Reklama

Rak toczy powiat…

04/10/2018 14:26

Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca, powiat to instytucja odległa, niekoniecznie potrzebna, ale dysponująca i pochłaniająca ogromne fundusze, które mogłyby zostać wykorzystane znacznie korzystniej dla dobra publicznego.

Z punktu widzenia przeciętnego mieszkańca, powiat to instytucja odległa, niekoniecznie potrzebna, ale dysponująca i pochłaniająca ogromne fundusze, które mogłyby zostać wykorzystane znacznie korzystniej dla dobra publicznego.

Reforma administracyjna z 1998 r., która przywróciła powiaty, zakładała decentralizację władzy i przybliżenie jej mieszkańcom. Uznano bowiem, że „na dole” najlepiej decyduje się o lokalnych potrzebach i jak bardziej efektywnie gospodaruje pieniędzmi. 

To nie tak miało być
Tymczasem w praktyce doszło do „rozdrobnienia” władzy i do chaosu kompetencyjnego pomiędzy instytucjami samorządowymi i marnotrawienia pieniędzy publicznych, gdyż utrzymanie powstałych placówek pochłaniało i pochłania wciąż coraz większe środki. Taki stan prawny najlepiej ilustruje znane powszechnie powiedzenie: „gdzie kucharek sześć , tam nie ma co jeść”. Istotnie urzędy różnych szczebli często dublują się nawzajem w niektórych działaniach, odżegnują się i przerzucają odpowiedzialnością za decyzje niewygodne i niechciane , a przede wszystkim kosztowne. Na tym wszystkim cierpią beneficjenci, czyli mieszkańcy. Najlepszym przykładem jest tu „galimatias drogowy”. Drogi powiatowe powstały dawno temu, gdy jeszcze nie istniał powiat. Przypisanie dróg do powiatu sprawiło, że jedno dla drugiego stało się obciążeniem- nieważne czy bardziej drogi dla powiatu, czy powiat dla dróg, w każdym bądź razie ten „związek” słabo się sprawdza, a szczególnie widoczne to jest podczas pierwszych opadów śniegu, gdy drogi okoliczne zamieniają się w szachownicę, na której kolor czarny oznacza  odśnieżone, a biały - ciągle nie! Podział na drogi gminne, powiatowe itd. jest z punktu widzenia mieszkańców absurdalny.
Stąd, z mojego punktu widzenia jako mieszkanki powiatu, znacznie korzystniejszym i tańszym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie liczby instytucji na rzecz zwiększenia kompetencji  pozostałych.

Wyremontują za… 285 lat!
Dlaczego pomimo tak krytycznego spojrzenia na tę instytucję zdecydowałam się do niej  kandydować? Struktur władzy samorządowej szybko zmienić nie sposób. Trzeba więc postarać się, aby zarządzanie nimi było jak najbardziej korzystne dla mieszkańców. Tymczasem analiza danych dotyczących stanu powiatu jest zatrważająca. Winni są temu ludzie, którzy nim zarządzają. Starosta i Rada Powiatu są organami decydującymi o tym, ile i na co wydaje powiat. 

W 2017 r. z ponad 48 mln zł budżetu powiatu aż 44 mln (tj. 91,5%) pochłonęły wydatki bieżące - na wynagrodzenia, diety, utrzymanie budynków itp. Tyle naszych pieniędzy zostało „przejedzonych”. Tylko niespełna 4 mln, tj. 8,5% trafiło na inwestycje powiatowe. Z tego na bieżące utrzymanie dróg 1,2 mln, zaś na remonty drogowe - tylko 2,5mln złotych.  Dlatego też władze powiatu zastosowały nawet bardzo oryginalny przelicznik swoich „dokonań” w powiecie podając inwestycje drogowe… w metrach kwadratowych. Do wiadomości publicznej trafił następujący przekaz: „15 tys. metrów kwadratowych dróg wykonał powiat w 2017 roku”  - przyjmując, że szerokość drogi wynosi 9 m- daje to w przeliczeniu na km. bieżące -1,66 km. drogi!!!i Jest to i tak o 1/5 więcej niż w 2016 roku. Choć wygląda to komicznie, to żartem bynajmniej nie jest. Jeśli bowiem  przełożyć  472 km. dróg powiatowych na dotychczasowe tempo robót, to nietrudno policzyć, że drogi powiatowe zostaną wyremontowane w powiecie sokołowskim za… 285 lat!!!

Jeśli dodamy do tego dług powiatu wynoszący 22,5 mln zł (wygenerowany głównie przez SP ZOZ i PKS), przerost biurokracji, pozorowane działania władz, pozorne zaangażowanie w sprawy mieszkańców powiatu, jałowe kłótnie pod publikę - to wyłania się pełny obraz choroby , zwanej patologią władzy.
Uzdrowić” powiat  mogą tylko zdrowe jednostki, nie zarażone wirusem władzy. Dlatego zdecydowałam się na kandydowanie.

Jakie przejawy „choroby” widać w powiecie? 
Najbardziej powiat pogrąża biurokratyzacja władzy. Nie dość, że rozrost biurokracji generuje koszty, to przede wszystkim utrudnia mieszkańcom życie. Władza powiatowa niejako „odwróciła się plecami do mieszkańców” i myśli tylko o sobie. Dba też o to, aby taki stan rzeczy zachować na wieki. W dodatku władający powiatem posługują się demagogią i populizmem, czyli głoszeniem poglądów aktualnie pożądanych przez ludzi tylko po to, aby ową władzę zachować. Powszechnie wiadomym jest, że wszechobecnie w powiecie panującym zjawiskiem jest nepotyzm, czyli zatrudnianie tzw. swoich ludzi.  
Jaki widzę sposób na przeciwdziałanie patologizacji władzy? Tym sposobem wg mnie jest wprowadzenie kadencyjności nie tylko dla wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, ale również dla radnych wszystkich szczebli. Będę optować za takimi rozwiązaniami na przyszłość. Ci bowiem, którzy już wiele kadencji pełnią funkcje publiczne, służbę mieszkańcom w większości zamienili na konsumowanie środków publicznych dla prywatnych celów. W takim kształcie funkcjonowanie powiatu mija się z celem. 
Tym, których dopadła choroba dotykająca ludzi zbyt długo tkwiących w określonych układach polityczno-biznesowo-towarzyskich czas wystawić rachunek.  To zadanie jednak muszą „odrobić” wyborcy.

Jaki widzę sposób naprawy?
Pamiętając o tym , że najlepsze są najprostsze rozwiązania - mój Program Naprawy Powiatu opiera się na 4 filarach:
I- Wzrost nakładów finansowych na inwestycje, w tym głównie infrastrukturę drogową,
II- Likwidacja nadmiernej biurokracji,
III- Ograniczenie wydatków bieżących (wynagrodzenia, diety, utrzymanie budynków itp.),
IV- Stop dla zadłużania powiatu.
Priorytetowym zadaniem na  kolejną kadencję jest infrastruktura drogowa- istnieje pilna potrzeba przerzucania na ten cel wszelkich możliwych środków pozyskanych tak z wewnętrznej reorganizacji instytucji jak i z zewnątrz, bo drogi są dla mieszkańców najważniejsze. Po co mieszkańcom powiat, kiedy nie mają jak do niego dotrzeć?
Jestem jedyną kandydatką na liście PIS, która urodziła się, wychowała i stale zamieszkuje na terenie, z którego kandyduje. Tak silny związek ze swoją „małą Ojczyzną” powoduje, iż człowiek staje się za nią odpowiedzialny. Stałe przebywanie wśród mieszkańców społeczności wiejskiej, sprawia, że znam dobrze i rozumiem ich potrzeby.
Nie mam jakichkolwiek obciążeń wynikających ze sprawowania funkcji publicznych. Mam przy tym znaczne doświadczenie w działalności na rzecz społeczności lokalnej.
Jestem wreszcie kobietą - a kobiety wykazują z jednej strony dużo większą wrażliwość na wszelkie  sprawy , a z drugiej są bardzo wytrwałe w tym co robią.
Jeżeli Wyborcy obdarzą mnie zaufaniem, z całą moją energią będę dla nich pracować!

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do