
Będzie strajk głodowy?
Oplakatowali zakład w Łosiewicach pod Łochowem, bo od trzech miesięcy nie dostają pensji. Jedzą tylko grzyby, gdyż nie mają na chleb. Powiedzieli, że nie odpuszczą, dopóki nie otrzymają wypłat za pracę.
Przyjechali za chlebem, za zarobione pieniądze mieli utrzymać rodziny. Na miejscu okazało się, że sami nie mają co jeść. Pracodawca nie płaci im od lipca. W domach rodzinnych wyłączono im światło i gaz. Niektórym grozi eksmisja, bo nie płacą za mieszkania.
Podwykonawca na lodzie
Krzysztof Cielma właściciel firmy budowlanej przyjechał ze swoimi pracownikami do Łosiewic pod Łochowem, by rozbudowywać stację uzdatniania wody. Główny zleceniodawca robót, Andrzej M. z warszawskiej firmy budowlanej JTS zalega firmie pana Krzysztofa ponad 60 tysięcy złotych. On nie płaci swoim pracownikom, bo nie ma już pieniędzy.
Właściciel interweniował w Urzędzie Miasta i Gminy w Łochowie, by przelano pieniądze głównemu wykonawcy, który płaci kolejnym podwykonawcom. Okazało się, że urząd wywiązał się ze zobowiązań finansowych względem Andrzeja M. JTS dostała pieniądze, lecz nie wypłaciła firmie pana Krzysztofa. Pracownicy nie mają co jeść ani za co pojechać do domów. Żeby nie umrzeć z głodu, już ponad 3 miesiące jedzą same grzyby.
Wszystkie ich posiłki składają się z tego, co zbiorą w przyległym do stacji lesie. Marian Marszałek z Dynowa na Podkarpaciu zapomniał, jak smakuje mięso. Trzy razy dziennie je grzyby. Mężczyzna nie wysyła pieniędzy do domu. - Mam ciężko chorą żonę, która już od kilku tygodni nie ma prądu - żali się mężczyzna. - Najgorsze jest to, że grozi nam eksmisja z mieszkania, bo nie mam skąd wziąć na czynsz. Jak tak dalej pójdzie i nie dostaniemy należnych wypłat, zostanę na bruku - dodaje.
Będzie strajk głodowy?
Władysław Orlikowski z Płocka przyjechał do Łosiewic, by zarobić na utrzymanie rodziny. - Nic nie zarobiłem i nie mam nawet za co wrócić do domu - ubolewa. - Nasz zleceniodawca nie płaci nam już ponad 3 miesiące. Siedzimy w małym blaszaku i śpimy pod dwóch, żeby było cieplej. Nie mamy grosza przy duszy, jednak musimy sobie radzić. Zbieramy to, co wpadnie w ręce, jemy grzyby i pijemy wodę ze śmierdzącej studni. Nasz szef wiele razy upominał się o zapłatę od Andrzeja M. Nic nie wskórał, bo nie ma z nim kontaktu. Nie odpuścimy, dopóki nie dostaniemy wypłaty. Będziemy tu siedzieli całą zimę, jeżeli nie wypłacą nam zaległych pieniędzy - zapewnia.
Krzysztof Cielma nic nie może zrobić. Jest cały czas ze swoimi pracownikami. Podobnie jak oni nie odpuści i będzie walczył o swoje. - Mój zleceniodawca nie odbiera telefonów - mówi. - A jeżeli już uda mi się z nim połączyć, oszukuje, że wypłacił nam należne pieniądze. Ostatnio nasłał na nas policję, że okupujemy teren budowy. Jeżeli w najbliższych dniach nie dostaniemy pieniędzy za pracę, podejmiemy strajk głodowy. Próbowaliśmy połączyć się z Andrzejem M. Mężczyzna nie odbierał od nas telefonów.
ANDRZEJ WOŹNIAK
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie