Reklama

Domagają się postawienia krzyża, a nakręcili awanturę...

30/11/2022 12:15

​​​​​​​Grupa mieszkańców Sokołowa Podlaskiego chce postawienia krzyża u zbiegu ulic Wokulskiego i Marii Skłodowskiej-Curie. Mieszkanka popierająca ten pomysł zabrała głos na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Jej wystąpienie mogło szokować, a inicjatywa wywołała protesty części radnych, także tych blisko związanych z Kościołem.

Grupa mieszkańców Sokołowa Podlaskiego chce postawienia krzyża u zbiegu ulic Wokulskiego i Marii Skłodowskiej-Curie. Mieszkanka popierająca ten pomysł zabrała głos na ostatniej sesji Rady Miejskiej. Jej wystąpienie mogło szokować, a inicjatywa wywołała protesty części radnych, także tych blisko związanych z Kościołem.

Sprawę już na wcześniejszych posiedzeniach Rady Miejskiej w Sokołowie Podlaskim poruszał radny Zygmunt Wycech, złożył nawet pismo do rady. Grupa mieszkańców miasta chce, by na działce należącej do miasta, a znajdującej się przy sklepie Stokrotka, postawić metalowy krzyż. Temat wrócił na posiedzeniu rady 23 listopada. W punkcie przeznaczonym na wystąpienia mieszkańców głos zabrała mieszkanka miasta.

Nie obronią nas leopardy, F-15, ani jakieś tanki”
- Jestem z przypadku przedstawicielką grupy osób, która życzy sobie umieszczenia krzyża w przestrzeni naszego miasta. Skierowaliśmy pismo do pana burmistrza, przytoczę jego fragmenty. „Obok wskazanego miejsca znajduje się duże osiedle mieszkaniowe Syndykat. Miejsce to, jak i krzyż, będzie symbolem wiary naszego pokolenia. Żyjemy w trudnych czasach ateizacji całych społeczeństw, gdzie symbole naszej wiary katolickiej znikają z przestrzeni publicznej. Naszym obowiązkiem jest dołączyć do inicjatywy naszych dziadów i pradziadów i przekazać następnym pokoleniom krzyż, jako symbol naszej wiary. Stanowić to będzie również symbol wiary burmistrza i rady miasta w kończącej się kadencji tych organów. Śpieszmy się więc do realizacji tego przedsięwzięcia, dopóki nie jest to ustawowo zabronione” - czytała i apelowała mieszkanka. Później wygłosiła swoje opinie na ten temat.

- Uważam i większość katolików uważa, że nie obronią nas leopardy, F-15, jakieś tanki, które za olbrzymie pieniądze kupujemy, jeśli nie obroni nas Zbawiciel, krzyż. Mówię to z pełnym przekonaniem. Ponieważ nasze miasto nie spełnia warunków, żeby utworzyć tzw. budżet obywatelski, więc zwracam się do pana burmistrza i do wszystkich radnych. To jest kwota ok. 10 tys. zł, chcemy wyasygnowania tych pieniędzy na ten bardzo zacny cel – mówiła. I zwróciła się do Grzegorza Plichty, przewodniczącego Komisji Budżetu i Finansów RM o umieszczenie w budżecie miasta kwoty na postawienie krzyża.

Pięścią w głowę na basenie
Później mieszkanka przeszła do kolejnej kwestii – OSiR i miejskiej pływalni. - Gdy ta pływalnia została bezpłatnie udostępniona dla naszych sąsiadów ze Wschodu, byłam raz na pływalni razem z tą młodzieżą. Dostałam w głowę pięścią, bo oni nie przestrzegali żadnych zasad. Bo oni machali rękami i nie uważali. Trzy razy jeszcze potem tam chodziłam, chciałam z basenu, skorzystać. Kolega też był, ale zrezygnowaliśmy, bo w takich warunkach nie można było pływać. Szkoda nam było naszych pieniędzy. Myśmy nie mogli pływać, a okazuje się, że są braki olbrzymie w niedofinansowaniu. Apeluję jeszcze raz o pozytywne podejście do tego [sprawy postawienia krzyża – red.], tym bardziej, że jeśli jesteśmy otwarci na przyjęcie cudzoziemców, nasze państwo straciło już unitarny charakter. Już nie jesteśmy państwem jednolitym. Liczyć się należy z tym, ze w dużych miastach dużo jest tych Arabów różnej maści i wtedy może taki Arab w szkole, czy w jakiejś przestrzeni zastrzec sobie, że to obraża jego godność osobistą. To ostatni dzwonek na realizację - dodała.
Dalszą wypowiedź przerwał przewodniczący rady Waldemar Hardej.

Radny: mnie w to proszę nie mieszać
Temat wystąpienia mieszkanki wrócił pod koniec sesji, w sprawach różnych. Radny Damian Strzała nawiązał do wątku pływalni.
- Uważam, że sokołowski basen funkcjonuje poprawnie. Zarówno pracownicy, trenerzy, jak i ludzie, którzy tam przychodzą cechują się jakąś kultura osobistą. Można sobie spokojnie popływać i zachęcam do tego ludzi w każdym wieku, zwłaszcza w tym czasie, kiedy OSiR trzeba pomóc – apelował.
- Odebrałem to wystąpienie jako jakiś sprzeciw wobec ludzi z Ukrainy, którzy znajdują się u nas i chodzą też na basen. Jako negatywny głos, wobec ludzi, których tu gościmy – ocenił przewodniczący rady.
- Popieram wniosek, aby krzyż w przestrzeni miejskiej powstał i był takim znakiem, który po nas zostanie – oświadczył radny Michał Lipiński.

Radny Marek Florczuk zareagował ostro.
- Nie mam nic to tego, wiele krzyży stoi w różnych miejscach, ale tego tu nie da się słuchać: zarówno orędownika tego pomysłu pana Wycecha, jak i mieszkanki. Gdyby było głosowanie w tej sprawie, byłbym przeciw. Każdy krzyż swój ma na plecach. Napisano w piśmie „Wnosimy również o zamontowanie tablicy obok krzyża z napisem upamiętniającym fundatorów: burmistrza i Radę Miasta”. Mnie w to proszę nie mieszać, ja nie potrzebuję splendorów. I jeszcze jedno: czy ulica Wokulskiego przy kebabie to jest na pewno dobre miejsce, choć krzyże stoją w różnych miejscach. Czy to zacne miejsce dla krzyża? Czy po 5-letniej kadencji tylko taką pamiątkę mamy po sobie zostawić w mieście? - oburzał się.

Postraszył Trybunałem Konstytucyjnym
Radny Zygmunt Wycech przy okazji dyskusji na zupełnie inny temat oświadczył, że ma dokumenty świadczące o tym, że w wielu miastach, m.in. w Warszawie krzyże zostały postawione na koszt samorządów. - Przed nami pole do popisu, trzeba to dokładnie rozpatrzyć – mówił. - Ja mam zamiar pisać do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie, o zbadanie zgodności z Konstytucją.
Wypowiedź radnego przerwał przewodniczący, wskazał że dyskusja dotyczy organizacji pozarządowych, a nie tematu krzyża.
Później Waldemar Hardej zwrócił uwagę na „manipulacje” radnego Wycecha w piśmie do rady. Powoływał się w nim m.in. na przykład Kielc, ale tam stanął krzyż upamiętniający powstańców styczniowych.

Nie tędy droga
Głos w dyskusji zabrał radny Krzysztof Rybak, który jest też przewodniczącym Rady Parafialnej przy sokołowskiej konkatedrze.

- Chciałem z przykrością i zażenowaniem stwierdzić, że w taki sposób próbujemy rozgrywać sprawę krzyża w naszym mieście. Zarzucanie w takim kontekście, że ma on być wyznacznikiem naszej wary, jest uwłaczające. Jestem człowiekiem wierzącym, ale te działania wchodzą w taką małą polityczkę – ocenił. - Radny Wycech otrzymał odpowiedź od burmistrza na swoje pismo, uważam że bardzo rozsądną, ale o niej nie wspomina. Ale zaraz to wytłumaczymy. Jeśli chodzi o działkę, to tam jest parking, duży spadek terenu. To nie jest najciekawsze miejsce, ale wszystko można zrobić. Pan burmistrz zaproponował, by z osób podpisanych pod petycją wybrać komitet, który zajmie się krzyżem. Jeśli wszyscy się będą przekrzykiwać, to jest to niepoważne. Na posiedzeniu Rady Parafialnej w niedzielę przedstawię sprawę, pokażę mapę i zastanowimy się, jak nadać temu wszystkiemu sensowny bieg, przygotować odpowiednie materiały, wizję tego krzyża, zadbać o godne otoczenie. Pan burmistrz zapewnił, że nam w tym pomoże i wcale nie jest potrzebny budżet obywatelski, żeby był specjalnie na krzyż. Powinien on powstać z ofiar naszych mieszkańców. Wystarczy wytłumaczyć, pokazać co chcemy zrobić, zaangażować inne parafie. Może będą jakieś inne propozycje lokalizacji – jest np. park przy Kolejowej. Nasi ojcowie najczęściej krzyże stawiali na skrzyżowaniach dróg, przy traktach. Ludzie przechodzili, przejeżdżali, zatrzymywali się, by oddać cześć Bogu. My też powinniśmy zadbać o to, by ten krzyż był „wykorzystywany duchowo”, czy jako stacja Drogi Krzyżowej, czy miejsce na nabożeństwo majowe. Nie neguję dobrej woli mieszkańców, którzy podpisali się pod pismem o postawienie krzyża, zrobili to z własnego przekonania, ale całemu przedsięwzięciu trzeba nadać sensowny bieg. Podejść do tego bez polityki, bez jakichś tablic, bo to nikomu żadnego splendoru nie przyniesie, absolutnie. Jako przewodniczący Rady Parafialnej będę chciał się tym zająć. Sensownie, krok po kroku przygotować wszystko jak należy: godnie, w spokoju, w powadze – podkreślił.

Wiara to subtelna sprawa
Radny Wycech nie dawał za wygraną. - Niedawno daliśmy 20 tysięcy na policję, na remont ogrodzenia, to nie jest na bezpieczeństwo, bo na samochód nie daliśmy. A tu na policjanta, który nas za życia pilnuje i po śmierci będzie sądził żałujemy paru groszy. Z tym się nie zgadzam, absolutnie - oświadczył radny.
- Proponowałbym wziąć pod uwagę to, co powiedział pan przewodniczący Rybak, nie dzielić radnych i nie straszyć Trybunałem Konstytucyjnym. Nasza wiara to subtelna rzecz i radziłbym tej subtelności dochować, a nie straszyć radnych, że jak nie dacie na krzyż, to do Trybunału pójdziecie - spuentował dyskusję Waldemar Hardej.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do