
Młoda kobieta spod Sokołowa Podlaskiego poderżnęła sobie gardło, bo myślała, że jest bardzo chora. Sekcja zwłok denatki nie potwierdziła choroby...
Młoda kobieta spod Sokołowa Podlaskiego poderżnęła sobie gardło, bo myślała, że jest bardzo chora. Sekcja zwłok denatki nie potwierdziła choroby...
Leczyła się u lekarza pierwszego kontaktu. Według rodziny uskarżała się na ciągłe bóle brzucha. Doktor skierował 33-latkę do szpitala w Sokołowie Podlaskim, by wykonała tam badania. Jeszcze tego samego dnia uciekła z jednego z oddziałów. Rankiem pielęgniarki zaczęły szukać pacjentki. Przeczesały szpital i okolice. Dopiero w południe znaleziono uciekinierkę martwą w rejonie działek, kilometr od szpitala. Leżała w kałuży krwi z podciętymi żyłami nadgarstka i ciętą raną szyi. Przypuszczalnie najpierw potłuczoną szyjką od butelki tzw. tulipanem przecięła żyły ręki, a później tętnicę szyjną.
Początkowo uważano, że doszło do zabójstwa. Jednak po znalezieniu listu pożegnalnego w szpitalnej sali i dokładnej analizie zdarzenia ustalono, że było to drastyczne samobójstwo.
Ojciec kobiety nie wierzy w to, że córka sama podjęła decyzję o odebraniu sobie życia. - Tam musiało się coś wydarzyć o czym nie wiemy - mówi.
AW
Cały tekst w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 1 sierpnia
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie