Pochodzi z wielopokoleniowej sokołowskiej rodziny. Jego przodek był na początku XIX wieku burmistrzem Sokołowa Podlaskiego, innego krewnego chrzcił ksiądz Brzóska. W swojej zawodowej karierze sprzedawał meble, walczył z mafiami VAT-owskimi jako urzędnik „skarbówki”, obecnie jest zastępcą burmistrza miasta Sokołów Podlaski. Z KRZYSZTOFEM DĄBROWSKIM, kandydatem na burmistrza w wyborach zaplanowanych na 7 kwietnia rozmawia Bożena Gontarz-Górzna.
To zacznijmy od oczywistego chyba pytania w tej sytuacji: dlaczego zdecydował się Pan wystartować w wyborach na stanowisko burmistrza?
Kiedy burmistrz Bogusław Karakula poinformował, że nie wystartuje w kolejnych wyborach uznałem, że jest to dla mnie szansa. Urodziłem się w Sokołowie, kocham to miejsce, chciałbym tu pozostać i pracować dalej na rzecz miasta. Od 2017 roku pracowałem jako zastępca burmistrza. Zawsze starałem się być blisko spraw mieszkańców i brałem aktywny udział w podejmowaniu ważnych dla miasta decyzji, czy w pozyskiwaniu milionów na strategiczne inwestycje dla Sokołowa Podlaskiego. W mojej ocenie bliska współpraca z burmistrzem umożliwiła mi nabycie potrzebnego doświadczenia, ale też pozwoliła na sformułowanie własnych poglądów i pomysłów na to, jak ma wyglądać i funkcjonować miasto. Liczę na to, że będę mógł zrealizować swoje plany dla dobra całej naszej społeczności, której ja i moja rodzina jesteśmy częścią od wielu pokoleń. Mój przodek, Leon Grudzień, był burmistrzem Sokołowa Podlaskiego w latach 1809-1811. Chrztu mojemu pradziadkowi Andrzejowi Łukaszowi Małyszce udzielał sam ksiądz Brzóska. Mój syn Kacper, który badał dzieje naszej rodziny, znalazł więcej takich ciekawostek. Stąd jestem i tu chciałbym pracować – dla wspaniałej przyszłości moich najbliższych i wszystkich mieszkańców, którzy przez ostatnie lata mojej pracy w samorządzie, stali się częścią mojego życia. Stawiam na młodych – bo to oni są siłą społeczeństwa, ale też na doświadczenie i mądrość najstarszego pokolenia.
Pana rywale na pewno zaraz zarzucą Panu: był zastępcą burmistrza przez kilka lat, to mógł zrealizować te swoje pomysły na rozwój miasta...
Inna jest rola burmistrza, inna jego zastępcy. Zastępca ma pomagać, wspierać – i taką rolę ja pełniłem. Na tym stanowisku zdobyłem cenną wiedzę o tym, jak działa miasto, jak się nim zarządza. Proszę mi wierzyć, nie jest to łatwa sprawa. Poznałem dogłębnie rzeczywiste problemy miasta i jego realne możliwości, ale przede wszystkim zdobyłem ogromne kompetencje i doświadczenie. Pisałem wnioski o dofinansowanie, wiem, jak funkcjonują miejskie jednostki i spółki, nawiązałem relacje z okolicznymi samorządowcami. Z burmistrzem się nie kłóciliśmy, ale czasami mieliśmy odmienne zdania w różnych kwestiach.
To znów Pan od kontrkandydatów usłyszy: Dąbrowski to kontynuacja rządów Karakuli, nic się w mieście nie zmieni...
Mam swój autorski pomysł na miasto jako menedżer i przyszły burmistrz. Jestem nastawiony na zarządzanie poprzez współpracę. Współpracę, która jest niezbędna i która jest oczekiwana przez mieszkańców miasta. Myślę tu o współpracy ze starostwem, jak też z gminami z naszego powiatu, ale też parlamentarzystami i przedstawicielami centralnych instytucji. Dotychczasowe doświadczenia pokazały, że takie współdziałanie jest jak najbardziej możliwe, nie mówiąc już, że niezbędne. Taką synergię udało się nam wypracować z Gminą Sokołów Podlaski, dzięki rozsądkowi i rozwadze wójta tej gminy. Niestety, nie ze wszystkimi takie zdrowe relacje udało się wypracować i to należy zmienić, zwłaszcza w zakresie współpracy miasto - powiat. Mam konkretne projekty dotyczące poprawy tej współpracy. Jeżeli zaś chodzi o pracę na rzecz miasta, nie będę robił rewolucji, nagle nie zacznę się zachowywać inaczej, niż do tej pory, a ktoś kto mnie zna, bądź poznał to wie, że jestem człowiekiem zrównoważony, ale też odważny w podejmowaniu decyzji. Nie działam na zasadzie zaskoczenia i chaotycznie. Wolę podejmować decyzje przemyślane, skonsultowane ze specjalistami.
Nie należę do żadnej partii politycznej. Owszem, mam swoje poglądy, ale zostawiam je za drzwiami urzędu, tutaj dla mnie są ważne wartości i tymi tylko kierowałem się podczas pracy. Będę współpracował ze wszystkimi, którzy zechcą współdziałać ze mną dla dobra miasta.
A co Pan chce zdecydowanie zmienić, jeśli chodzi o miasto, w porównaniu do tego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach?
Na pewno sposób komunikacji burmistrza z mieszkańcami. Będę spotykał się bezpośrednio i rozmawiał z sokołowianami, chcę by współrządzili naszym miastem. Poza tym jestem z pokolenia, które na co dzień korzysta z mediów elektronicznych, portali społecznościowych. Chciałbym również tą drogą zbierać opinie mieszkańców, konsultować konkretne projekty. Nie każdy ma czas i ochotę przyjść do urzędu, czy szukać informacji na miejskich stronach.
Co ma Pan w swoim programie wyborczym?
Mój program podzieliłem na trzy obszary: społeczny, gospodarczy i przestrzenny. Podstawą jest założenie, że rozwój Sokołowa Podlaskiego i zwiększenie dochodów budżetu miasta musi być związane z pozyskaniem nowych inwestorów i rozwojem biznesu. Opowiadanie, że miasto będzie się rozwijać, bo na starówce otworzymy jakieś sklepiki i galerie, to mrzonki. Musimy postawić na biznes i inwestycje, bo tu jest nasza szansa. Niedawno miasto wydało decyzje dla przedsiębiorcy, który chce budować w Sokołowie przy ul. Ząbkowskiej zakład mleczarski. Będą nowe miejsca pracy i podatki do budżetu. Osobiście pilnowałem, by pokazać, że jako samorząd jesteśmy przyjaźni tego typu inicjatywom. W tym kierunku trzeba iść.
Kierunek słuszny, ale to ogólny pomysł. Chciałabym usłyszeć jakieś konkrety, jeśli chodzi o program.
Pani redaktor, przedstawię mój program, gdy zostanę oficjalnie zarejestrowany jako kandydat na burmistrza. Wszystkie swoje pomysły konsultowałem z ekspertami. Dlaczego nie chcę na razie go zdradzać? Bo moja konkurencja nie ma programu, liczy że skorzysta z moich pomysłów. Jeśli dziś powiem, że chcę jak najszybciej stworzyć na terenie miasta tężnię solankową, to za chwilę okaże się, że w wyborczym programie mają to wszyscy inni. A to tylko jeden przykład z obszaru społecznego mojego programu. Moi kontrkandydaci na razie skupiają się na atakach i negatywnej kampanii, a zapytajmy: co sami mają do zaoferowania? Czytałem w Internecie o pomyśle przeniesienia Miejskiej Biblioteki do Parku Przemysłowego, a w dotychczasowej siedzibie MBP stworzenia dworca kolejowego. Przecież budynek biblioteki to cenny miejski obiekt, kupiliśmy go jako ruinę od PKP i wyremontowaliśmy. I teraz mamy go za darmo oddać PKP? Przecież kolej go od nas nie odkupi. A przy tym ci sami ludzie jeszcze jesienią twierdzili, że żadnej linii kolejowej nie będzie, że to puste obietnice wyborcze. Nie wspomnę już o tym, że startujący w poprzednich wyborach kandydat filarem swojej kampanii uczynił obietnicę ściągnięcia do miasta amerykańskiej restauracji, gdy było już wiadomo, że ona powstanie. Ja takiego stylu kampanii nie chcę, niech rywale sami popracują nad swoim programem.
Zebrał już Pan komplet kandydatów na radnych?
Nie miałem z tym problemu, bo moją dotychczasową pracą zdobyłem zaufanie ludzi. Kandydaci na radnych, startujący z mojego komitetu, to są ludzie mądrzy, doświadczeni, odpowiedzialni. Nie są to przypadkowe osoby. Nikt tu nie znalazł się na zasadzie „aby tylko stworzyć listę”, ale wszyscy zostali wybrani z rozmysłem. Reprezentują różne środowiska i zawody, są ludzie młodzi, jak i z doświadczeniem życiowym i zawodowym, z wiedzą, ale i pasją. Przede wszystkim są to społecznicy, którym, tak jak i mnie zależy na tym, aby w Sokołowie Podlaskim żyło się lepiej, żeby miasto się rozwijało. Wkrótce ich oficjalnie zaprezentuję.
Dziękuję za rozmowę.
Ma 49 lat, rodowity sokołowianin. Absolwent I LO im. Marii Skłodowskiej-Curie z czasów, gdy działało ono jeszcze przy ul. Kupientyńskiej (matura 1993, wychowawca: Barbara Wrzosek). Ukończył studia magisterskie na Uniwersytecie Łódzkim, na kierunku finanse i bankowość oraz studia podyplomowe na UPH w Siedlcach - zarządzanie zasobami ludzkimi, ma też dyplom MBP - Executive Master of Business Administration.
Pracował jako sprzedawca w meblowej firmie Gretex, w PKS Sokołów, jako inspektor w Inspektoracie ZUS w Sokołowie Podlaskim. Przeszedł też całą ścieżkę zawodową w służbach skarbowych – od referenta po naczelnika Urzędu Skarbowego w Węgrowie. Był też starszym komisarzem skarbowym w Izbie Skarbowej w Warszawie. Przyczynił się do rozbicia przez służby państwowe mafii paliwowej, która wyłudziła od Skarbu Państwa VAT na kwotę ponad 700 mln zł. Od 2017 r. jest zastępcą burmistrza miasta Sokołów Podlaski.
Żona Elżbieta jest specjalistą z zakresu kadr i płac; syn Kacper jest studentem Politechniki Warszawskiej, młodszy Mateusz uczy się w ZS CKR w Sokołowie Podlaskim.
Hobby – motoryzacja, literatura – zwłaszcza o tematyce kryminalnej
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie