Reklama

Wielki Jazz w małym Mieście

08/06/2014 17:27

Zaduszki Jazzowie w Sokołowie Podlaskim to impreza kultowa. Z wielu powodów.

Zaduszki Jazzowie w Sokołowie Podlaskim to impreza kultowa. Z wielu powodów.

Po pierwsze dlatego, że są organizowane od 36 lat nieprzerwanie, a to sprawia, że są najstarszym cyklicznym wydarzeniem kulturalnym w naszym mieście. Po drugie dzięki Zaduszkom w Sokołowie Podlaskim koncertowali wszyscy wybitni polscy jazzmani i długo trzeba by było szukać nazwiska muzyka, który nie występował na sokołowskiej scenie. Po trzecie, i tu wskażę powód najważniejszy, Zaduszki Jazzowe mają w Sokołowie od samego początku wierne grono sympatyków, fanów, ludzi, którzy prawie od dziecięctwa kochają jazz miłością gorącą i entuzjastyczną.

Początki sięgające lat siedemdziesiątych XX wieku nie były łatwe. Imprezy jazzowe odbywały się wtedy tylko w dużych miastach, w znanych klubach. O dobre płyty z muzyką jazzową również było niezwykle ciężko, bo w mniemaniu ówczesnych władz jazz był zachodnim wynalazkiem i jako taki nie zasługiwał na szerszą promocję. Jak już ukazały się jakieś czarne krążki z polskim czy amerykańskim jazzem, to zaraz znikały z półek. Funkcjonował, oczywiście drugi obieg, gdzie można było kupić każdego ?białego kruka?, ale ceny były nie na przeciętną kieszeń.

Pewnie w wielu małych miastach w Polsce w tamtych czasach młodzież słuchała jazzu. A może się mylę? Może takich miast, gdzie młodzi ludzie pokochali tę improwizowaną muzykę i słuchali jej zamiast rocka i popu było niewiele? Chyba jednak Sokołów Podlaski był wyjątkowy pod tym względem. Jazzu słuchała tu duża grupa młodych, to nie były pojedyncze osoby. Słuchali, wymieniali się płytami, jeździli wspólnie na koncerty do Warszawy, aż w końcu postanowili zorganizować coś u siebie.

Pierwsze Zaduszki Jazzowe w Sokołowie Podlaskim to było wspólne słuchanie płyt winylowych w niewielkiej sali w Sokołowskim Ośrodku Kultury. Spotykali się wtedy m.in. Wojtek Nowosielski, Roman Domański, Geniu Małyska, Zbyszek Kwiatkowski, Mirka Benedykciuk, Heniu Rosochacki, Tereska Rosochacka, Maciek Wąż, Wojtek Wdowiński, Maciek Dziekoński. Przynosili swoje płyty, siadali wokół adapteru i słuchali ukochanej muzyki do późnych godzin wieczornych. W miarę mijającego czasu grupa fanów jazzu rozrastała się, chętnych do wspólnego słuchania płyt było coraz więcej, aż zrodził się pomysł, żeby w końcu zorganizować koncert na żywo.

Były chęci, ale były też wątpliwości. Czy artyści jazzowi zechcą przyjechać do Sokołowa Podlaskiego? Czy nasze warunki będą im odpowiadały? Czy sokołowska publiczność dopisze? Okazało się, że artyści jazzowi to bardzo skromni, bardzo przyjaźni ludzie, którzy z wielką ochotą zaczęli przyjeżdżać do Sokołowa Podlaskiego. Można było odnieść wrażenie, że z jeszcze większą chęcią grają w małym mieście niż dużej metropolii. I tak wielki jazz zawitał do małego Sokołowa Podlaskiego. Kto tu nie występował w ciągu 36 lat! Pewnie łatwiej wymienić, kogo nie było.

Ale wspominając koncertujących w naszym mieście jazzmanów nie można nie wspomnieć Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Kazimierza Jonkisza, Włodzimierza Nahornego, Zbigniewa Namysłowskiego, Alka Koreckiego, Jarosława Śmietanę, Macieja Strzelczyka, Danutę Błażejczyk, Piotra Rodowicza, Kasię Rodowicz, Ewę Bem z zespołem, Andrzeja Jagodzińskiego, Jana Skrzeka, Dorotę Miśkiewicz, zespoły: Vistula River Bras Band,Old Metropolitan Jazz Band z Andrzejem Jakóbcem, Jazz Makers, Blues Fellows i wielu, wielu innych.

Marzenia młodych ludzi sprzed ponad trzydziestu lat, ich oryginalna pasja i konsekwencja doprowadziły do tego, że z biegiem lat Sokołów Podlaski stał się jednym z najważniejszych miejsc na jazzowej mapie Polski. To naprawdę wielka sprawa!

MARIA KOC

DYREKTOR SOK

FOT. SOK/NA ZDJĘCIU VISTULA RIVER BRAS BAND

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do