
W Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Sokołowie Podlaskim w Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia personel walczy o zdrowie i życie dzieci, które dopiero co przyszły na świat. Kadra i sprzęt są na najwyższym poziomie, ale w ostatnich latach na oddział trafia coraz mniej pacjentów. To dobra, ale i zła wiadomość zarazem.
Dziś na Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia pracują trzy lekarki pod kierownictwem ordynator dr Ewy Ługowskiej-Pilip oraz zespół 15 pielęgniarek. To ekipa doskonale wykwalifikowana i przygotowana do przyjęcia najmłodszych pacjentów: wcześniaków, dzieci które urodziły się z niewydolnością oddechową, czy wadami wrodzonymi. Do sokołowskiego oddziału przywożone są maluszki z poważnymi problemami zdrowotnymi ze znacznego obszaru Mazowsza i części Podlasia (od Garwolina po Maków Mazowiecki, od Mińska Mazowieckiego po Siemiatycze). Trafiają nie tylko w dobre ręce, ale w miejsce, które dysponuje najnowocześniejszym sprzętem z zakresu neonatologii.
- Mamy też małych pacjentów z Warszawy, przywożonych do nas na „doleczenie”, bo jeśli kobieta z naszego terenu urodzi dziecko w szpitalu w Warszawie, a noworodka można przewieźć, to tam zwalniane jest miejsce, a matce łatwiej jest przebywać tutaj. Oferujemy tu bowiem rzecz unikalną – matka ma łóżko obok dziecka. Nie fotel, czy polówkę, ale łóżko z dostępem do węzła sanitarnego. A niektóre dzieci przebywają u nas ponad miesiąc – wyjaśnia dr Ewa Ługowska-Pilip. - Dziś trafiają do nas przede wszystkim wcześniaki wymagające wspomagania oddechu, z wrodzonymi infekcjami, najczęściej zapaleniem płuc, żółtaczką. Dawniej dużo więcej było ciężkich przypadków, jednak poprawiła się opieka położnicza i obecnie widać jej efekty. Przebywają u nas noworodki do 8 tygodnia życia, a w ciężkich przypadkach nawet do 12 tygodnia. Zespół tu pracujący jest bardzo doświadczony. Rozumiemy się bez słów. Nawet jak jest ciężki przypadek, każdy wie, co robić - dodaje pani ordynator.
Najmniejsze dziecko, jakie udało się uratować na Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia w Szpitalu Powiatowym w Sokołowie Podlaskim ważyło zaledwie 600 gramów. Ratowano tam też maluchy, które urodziły się w 25 tygodniu ciąży.
W karetce N, służącej do transportu noworodków, pracuje nestorka sokołowskich neonatologów, dr Teresa Dąbrowska, formalnie jest emerytką, ale wciąż dba o najmłodszych pacjentów.
- To, co dziś mamy to efekt ponad 40 lat ciężkiej pracy mojej i moich współpracowników, trudnych starań o pieniądze i sprzęt. W 1978 r., gdy rozpoczęłam samodzielną pracę w Oddziale Noworodkowym w Sokołowie Podlaskim, jeszcze w starym budynku na Przeździatce, ówczesna dyrekcja powstrzymała mnie przed odejściem do szpitala w Węgrowie. Wiedziałam, że muszę zrobić coś, żeby ograniczyć wysoką umieralność noworodków, jaką notowano w ówczesnym województwie siedleckim. Wypisywanie karty zgonu było dramatem nie tylko dla rodziców zmarłego dziecka, ale także dla mnie i to było motorem mojego działania przez lata – podkreśla Teresa Dąbrowska. - Zaczęłam wdrażać nowoczesne metody leczenia, dążyć do zabezpieczenia odpowiedniego transportu noworodków, rozpoczęłam poszukiwanie sprzętu. Krokiem milowym było oddanie w 1985 r. nowego budynku szpitala, choć trudności wciąż było wiele. O wszystko trzeba było walczyć, także o wprowadzanie nowoczesnych metod pielęgnacji i leczenia noworodków. Byliśmy pierwszym szpitalem w województwie siedleckim, który wprowadził system rooming in - po urodzeniu dziecko przebywa cały czas z matką, a nie w jednej wspólnej sali z innymi maluchami.. Pozwala to m.in. ograniczyć liczbę zakażeń wewnątrzszpitalnych. System ten, którego zalety miałam okazję poznać m.in. podczas stypendium w USA, początkowo budził opór wśród sokołowskich położników. Kolejny etap mojej pracy to otwarcie w styczniu 1991 r. w sokołowskim szpitalu Wojewódzkiego Oddziału Patologii Noworodka, jedynego na terenie trzech województw: siedleckiego, ostrołęckiego i ciechanowskiego. Trzy lata później wywalczyłam uruchomienie niezwykle potrzebnej pracowni bakteriologicznej. Ale te otwarcia poprzedzone były wieloletnim pukaniem do drzwi rozmaitych decydentów, szukaniem pieniędzy i wsparcia – wspomina pani doktor.
Większość personelu pracuje od początku lat 90., gdy oddział zaczął funkcjonowanie w obecnej siedzibie. - Jak z koleżankami przyszłam prosto po szkole pielęgniarskiej do pracy tutaj, nie znałam zupełnie specyfiki pracy w tym oddziale, ponieważ w powiatowych szpitalach nikt wtedy o oddziałach patologii noworodków nie słyszał. Na praktykach chodziło się na internę, noworodki, czy położnictwo. Jak zobaczyłam inkubator, to nie do końca wiedziałam, do czego służy. A wtedy wartość tego urządzenia była porównywalna do dobrej klasy samochodu – opowiada pielęgniarka Katarzyna Adamczuk. - Jednak z czasem wszystkiego się uczyłyśmy, starsze koleżanki pomagały i wdrażały nas do pracy. One szkoliły się w Centrum Zdrowia Dziecka, a później nam przekazywały wiedzę.
To personel zabiegał o to, by zdobyć sprzęt i wyposażenie dla oddziału. - Na początku lat 90. cennego poparcia w staraniach o pieniądze na stworzenie OWPN udzielił nam biskup siedlecki Jan Mazur oraz Solidarność, otrzymaliśmy poważne wsparcie z Funduszu Daru Narodowego T. Mazowieckiego, Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci oraz z Instytutu Matki i Dziecka. Wsparła nas szwedzka organizacja charytatywna, przekazując specjalistyczny ambulans volvo do przewozu ciężko chorych noworodków– wspomina Teresa Dąbrowska.
Bardzo drogi sprzęt na przestrzeni lat przekazuje Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, są to m.in. inkubatory, respiratory, monitory, pompy infuzyjne, nowoczesny ultrasonograf.
- Sprzęt na przestrzeni lat modernizował się. W pierwszych respiratorach stosowane było wentylowanie inwazyjne, przez rurkę intubacyjną. Teraz są aparaty umożliwiające skuteczną wentylację przez rurki umieszczane w nosku. Sprzęt mamy w niezbędnej ilości, jednak jego serwisowanie pochłania ogromne koszty. Wiadomo też, że wszystko się zużywa, cały czas są nowe potrzeby, choć pozyskać sprzęt z WOŚP w ostatnich latach jest trudno – podkreśla ordynator Ewa Ługowska-Pilip.
Ważna dla sokołowskiego oddziału jest karetka N – specjalistyczny pojazd, służący do transportu noworodków. To nie jest zwykła karetka, bo taką nie przewiezie się wcześniaka. Karetka N musi mieć warunki zarówno do transportu inkubatora z noworodkami i niemowlętami, jak i sprzęt reanimacyjny. A to sprawia, że jest bardzo kosztowna.
W 2008 r. w zakupie nowej karetki N dla sokołowskiego oddziału pomogła Fundacja TVN „Nie jesteś sam”. Przekazała na ten cel część dochodu z charytatywnego meczu piłkarskiego gwiazd TVN z reprezentacją Sejmu.
Ale wrześniu 2017 r., gdy sokołowska karetka uległa wypadkowi, zakup nowej karetki „N” ostatecznie sfinansowało Ministerstwo Zdrowia i Stowarzyszenie Leczenia Noworodków Podlasia- fundacja przy Oddziale Patologii Noworodka w Sokołowie Podlaskim oraz liczne grono darczyńców.
Na korkowej tablicy wiszącej na ścianie tuż za wejściem na Oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia zobaczyć można wiele zdjęć. wesołych maluchów, starszych dzieci, a nawet przystojnego młodego mężczyznę. Co łączy te osoby? Były pacjentami na „patologii”.
- Od 1991 roku nasza praca to dziesiątki ludzkich historii, z których można by książkę napisać. Personel jest jak jedna wielka rodzina, to nie jest dla nas tylko zwykła praca – podkreśla pielęgniarka oddziałowa Barbara Sójka. - Historii, które zapadły w pamięć, jest wiele... W latach 90 ubiegłego wieku w naszym oddziale dwaj pacjenci hospitalizowani byli przez 2 i 2,5 roku. Dla jednego z nich zorganizowałyśmy chrzest św. Pielęgniarka i lekarka były matkami chrzestnymi. Po latach uczestniczyłyśmy również w uroczystości I komunii świętej.
- Podobnych historii mogłybyśmy więcej opowiedzieć – wspominają panie pielęgniarki z oddziału.
W Sokołowie Podlaskim od lat mamy oddział dorównujący poziomem leczenia noworodków ośrodkom z bogatych państw Europy Zachodniej. Ale tu też widać, że w ostatnich latach na terenie powiatu sokołowskiego i wschodniej Polski notuje się poważny niż demograficzny. Spadek liczby małych pacjentów to też efekt tego, że dziś niemal wszystkie kobiety w czasie ciąży korzystają z wizyt u ginekologa, opieka położnicza jest lepsza i większa jest świadomość przyszłych matek, co sprawia, że mniej noworodków wymaga leczenia.
- Był czas, kiedy mieliśmy na oddziale cztery respiratory, wszystkie były zajęte, a przyjeżdżało kolejne dziecko w karetce. I przez całą noc noworodek był sztucznie wentylowany w inkubatorze transportowym z karetki , bo nie było dla niego respiratora stacjonarnego – wspomina dr Dąbrowska.
W ostatnich latach takie sytuacje na szczęście się nie zdarzały. W ubiegłym roku na Oddziale Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia w Sokołowie Podlaskim leczono w sumie 131 małych pacjentów.
Niepokój co do przyszłości oddziału budzi jeszcze jedna kwestia. Ministerstwo Zdrowia rozważa likwidację oddziałów położniczo-ginekologicznych w tych szpitalach, w których rodzi się mniej niż 400 dzieci rocznie W naszej okolicy ministerialne kryteria spełniają tylko lecznice z Ostrowi Mazowieckiej, Siedlec i Mińska. Funkcjonować Oddziałowi Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia z takim tylko zapleczem byłoby znacznie trudniej. Ale czas pokaże, co dalej z przyszłością tego wyjątkowego miejsca.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jako mama Dzielnego Pacjenta tego oddziału chcę podziękować za ogrom pracy, za dobre serca i za wsparcie. Wspaniały, profesjonalny personel i rodzinna atmosfera - a tego właśnie w trudnych chwilach potrzeba. Dziękujemy z całego serca❣️
Opieka nad moim Synkiem wachowa.Wspaniali lekarze i cudowne pielęgniarki pomogły przetrwać nam ten trudny czas .
Taki oddział z doświadczeniem, ale po co on nam tutaj. Lepiej do Siedlec jechać, bo szpital nie jest tam zadłużony. Walczmy aby nam nie zabrali najlepszego oddziału w regionie.
Przecież to nie jest tylko oddział ginekologiczno- położniczy tylko specjalistyczny Oddział Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka i Niemowlęcia z historią i tradycjami, z pracującymi tam specjalistami z ogromnym doświadczeniem którego nie da się kupić czy nabyć w krótkim czasie, to jest specjalistyczny sprzęt. Łapy precz od Sokołowskiego SPZOZu
Wielkie podziękowania. Co prawda tylko z opowieści rodziców ale w 1992 dzięki wam to do tej pory trzymam się dobrze.
Jak będzie ubywać pacjentów na oddziałach to raczej nie ustrzeże się od łączenia takich samych oddziałów w bliskiej odległości. A jeszcze przy takim zadłużeniu? I BRAKU pomysłów na poprawę? To może być jedyne wyjście. Szkoda by było.