
- Czy panie wiedzą, że dom kultury w Sokołowie Podlaskim powstał dzięki Żołnierzom Wyklętym? -zapytał Alinę Simanowicz i Marię Koc pierwszy dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury Wacław Kruszewski.
- Czy panie wiedzą, że dom kultury w Sokołowie Podlaskim powstał dzięki Żołnierzom Wyklętym? -zapytał Alinę Simanowicz i Marię Koc pierwszy dyrektor Sokołowskiego Ośrodka Kultury Wacław Kruszewski.
Pytanie pana Wacława wywołało zdziwienie. Jak to? Żołnierze Wyklęci? Przecież walczyli z nową władzą, ukrywali się w lasach, byli prześladowani i likwidowani. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku traktowano ich jak najgorszych przestępców, nazywano bandytami. W jaki sposób ci biedni ludzie mogli mieć wpływ na budowę i powołanie nowej instytucji kultury w Sokołowie Podlaskim?
A jednak. Właśnie dlatego, że walczyli tak długo, że cieszyli się szacunkiem mieszkańców Ziemi Sokołowskiej i byli przez nich powszechnie wspierani, Żołnierze Wyklęci budzili strach komunistycznego kierownictwa. Byli niezłomni, w czasie wojny bili się o wolną Polskę w szeregach Armii Krajowej. Po tzw. ?wyzwoleniu?, oszukani obietnicą amnestii, wrócili do lasu. Już za życia otoczeni byli legendą: porucznik Ludwik Małczuk ps. ?Brzask?, plutonowy Kazimierz Wyrozębski ps. ?Sokolik?, słynny ?Łupaszka?, czyli major Zygmunt Szendzielarz, i postrach ludowej władzy - kapitan Władysław Łukasiuk ps. ?Młot?. Oraz tysiące innych znanych z imienia i nazwiska lub całkowicie bezimiennych synów Podlaskiej Ziemi, którzy aż do 1953 roku nie składali broni, walcząc o wolną i niepodległą Ojczyznę.
Podlasie zawsze było bardzo patriotyczne. Szczególnie patriotyczna była ludność ziemi sokołowskiej. Wszak to tutaj trwało najdłużej powstanie styczniowe, to w okolicach Sokołowa Podlaskiego walczył do końca ostatni dowódca tego zrywu narodowego ? Ks. Generał Stanisław Brzóska. Mieszkańcy naszego miasta i powiatu wojowali w czasie I i II wojny światowej, włączali się w działalność ?Solidarności?, a współcześnie z zaangażowaniem kultywują pamięć o Bohaterach.
To ogromne oddanie wartościom narodowym Sokołowiaków budziło wielkie rozdrażnienie władzy, tak na szczeblu lokalnym, jak i centralnym. A ponieważ komitet powiatowy sobie nie radził, to decyzje o sposobie spacyfikowania nastrojów patriotycznych w naszym mieście zapadły na poziomie najwyższego kierownictwa.
Skoro nie poradziła sobie milicja, UB, a nawet regularne wojsko to do walki z Żołnierzami Wyklętymi i niepokorną społecznością powiatu sokołowskiego postanowiono wprząc kulturę. Pierwsza połowa lat 50. to czasy głębokiego socrealizmu i nasilonej propagandy, więc kultura jako narzędzie walki z nastrojami społecznymi była często wykorzystywana. Tak więc po wielu dyskusjach w komitecie centralnym uznano, że w Sokołowie Podlaskim powinien powstać wzorcowy dom kultury. Jak postanowiono, tak i uczyniono.
Zamiary władz wykorzystał młody działacz tamtych czasów ? Wacław Kruszewski z Sokołowa Podlaskiego, który podjął się koordynowania prac nad budową i powstaniem Powiatowego Domu Kultury w naszym mieście. Intencje władz były dla niego ważne, ale najważniejsze było to, że Sokołowie powstanie nowa instytucja kultury, wyposażona w dużą, samodzielną siedzibę, z kinem i pracowniami, dająca pracę tutejszym ludziom i dla nich działająca.
W połowie lat 50. budowa PeDeKu ruszyła. Trwała prawie 10 lat, a towarzyszyło jej wiele perturbacji. W końcu w 1964 roku obiekt oddano do użytku i tak zaczęła się historia Sokołowskiego Ośrodka Kultury, jednej z najstarszych instytucji upowszechniania kultury we wschodniej Polsce.
A pamięć o Żołnierzach Wyklętych przetrwała na ziemi sokołowskiej do dnia dzisiejszego. Świadczą o niej liczne pomniki i tablice upamiętniające Bohaterów, wydawnictwa, filmy dokumentalne i wiele lokalnych inicjatyw, mających na celu przekazanie tej pamięci młodemu pokoleniu. Od kilku lat w Sokołowie Podlaskim obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci ?Żołnierzy Wyklętych?, obchodzony 1 marca, a jego organizatorem jest Sokołowski Ośrodek Kultury, instytucja, która przed laty powstała po to, by z pamięcią o Niezłomnych walczyć. Taka to ironia losu, a może bardziej sprawiedliwość dziejowa, której w końcu po latach stało się zadość.
MARIA KOC
DYREKTOR SOK
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie