników – mówił.
Jarosław Puścion do tych głosów na sesji się nie odniósł
O sprawie także w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 11 maja
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie