
W niedzielę, 22 kwietnia, około godziny 15.20 na terenie gminy Kosów Lacki doszło do wypadku z udziałem 14-latka.
W niedzielę, 22 kwietnia, około godziny 15.20 na terenie gminy Kosów Lacki doszło do wypadku z udziałem 14-latka.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że chłopiec bawił się poza miejscem swojego zamieszkania. W pewnym momencie zapalił petardę, która wybuchła. W wyniku tego doznał uszkodzenia lewej ręki. Małoletni został przewieziony karetką Pogotowia Ratunkowego do szpitala. Policja wyjaśnia szczegółowe okoliczności zdarzenia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dawno, dawno temu (lata 70te) strzelałem z puszek z karbidem. Wlałem za dużo wody, a przez dziurkę w puszce cofnął się ogień. Skóra na ręce spalona. Instynktownie nie zdjąłem jej, lecz owinąłem bandażem. Odrosła ekspresem i na strachu się skończyło. Dlaczego w podstawówkach (szczyt piromaństwa) nie uczy się dzieciaków o podstawowych materiałach wybuchowych? To potrzebna wiedza. Nikt nie wie, co będzie jutro. I paradoks: im więcej wiedzy, tym mniej chęci do rozrabiania. Latałem na szybowcach zanim zrobiłem prawo jazdy, a w rezultacie 'motocykle' to dla mnie badziew siermiężny. Dzisiaj eko-drajwuję sobie minimalistyczny samochodzik. Myśliwca ani bombowca strategicznego nikt mi nie da. Strach byłby. :-))
Mój Stary był za socjalizmu 'inżynierem robót strzłowych'. Zapory wodne w Solinie i w Tylawie (Podkarpacie). I więcej. Dynamit i zapalniki leżały w szafce w kuchni. Pistolety P64 i TT? w pokoju. Z amunicją. Jeżdziłem ze Starym. Obsługiwałem syrenę. Dał mi 3 grube podręczniki produkcji górniczych materiałów wybuchowych. O, kurna! To mnie wyleczyło z piromanii. Plus martwa koza w dołku po wybuchu. Utytłałem się. Nic przyjemnego. Spoko, prokury, Stary już nie żyje. Ludzie powinni sobie dać luz. Wiedza, inteligencja, współczucie, częć niesienia pomocy. To jest ważne. A nie jakieś narzędzia.
Z nad Sanu, mając 12 lat przywiozłem recepturę, jak robić z tych samych składników tzw. "ognie Bengalskie" lub silne petardy. Temat był tak pociągający, że opracowałem różne metody odpalania z bateryjnym włącznie, ale NIGDY w pobliżu ludzi wiedząc, że 3-4 cm sześcienne środka wybuchowego na pewno *%#)!& by rękę, małe petardy odpalałem z odległości co najmniej 10 metrów. Radochy było mnóstwo, kiedy wściekła milicja krążyła "sukami" i nie mogła nikogo namierzyć. Obecnie jednego z tych składników nie ma w handlu w tej formie. Już dawno w to się nie bawię, ale wiedza i ostrożność obchodzenia się ze środkami wybuchowymi pozostała. UWAGA Jeżeli czytają to młodzi- pamiętajcie Chińskie petardy są niebezpieczne, ponieważ nawet najmniejsza zmiana składnika chemicznego może powodować raptowne spalanie lontu czy końcówki do podpalania petardy. Poza tym niesprzedane i źle magazynowane środki wybuchowe zmieniają swoje właściwości - co jest BARDZO NIEBEZPIECZNE - kupując petardę nie możecie wiedzieć jak się zachowa po zapłonie!!!
Witaj. Piszesz czystą prawdę.
Wszystkim, którzy strzelają bez sensu powinno łapy pourywać i wtedy byłby spokój!!!