
Z wójt gminy Sabnie Bożeną Kaczmarek o pierwszych 8 miesiącach kadencji, łączeniu funkcji wójta z rolą mamy rocznego synka, pomysłach i planach rozmawia Bożena Gontarz-Górzna
Zdążyła już Pani sobie na chłodno przekalkulować, co tak naprawdę doprowadziło do dużej wyborczej sensacji w gminie Sabnie, jaką było Pani zwycięstwo w wyborach na wójta?
Myślę, że społeczeństwo w naszej gminie po prostu chciało zmiany. Poprzedni wójt sprawował urząd przez cztery kadencje, wyszło takie „zmęczenie materiału”. Sygnały, że ludzie chcą zmiany były już w poprzednich wyborach samorządowych. Wówczas mój poprzednik wygrał przewagą około 60 głosów, z dość mało znaną kandydatką, która pojawiła się niemal w ostatniej chwili. Dało się wyczuć, że ludzie chcieli po prostu czegoś innego.
Kobiety na czele samorządu w powiecie sokołowskim to nic nowego - obecnie są włodarzami w czterech z dziewięciu gmin. Mamy trzy panie wójt i panią burmistrz, wynik jakiego nie ma na całym Mazowszu. Ale Pani w tym wszystkim jest wyjątkowa, bo rolę wójta łączy Pani z wychowywaniem malutkiego dziecka....
Dla mnie dzieci nigdy nie były przeszkodą, żeby realizować się zawodowo. Tak naprawdę, to mam dwa pokolenia dzieci. Dwójka jest już dorosła, ale doszły do nich jeszcze dwa maluszki - siedmiolatka i roczny synek. Gdy te starsze były małe, studiowałam, zaczynałam pracę, szukałam swojej ścieżki zawodowej. Gdy po latach urodziła się córka, bardzo dobrze radziliśmy sobie z mężem, uzupełniając się nawzajem w obowiązkach domowych. Również przy tym najmłodszym ułożyliśmy sobie sprawnie nasze obowiązki. Najważniejsze, to dobra współpraca w domu, a u nas ona po prostu jest.
Prowadziła Pani kampanię wyborczą kilkanaście tygodni po porodzie. Łatwo chyba nie było...
Tu wielką rolę odegrał mój mąż i rodzina. Nasz kilkumiesięczny synek czas spędzał z tatą, po to, żebym ja mogła obejść całą gminę, poznać ludzi i dać się poznać jako kandydatka na wójta. Dzieci nie są żadną przeszkodą, wręcz przeciwnie. Matki, mające dzieci pokazują, że są bardziej usystematyzowane, potrafią sobie doskonale zorganizować czas, realizować się zarówno zawodowo, jak i rodzinnie. To naprawdę da się pogodzić! Było mi trochę przykro, gdy w czasie kampanii mój konkurent próbował narzucić wyborcom schemat myślenia, że mając malutkie dziecko, nie będę sobie w stanie poradzić z taką funkcją, jak bycie wójtem. Ludzie pytali mnie wtedy jak sobie to wyobrażam. Okazało się, że mieszkańcy zaufali kobiecie, matce z małym dzieckiem. Trudno mi nie czuć pewnej satysfakcji...
A jak było już po wyborach? Praca wójta to nie tylko urzędowanie od godziny 8 do 16...
Rzeczywiście, odczułam już to, że wójt ma nielimitowany czas pracy. Pracujemy przez 7 dni w tygodniu i w takich godzinach, w jakich jest potrzeba. U nas w domu oznacza to czasem wielkie roszady i układanki, żeby zorganizować opiekę nad dzieckiem. Ale to wszystko się udaje. Mieszkańcy w naszej gminie są bardzo życzliwi i kontaktowi, umiemy się porozumieć. Jeśli ktoś chce spotkać, umawiamy konkretny termin, nie miałam sytuacjami, że ktoś z tego powodu czynił wyrzuty. Bardzo sobie to cenię, że w naszej gminie umiemy rozmawiać, wypracować porozumienie. Choć oczywiście zdarzały się sytuacje, że pilnie trzeba było „gasić pożar”. Ale dla mnie takie sytuacje to nic nowego. Gdy działałam w SOK, byłam kierownikiem zespołu wokalnego, też pracowałam wieczorami, zawsze byłam w ruchu i w kontakcie z ludźmi. Robię w zasadzie to samo, tylko w innym zakresie.
Pani poczynania są wyjątkowo dokładnie obserwowane przez komentatorów, także tych anonimowych, którzy nie omieszkają wytykać m.in. tego, które zadania rozpoczął jeszcze Pani poprzednik i na które pozyskał pieniądze...
Rzeczywiście, są takie komentarze i zarzuty – na Facebooku, ale i anonimowe - na prowadzonym przez panią portalu, które sugerują, że chwalę się inwestycjami, które rozpoczął mój poprzednik. Tak naprawdę, będąc radną i przewodniczącą rady w poprzedniej kadencji wspólnie z innymi członkami rady i wójtem decydowaliśmy, co będzie robione w gminie. Nie czuję, że wchodzę w coś nowego, tylko kontynuuję to, co rozpoczęłam z innymi jako radna. Nigdzie nie mówię, że to ja realizuję i doprowadzam do finiszu pracę mojego poprzednika. Podkreślam, że takie inwestycje były rozpoczęte wcześniej, a fundusze zdobyte w poprzedniej kadencji. Nie przywłaszczam sobie zasług i sukcesów innych osób. Pamiętajmy, że każdy wójt pracuje z zespołem ludzi. To oni przygotowują projekty, piszą wnioski, pilnują realizacji zadań. A ci ludzie, którzy pracowali w poprzedniej kadencji nadal u nas pracują, ta ciągłość wciąż jest.
Przez te 8 miesięcy pracowała Pani bez zastępcy i bez sekretarza. Odważnie jak na nowego wójta...
Nie. Wrócę do tego, co powiedziałam przed chwilą. Współpraca z pracownikami, których zdążyłam poznać jeszcze jako radna, pokazała mi, że można tym ludziom ufać. Wiadomo, wójt musi czytać dokumenty i wiedzieć, co podpisuje, ale wsparcie urzędników to podstawa. Z drugiej strony to, że przez kilka miesięcy pracowałam bez zastępcy i sekretarza wymusiło na mnie szybką naukę funkcjonowania samorządu. Musiałam zapoznać się z bardzo wieloma sprawami z bieżącego zarządzania gminą, z prowadzonymi inwestycjami. Osobiście musiałam być w każdym miejscu i o wszystkim wiedzieć. Nie mogłam scedować swoich obowiązków na zastępcę czy sekretarza. To bardzo mi się przydało.
Co zatem wójt Bożena Kaczmarek uważa za swoje sukcesy w tych pierwszych 8 miesiącach kadencji?
Kilka dni temu odebrałam statuetkę za zwycięstwo w plebiscycie TOP Regionu Katolickiego Radia Podlasie w kategorii wydarzenie kulturalne. Nagrodzone wydarzenie - „Noc Świętojańska” zostało tak naprawdę zorganizowane naprędce, w trzy tygodnie, odbyło się zaledwie półtora miesiąca po objęciu przeze mnie funkcji wójta. Zostało bardzo dobrze odebrane nie tylko przez mieszkańców naszej gminy, ale i gości z innych części powiatu. To nasz taki mały sukces globalny - bo zwycięzców typowali internauci przez głosowanie.
Rada Gminy przypieczętowała działalność Gminnej Rady Seniorów. Trwa nabór kandydatów na radnych. To inicjatywa, której chcieli mieszkańcy, efekt postulatów z poprzedniej kadencji m.in. pani Barbary Tekieli.
Za sukces uważam także dobrą współpracę z Radą Gminy Sabnie i z pracownikami Urzędu Gminy oraz innych instytucji. Nie kłócimy się, nie atakujemy, nie trafiamy na czołówki w mediach, umiemy współpracować dla dobra gminy. Dla mnie sukcesem jest także dobra współpraca z Urzędem Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego, Urzędem Wojewódzkim, Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa.
Jako radna dwóch kadencji i pedagog zawsze podkreślam, jak ważna jest edukacja. Dzięki współpracy z nową panią dyrektor Zespołu Szkół w Sabniach udało się zorganizować szereg zajęć dodatkowych, bezpośrednio po „lekcjach” dla dzieci przedszkolnych i szkolnych. Mamy propozycje sportowe, taneczne, z robotyki, dodatkowy angielski. Rodzice nie muszą już wozić dzieci na takie zajęcia do Sokołowa. Odbierają dzieci po tych dodatkowych zajęciach. To było potrzebne.
W grudniu Rada Gminy Sabnie uchwaliła budżet na 2025 r. Jakie najważniejsze zadania samorząd chciałby zrealizować w najbliższych 12 miesiącach i z jakimi problemami się zmierzyć?
Na liście zadań inwestycyjnych w gminie na ten rok mamy w sumie 34 pozycje, w tym 12 długoterminowych. Są wśród nich takie, które stanowią kontynuację z ubiegłego roku. Największe z nich to ostatni etap przebudowy Stacji Uzdatniania Wody w Kurowicach. Drugie duże zadanie to budowa sieci kanalizacyjnej w miejscowościach Kolonia Kupientyn i Kupientyn. Najpierw zbudowana została tam oczyszczalnia, teraz powstanie kanalizacja.
W tym roku uruchomimy w Sabniach Klub Dziecięcy, czyli gminny żłobek. Wniosek o dofinansowanie tej inicjatywy był wprawdzie złożony w poprzedniej kadencji, jednak my z tamtego projektu zrezygnowaliśmy, bo szansa na wyższe dofinansowanie pojawiła się z KPO. A nam było potrzeba więcej pieniędzy, by stworzyć całą niezbędną infrastrukturę. Z KPO dostaliśmy ponad 700 tysięcy. Pierwszy przetarg jest już rozstrzygnięty, czekamy na podpisanie umowy z wykonawcą. Planowaliśmy początkowo, że Klub Dziecięcy ruszy wiosną, ale konieczne w tym przypadku procedury sprawiły, że rozpocznie działalność wraz z nowym rokiem szkolnym, od września.
To, co już planujemy w nowej kadencji, to wykonanie nitki kanalizacji w miejscowościach Nieciecz Włościańska i Nieciecz Dwór, która zostanie podłączona do oczyszczalni w Kupientynie. Mamy w budżecie inwestycje drogowe, bo to bardzo ważne dla naszych mieszkańców.
Złożyliśmy wniosek do KPO na termomodernizację budynków użyteczności publicznej, czekamy na rozstrzygnięcia. Złożony jest też wniosek do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o dofinansowanie do remontu zabytkowego dworu w Grodzisku, tu też czekamy. Złożyliśmy też wiele innych wniosków, już na mniejsze kwoty. To dzięki pieniądzom zewnętrznym mamy szansę na realizację zadań w gminie.
Niestety, wielu moich starszych i bardziej doświadczonych kolegów samorządowców twierdzi, że „złoty okres” dla samorządów już się skończył, że nie będzie już tak łatwo o fundusze zewnętrzne, że nie obejdzie się już bez kredytów przy realizacji nowych inwestycji.
Przez całe swoje dotychczasowe życie zawodowe była Pani związana z kulturą, z muzyką. A tu gmina Sabnie należy do grona tych, które nie mają swojego Gminnego Ośrodka Kultury...
Tak jest, mamy u nas tylko Gminną Bibliotekę Publiczną, jako instytucję kultury. Jeśli uda nam się sfinalizować remont dworku w Grodzisku, musi on zostać miejscem użyteczności publicznej, w zamyśle – Gminnym Centrum Kultury. Instytucje kultury mogą składać wnioski, zdobywać fundusze na organizację różnych działań finansowanych z zewnątrz. U nas tę rolę przejęła Gminna Biblioteka Publiczna, ale ona ma swoje zadania i na dłuższa metę nie może funkcjonować. Oczekiwania społeczne są szerokie. Gdy rozmawiałam z mieszkańcami w czasie kampanii wyborczej, to podkreślali że bardzo ważne są dla nich drogi, kanalizacja, inne inwestycje, ale ważne są też wydarzenia kulturalne. Ludzie tu takich wydarzeń nie mieli i stąd oczekiwania. Noc Świętojańska była wielkim sukcesem, na Gminnym Dniu Seniora, który udało nam się zorganizować, było ponad 100 osób. I mam pytania: co zrobimy dalej. A jest jeszcze młodzież w szkole, wiele nieodkrytych talentów, tu też jest potrzeba rozwijania zajęć dla młodszego pokolenia.
Czego życzyć (wciąż nowej) Pani Wójt w tym Nowym Roku?
Dobrych ludzi wokół mnie. Dobrej współpracy z ludźmi, bo nawet, jeśli są problemy, łatwiej je rozwiązać. Jak najwięcej nowych dotacji dla budżetu, żeby ta nasza gmina Sabnie się dynamicznie rozwijała w różnych kierunkach. Ale przede wszystkim zdrowia.
Dziękuję za rozmowę.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Niewątpliwie p.Bozena zna się na tym jak zrobić dobry PR swojej osobie, ja jednak czekam na wymierne efekty bo narazie to spijanie śmietanki po poprzedniku jak w Soko.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.