Reklama

Rada Gminy Ceranów została bez przewodniczącego

21/05/2022 23:23

​​​​​​​Na sesji 20 maja Rada Gminy Ceranów miała głosować nad wnioskiem o odwołanie Grzegorza Zyśka z funkcji przewodniczącego tego gremium. Po burzliwej dyskusji zainteresowany sam złożył rezygnację, a nowego szefa rady nie zdołano wybrać, bo nikt nie chciał kandydować.

Na sesji 20 maja Rada Gminy Ceranów miała głosować nad wnioskiem o odwołanie Grzegorza Zyśka z funkcji przewodniczącego tego gremium. Po burzliwej dyskusji zainteresowany sam złożył rezygnację, a nowego szefa rady nie zdołano wybrać, bo nikt nie chciał kandydować.

Wniosek o odwołanie przewodniczącego złożyło siedmiu radnych: Marek Powierza, Tadeusz Paweł Godlewski, Tomasz Żołnicki, Grzegorz Rytel, Jan Rytel i Wojciech Sieńczewski, choć Grzegorz Zyśk stwierdził, że za pomysłem stoi wójt Ewa Częścik. W uzasadnieniu wnioskodawcy przypomnieli, że funkcję Grzegorz Zyśk sprawuje od 20 listopada 2018 r.
- Początkowo swoje obowiązki wypełniał w całości. Z posiadanych przez radnych informacji, jak i poczynionych obserwacji wynika jednak, że Grzegorz Zyśk od dłuższego czasu w bardzo minimalnym zakresie wykonuje obowiązki przewodniczącego rady. Wskazać należy, że w sposób niewystarczający współpracuje z większością radnych, jak i wójtem. Trudno też uznać, by jako przewodniczący koordynował pracę komisji rady gminy, do czego jest zobowiązany Te okoliczności wpływają na pracę rady gminy i niekorzystnie rzutują na wizerunek gminy Ceranów – napisano w uzasadnieniu.

Grzegorz Zyśk odniósł się do wniosku radnych.
- Na początek chciałem przeprosić, że wczoraj nie mogłem być na komisjach. Kto pracuje, powinien to zrozumieć, że nie zawsze jest taka możliwość. Odniosę się do zarzutów. Zawsze swoje obowiązki wykonywałem zgodnie ze statutem, nawet w czasie pandemii, co nie zawsze podobało się pani wójt, a nawet panu radcy. Zwracano mi uwagę, że nie zapraszam sołtysów, ale zgodnie z zaleceniami Sanepidu podczas pandemii na tej sali nie powinno być więcej jak 20 osób. Przed każdą sesją dzwoniłem do Sanepidu, żeby wszystko odbywało się zgodnie z zaleceniami. Drugi zarzut – nie koordynuję pracy komisji. Przede wszystkim, moi drodzy, za prace komisji odpowiadają ich przewodniczący. Wielokrotnie zaś zwracałem uwagę przewodniczącemu komisji rewizyjnej, że nie wykonuje swojego planu. A trzech z czterech radnych z tej komisji podpisało wniosek o moje odwołanie. Najpierw popatrzcie na siebie. Trzeci zarzut – to niewystarczająca współpraca z wójtem. Tak, jak kiedyś mówiłem – u pani wójt nie ma kompromisów. Albo jesteś z nami, albo cię nie ma. Na początku przychodziłem tu codziennie i przytakiwałem. Odkąd zacząłem mieć własne zdanie, skończyła się współpraca. Niestety, trzeba dobrej woli obu stron. Pani wójt składała wnioski o zwołanie sesji do wiceprzewodniczącego, a kontakt ze mną był, dostałem dokumenty na sesję. A wiceprzewodniczący nawet się ze mną nie skontaktował. To pani wójt działa niezgodnie ze statutem Do tego przyjeżdża do pracy, kiedy chce. Myślałem, że pan radca jest tu po to, żeby pilnować, czy wszystko jest zgodnie z prawem, a nie bronić pani wójt – mówił i przywołał różne sytuacja z ostatnich miesięcy. - Nie twierdzę, że nie popełniam błędów, ale największym moim błędem było głosowanie na panią Ewę Częścik. Mało tego, jeszcze chodziłem i namawiałem sąsiadów i rodzinę, a teraz śmieją się ze mnie. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali – zakończył.

- Wypada coś powiedzieć – zaczął swoją wypowiedź radny Józef Dziwulski. - Uważam wniosek o odwołanie przewodniczącego za całkowicie bezzasadny. Wchodzą tu osobiste animozje, choć podpisało się siedmiu radnych. Ale każdy wie, kto jest prawdziwym wnioskodawcą. Pan przewodniczący sprawuje swoją funkcję zgodnie z literą prawa, traktuje wszystkich równo. Stawiając zarzut niewystarczającej współpracy z radnymi i wójtem ktoś zapomniał napisać, że pani wójt tej współpracy nie chce. Liczy się efekt – byle szybko i skutecznie odwołać pana przewodniczącego, bo ma czasem inne zdanie. Mam nadzieję, że mądrość i honor rady nie pozwoli na manipulacje i odwołanie. Uważam, że wniosek został złożony w sposób nieuczciwy i jest on całkowicie nieuzasadniony – mówił, zarzucając, że to wójt zbierała podpisy pod wnioskiem i go złożyła. - Pani wójtowo, to jest okręcenie kota ogonem, bo inwestycje nie idą zgodnie z planem. Weźmy się w końcu do roboty, bo to wstyd na cały powiat – zakończył.

Radna Wanda Golatowska również miała zastrzeżenia. Przypomniała, że w grudniu rada podjęła uchwałę o budowie sali sportowej przy szkole w Ceranowie. - Prosiłam, nawet z panią sekretarz rozmawiałam, że to ma być uchwała. Okazało się, że to jest stanowisko. Miał być złożony wniosek o dofinansowanie tej budowy z funduszy dla terenów popegeerowskich. Co się okazało, że zamiast na salę złożony został inny wniosek, o oczyszczenie stawu przy szkole. To odbyło się bez konsultacji z nami. Czemu ma służyć ta inwestycja? Czy będziemy uczyć dzieci pływać? Mało tego, na ostatniej sesji pytałam panią wójt, dlaczego ta uchwała [w sprawie budowy sali sportowej] nie została zrealizowana. Pan radca odpowiedział mi, że to nie była uchwała tylko stanowisko, a ze stanowiska pani wójt nie musi się usprawiedliwiać. Przeanalizowałam inne uchwały i jak pani wójt ma coś do zaproponowania, to jest uchwała. Ale to, co radni zgłaszają, to już są uchwały w sprawie stanowiska – dodała. Mówiła też, że po spotkaniu z konserwatorem zabytków (szkoła ma status zabytku i nie można bezpośrednio przy niej budować sali) ustalono, że zmieniona zostanie lokalizacja obiektu sportowego. Przygotowany został projekt, ale wójt Ewa Częścik miała odmówić złożenia pisma do konserwatora zabytków. - Do dziś nie mamy wyjaśnienia w tej sprawie. Chcieliśmy jako radni spotkania z parlamentarzystami i rodzicami o tej budowie, ale sprawa stanęła - mówiła.

- Pani wójt była za budową sali, a nawet przeciw – skomentował Grzegorz Zyśk.

Głos w sprawie zabrała też wójt Ewa Częścik.
- Byli państwo u mnie, prosiliście o pismo do konserwatora zabytków i zostało ono przygotowane. Chciałam z państwem jechać do konserwatora, powiedzieliście: po co pani nam tam jest potrzebna? A teraz odwracacie kota ogonem. Kłamiecie w żywe oczy, wszystko na odwrót. Nabór wniosków z funduszy PGR nie jest rozstrzygnięty, nie mamy pieniędzy na czyszczenie stawu – zaznaczyła.

- Proszę nie dopuszczać dyskusji nie na temat – zwrócił się do przewodniczącego radny i szef komisji rewizyjnej Marek Powierza. - Od trzech lat mówiłem, że źle się tu układa. A jeśli pan przewodniczący ma uwagi d pracy komisji, to proszę złożyć odpowiednie wnioski na piśmie, a nie wykorzystywać takie rzeczy w swojej obronie. Trzeba było się bronić wcześniej. W internecie można znaleźć, że przewodniczący przyjmuje w środy od 10 do 12 w sprawie skarg i wniosków. Pan stwierdził, że nikt nie przychodzi. Jeden człowiek cztery tygodnie po kolei przychodził i nie zastał ani pana, ani wiceprzewodniczącego - mówił.

- Pan jakby miał honor, zwolniłby się z funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej, bo ona nie wykonuje planu – ripostował Grzegorz Zyśk.

- Zwracacie państwo uwagę, że pani Golatowska mówi nie na temat, a sami mówicie nie na temat – zwrócił się do wypowiadających się radny Andrzej Fabisiak. Słowne przepychanki trwały jeszcze w tle.

Grzegorz Zyśk na koniec oświadczył, że w związku z tym, że nie widzi dalszej współpracy z panią wójt i radnymi rezygnuje w funkcji przewodniczącego i do głosowania nad jego odwołaniem nie doszło. Nie chciał jednak złożyć tej rezygnacji na piśmie.

- Panie Zyśk, proszę tę swoją rezygnację do kieszeni schować i procedujemy dalej – zaapelował Józef Dziwulski.

Radca prawny zwrócił uwagę, że nawet przyjęcie rezygnacji wymaga podjęcia uchwały przez radę. Ale tu radni mieli swoje zdanie. – Złożył rezygnację, to niech idzie – padł głos z sali.
W związku z zamieszaniem ogłoszono przerwę w obradach. Po niej zmieniono porządek obrad – wykreślono punkt o odwołaniu, wprowadzono projekt uchwały o przyjęciu rezygnacji Grzegorza Zyśka z funkcji przewodniczącego. Za głosowało 10 radnych, przeciw 2 (Józef Dziwulski, Andrzej Fabisiak), a wstrzymało się 3 radnych (Hubert Bereza, Jerzy Lipka i Tomasz Żołnicki).

Dalsze obrady prowadził już wiceprzewodniczący Jerzy Lipka. Powołano komisję skrutacyjną.

Jako kandydatów zgłoszono Marka Powierzę – ale nie wyraził on zgody ze względu na wykonywaną pracę. Nie zgodził się też Józef Dziwulski, ale zgłosił kandydaturę Wandy Golatowskiej, która również nie chciała podjąć się kierowania pracami rady. Nie chcieli kandydować także Hubert Bereza i Jerzy Lipka. Początkowo zgodził się jedynie Paweł Godlewski. Ale radni wypomnieli mu, że wstrzymał się od głosu przy głosowaniu nad uchwałą o budowie sali sportowej. - Jak większość jest przeciw jeszcze przed głosowaniem, to taki start jest dla mnie bez sensu, bo później będą tylko przepychanki – stwierdził w końcu radny Godlewski i też zrezygnował.

W tej sytuacji Józef Dziwulski zaproponował przerwę i rozmowy „na świeżym powietrzu” o ewentualnym kandydacie. Po powrocie na obrady namawiany na kandydowanie był Józef Dziwulski, ale ponownie odmówił. Stanęło na tym, że sprawą wyboru przewodniczącego radni zajmą się na kolejnej sesji.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do