Reklama

Szpital w Sokołowie Podlaskim - zatwierdzenie programu naprawczego dla SP ZOZ w Sokołowie Podlaskim na lata 2023-2024. Plan naprawczy przygotowała firma zewnętrzna za 49,2 tys. zł. Problemy finansowe SP ZOZ, obniżenie kontraktu przez NFZ o 20 mln zł.

​​​​​​​Na sesji Rady Powiatu Sokołowskiego 6 grudnia długo dyskutowano o sytuacji finansowej sokołowskiego SP ZOZ i padło m.in. zdanie zacytowane w tytule. Strata za ten rok będzie bardzo wysoka, bo NFZ obciął kontrakt. Potrzebne są fundusze na dokończenie ZOL i dużo większe kwoty na pilne remonty oddziałów i budowę bloku operacyjnego.

Okazją do tej dyskusji był projekt uchwały o zatwierdzeniu programu naprawczego dla Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Sokołowie Podlaskim na lata 2023-2024.

Kto przygotował plan naprawczy i za ile?

Program przygotowała firma zewnętrzna i na sesji radny Łukasz Śmiejkowski pytał, ile kosztowało jego opracowanie, bo zrobiła to firma zewnętrzna.

 - Zostałem zobowiązany przez panią starostę, żeby przy pisaniu programu naprawczego skorzystać z usług podmiotu zewnętrznego. Przeprowadziliśmy konkurs ofert, wystąpiliśmy do znanych nam wykonawców, którzy by nam pomogli plan sporządzić. Wpłynęły dwie oferty. Pierwsza od firmy Formedis z Poznania na kwotę 87,9 tys. zł, druga od pani Agaty Ślęzak za kwotę 49,2 tys. zł i ta oferta została wybrana – wyjaśniał dyrektor SP ZOZ Sławomir Marchel.

Do tematu odniosła się też radna Longina Oleszczuk.
- W swojej naiwności uważałam, że ten plan naprawczy będzie wynikiem pracy własnej, wynikającym z rozeznania potrzeb, pracy poszczególnych wydziałów, księgowości i refleksji pana dyrektora. Jest w tym planie zapis, że brak jest identyfikacji pracowników z zakładem pracy. Nie jest to dziwne, bo wiele osób pracuje na kontraktach, ale dziwię się, że nie próbuje się skonsolidować zespołu do opracowania wewnętrznego planu naprawczego. Czy ten plan był konsultowany z ordynatorami i innymi osobami ze szpitala. Kwota jest szokująca za taką prace i taki efekt. Bo jest tam wiele kolokwialnych pomysłów, które nigdy nie wejdą w życie. Za prawie 50 tysięcy podarowano nam bubel, jestem zniesmaczona – oceniła.

- Ta pani wygrała, bo dała o połowę niższa cenę niż konkurencja – odparł dyrektor Marchel. - Ta pani pracowała już przez 2 lata dla powiatu sokołowskiego, badając ZOZ. Ma dużą wiedzę o naszym szpitalu. Ale ja, jako dyrektor, z wieloma sprawami się tu nie zgadzam. Choćby z tym, że pani Agata uważa, że kontrakty są lepsze od zatrudnienia. To nieszczęście służby zdrowia, ale nie będę rozwijał tematu – mówił dyrektor Marchel.

- Myślę, że pani starosta nie ma prawa nic panu nakazać. Pani starosta może pana najwyżej rozliczać – skomentował radny Grzegorz Kobyliński. Jak mówił, o ile w planie naprawczym została postawiona szczegółowa diagnoza, to już „proponowane metody leczenia są żadne, a nawet wzajemnie się wykluczające”.

NFZ obciął kontrakt, strata będzie duża

Jak wyjaśniał dyrektor, konieczność sporządzenia planu wynika z tego, że SP ZOZ miał w ubiegłym roku stratę netto.

- Taka strata pojawia się od kilku lat i jest to kolejny plan naprawczy. Wcześniej robione były własnymi siłami, stąd sugestia, żeby sięgnąć po firmę z zewnątrz. Ale nie da się napisać programu naprawczego, który postawi SP ZOZ na nogi. Wszelkie rezerwy zostały wyczerpane już wcześniej. Moi poprzednicy na moim stanowisku byli bardzo oszczędni i wykorzystali możliwości w tym zakresie – mówił. - Brak lekarzy powoduje, że nie mamy za dużo opcji. Nasze działania zmierzają do tego, walczymy o to, by utrzymać zakres działalności jak do tej pory - mówił.

- Bardzo panu współczuję tej funkcji, nie będę tego ukrywał. Sytuacja jest bardzo ciężka – skomentował Łukasz Śmiejkowski.

- Nie mam dla państwa dobrych wiadomości. Sytuacja finansowa była zła, a będzie jeszcze gorsza. W roku 2022 Narodowy Fundusz Zdrowia obniżył kontrakt o 18-20 procent. W naszym przypadku to 20 mln zł mniej. To powoduje ogromne kłopoty finansowe i stratę netto. Od lipca dostaliśmy trochę więcej pieniędzy, ale wystarczyły tylko na bieżące podwyżki. My na tych oddziałach, na których nie mamy pacjentów, nie mamy szans wyjść na dodatki wynik finansowy – ocenił dyrektor. 

- Służba zdrowia nie jest od zarabiania pieniędzy, powinna się bilansować. Chodzi o niesienie pomocy mieszkańcom, wszystkim ludziom – skomentowała radna Urszula Krzymowska.

ZOL został otwarty, ale nie jest skończony

Radny Łukasz Śmiejkowski pytał też o ZOL.
- Mamy umowę z NFZ na ZOL przynosi on straty, choć ostatnio jest lepiej. Jest szansa, że ten ZOL będzie się przynajmniej bilansował? W planie naprawczym zapisano z ZOL dodatkowe ponad 3 mln zł, jednak plan nie uwzględnia straty – pytał.

- Mam nadzieję, że tak. Obecnie ZOL przynosi niewielką stratę. Ten nowy budynek, który mamy zamiar zasiedlić, będzie przeznaczony dla 80 pacjentów, w tym momencie mamy 45. Będą większe dochody, wymienione w planie naprawczym, co do kosztów trudno się wypowiadać. Nowa siedziba ma 2200 mkw powierzchni użytkowej, dotychczas ZOL zajmował ok. 500 mkw – odpowiedział dyrektor.

- W tej chwili nie ma pieniędzy na wykończenie tego budynku – dodał radny Śmiejkowski.

- Słyszeliśmy dziś, między wierszami że zabrakło 3 mln zł na nowy ZOL. Ale do czego zabrakło? Na wyposażenie, czy na jakieś roboty budowlane? - pytała Longina Oleszczuk. - Widząc wspaniałe obrazki w gazetach i Internecie, jak to z hukiem otwierano ZOL jestem zszokowana tym, że otwiera się inwestycję, która nie została ukończona. Skąd weźmiemy te pieniądze? Już finansujemy 3,5 miliona z pożyczek, kredytów i obligacji? Skąd weźmiemy kolejne 3 miliony? A jeśli nie pozyskamy tych 3 mln, to nie ma mowy o zwiększeniu dochodów na ZOL – dodała.

- Te pieniądze są potrzebne na dokończenie prac i na wyposażenie. Na V piętrze, w obecnym ZOL są jeszcze meble przeniesione z Wyroząb, nie chcielibyśmy ich przenosić do nowego budynku. W służbie zdrowia wszystko jest bardzo drogie, nawet meble medyczne. Meble do jednego gabinetu to 60-80 tys. zł. Lodówka w zwykłym sklepie kosztuje 2-3 tysiące, lodówka do celów medycznych ok. 30 tys. Jedyna dobra informacja to to, że podpisaliśmy umowę na doposażenie SOR na 12 mln. 7 mln na przyszły rok jest już pewne, co z resztą funduszy, zobaczymy - mówił dyrektor.

- Ile brakuje pieniędzy, żeby można było położyć pacjentów w nowym ZOL? - pytała radna Oleszczuk.

- Prace budowlane są wykonane, ale nieopłacone. Brakuje nam 3 mln na dokończenie budowy i ok. pół miliona złotych na wyposażenie – odpowiedział dyrektor SP ZOZ.

Skarbnik powiatu Iwona Odrobińska sprostowała, że brakuje nie 3 mln, a 1,4 mln zł. W budżecie powiatu jest 1,6 mln zł. Poinformowała, że w czasie realizacji inwestycji wystąpiła konieczność realizacji prac dodatkowych o wartości 1,6 mln zł.

Radna Urszula Krzymowska podkreśliła, że inwestycja w ZOL była konieczna, bo konieczna była poprawa warunków, w jakich przebywają pacjenci ZOL.

Przewodniczący rady Jacek Odziemczyk pytał, co by było, gdyby w momencie, gdy pozyskiwano pieniądze na ZOL ogłoszono, że tej inwestycji jednak powiat nie będzie realizować. - Być może byśmy dziś słyszeli pytania, dlaczego tego ZOL nie ma. Dlaczego starsi ludzie są zamknięci na V piętrze szpitala. Czy nie padałyby pytania, dlaczego nie wykorzystaliśmy szansy? Mam nadzieję i myślę, że tę inwestycję dokończymy, a ZOL zostanie. Wiele inwestycji w szpitalu było kwestionowane. Dobrze, że niektórzy z państwa zauważyli, jak dużo pieniędzy powiat przeznacza na szpital. Odnoszę wrażenie, że czasem koncentrujemy się na sytuacjach, które mają średnie odniesienie do rzeczywistości. Że niektórzy nie do końca widzą problem, że szpital musi być, że nie może upaść. Program powstać musiał, nie było wyjścia – mówił przewodniczący.

Żeby wykonać potrzebne inwestycje potrzeba 50 mln zł

- Sama jestem osobą w takim wieku, że być może niedługo będę potrzebowała opieki geriatrycznej. Jaka jest szansa na pozyskanie lekarzy geriatrów, deficytowego kierunku? Jaka jest szansa pozyskania okulistów? Czy niektóre rzeczy nie są opisane w sferze marzeń? - pytała Longina Oleszczuk. Radna podkreśliła też, że szpital w Sokołowie Podlaskim nie ma bloku operacyjnego i może być zagrożone dalsze funkcjonowanie oddziału chirurgicznego, który dostał warunkową zgodę na działalność i czas na naprawę sytuacji do 31 grudnia.

- Czy będzie funkcjonował oddział chirurgiczny bez bloku operacyjnego? Być może nie. Podałem potrzeby inwestycyjne SP ZOZ, oceniam je na 50 mln zł. Ktoś mógłby powiedzieć, że SP ZOZ zgłupiał, ale takie są realne potrzeby. Kontrole, które sprawdzają stan techniczny oddziałów, obligują nas do pewnych modernizacji, napraw, przebudowy. To dotyczy bloku operacyjnego, neurologii, pediatrii, rehabilitacji. Remont jednego oddziału to 4-5 mln zł. Coś tam robimy własnymi siłami - pracowników i konserwatorów - szpachlujemy i malujemy, przygotowujemy projekty, występujemy o przedłużenie terminów. W tym roku weszła w życie ustawa o poprawie standardów usług leczniczych. Do końca kwietnia SP ZOZ będzie musiał złożyć wnioski o akredytację na każdy oddział. Jedno z kryteriów, to stan techniczny pomieszczeń. Nie wiem, co się wydarzy. W Polskim Ładzie nie było dla nas miejsca, ale jeśli będzie KPO, to proszę o nas pamiętać. Naszym organem nadrzędnym jest powiat sokołowski, ale słyszałem dziś, jak dużo mówi się o drogach - apelował dyrektor SP ZOZ.

Sławomir Marchel poinformował, że sokołowski szpital znalazł partnerski szpital na Ukrainie, porozumiał się i złożył wniosek do programu INTERREG o fundusze unijne. - Projekt jest dobry, został wysoko oceniony, ale wniosków wpłynęło 115, a pieniędzy wystarczy na 15. W grudniu się okaże – dodał.

Jak finansowo wychodzi rezonans magnetyczny?

Łukasz Śmiejkowski pytał jeszcze o rezonans magnetyczny, który w tym roku został uruchomiony w sokołowskim szpitalu. Inwestycja kosztowała ponad 7 mln zł.
- Czy rezonans się bilansuje, przynosi zysk, czy straty – chciał wiedzieć radny.

- Rezonans funkcjonuje od maja, od września mamy umowę z NFZ na refundację kosztów. Sytuacja jest taka, że w tym roku mamy kontrakt na 400 tys. zł. Z kosztami może być różnie, niewątpliwie są ona znaczące. To bardzo duże zużycie energii elektrycznej i bardzo wysokie koszty opisów badań. Jak pan wie, diagnostów w kraju brakuje, to najbardziej chyba deficytowa specjalność. Mamy w zakładzie dwóch radiologów, ale nie mają uprawnień do opisywania wyników rezonansu magnetycznego. Firmy opisujące podnoszą koszty. Rezonans przynosi nam dochód, jeśli skierowanie jest z poradni lub innego podmiotu mającego umowę z NFZ. Jeśli pacjent jest skierowany z oddziału szpitalnego, to badanie idzie w koszty. W tym roku mamy wykonanych ok. 600 badań, w tym 150 pacjentów z oddziałów szpitalnych. Jak nie było rezonansu, lekarze radzili sobie bez tego. Ale trudno tu jakieś ograniczenia wprowadzać – wyjaśniał Sławomir Marchel.

Dyrektor dodał, że na badanie jest lista chętnych i czeka się na jego wykonanie około miesiąca. Konieczne jest skierowanie.

Redukcja na pediatrii – będzie mniej łóżek i pielęgniarek

- Wyczytałem w planie, że planowana jest redukcja łóżek na oddziałach. Czy wraz z tym w planach jest też redukcja personelu i powierzchni tychże oddziałów – pytał radny Śmiejkowski.

- Sens tych redukcji łączy się z ograniczeniem liczby pielęgniarek. Redukowanie liczby przyjmowanych pacjentów przynosi odwrotny skutek. Żeby oddział mógł być dochodowy, powinien być wielki. Ta redukcja dotyczy oddziału pediatrii, gdzie mieliśmy 22 łóżka, zmniejszyliśmy je do 15. Wiąże się to z przepisami, że norma zatrudnienia pielęgniarek na każde łóżko to 0,6 etatu. Ograniczając liczbę łóżek o 7, mamy 3 etaty pielęgniarek mniej. Natomiast obsada lekarska musi być taka sama. Jeśli chodzi o małych pacjentów, to mamy przeciętnie czworo dzieci na oddziale. Potrzeby zdrowotne zapewniamy. Do tej czwórki dzieci musimy zapewnić 6 lekarzy i 12 pielęgniarek, stąd oddział generuje duże straty – wyjaśniał dyrektor Marchel.

Pracownicy nie narzekają, to dyrekcja ma problem

- W każdej kadencji był jeden czy dwa plany naprawcze i nikt z tego planu nie korzystał. Ale teraz to już się robi makabra – mówił radny Jerzy Strzała. - Jeśli będziemy mieć w SPZOZ 7 mln zł straty za ten rok, to jaki plan naprawczy będzie trzeba zrobić? Ile jest już zadłużenia za te wszystkie lata? W poprzedniej kadencji był krzyk, jak było 700 tys. zł straty. Ściągnięto pracowników na sesję. A teraz nikt nic nie krzyczy, chyba jest bardzo dobrze w tym szpitalu - mówił radny Jerzy Strzała.

- Pracownicy nie chcą do nas przychodzić, bo gdzie indziej dobrze zarabiają – odparł Sławomir Marchel. - W ostatnich latach nastąpił olbrzymi wzrost wynagrodzeń medycznych, nie nadążają za tym kontrakty NFZ. Dziś personel żyje bardzo dobrze, choć tego nie przyznaje i ciągle żąda podwyżek. Problem mają zarządzający, skąd wziąć pieniądze. Mieliśmy obietnice, że w tym roku będą większe pieniądze dla szpitali, ale nic się nie działo. Na początku roku oddłużone zostały szpitale kliniczne, po lipcowej podwyżce dobrze jest w szpitalach wojewódzkich. My mamy najmniej opłacalne oddziały, nie mamy kardiologii, czy ortopedii, które są dobrze finansowane. Przyszłość jest wielką niewiadomą. Szefem sejmowej komisji zdrowia został były minister, który mówił kiedyś: najpierw zlikwiduj kilka szpitali, później przyjdź do mnie. Wcale niewykluczone, ze teraz będzie taka polityka. Nie mamy gwarancji, że ten szpital będzie istniał. Ale może być też inaczej – mówił.

Atak na senatora i ostra riposta

- Mamy tu senatora, wiceministra zdrowia, ale ja go tu na sesji nie widziałem, a pewnie byśmy jakieś pytania zadali. Czy pani starosta nie zapraszała, inni nie zapraszali? Może byłyby trudne pytania i nie chciał odpowiadać. Pewnie długo powiat nie będzie mieć kogoś takiego, jak wiceminister zdrowia. Ale z tego, co się słyszało pan senator jeździł po gminach, wręczał jakieś tabliczki, rozdawał tabliczki na drogach, zostały pieniądze na dwa lata wprzód rozdane, a nie zajmował się służbą zdrowia. A w szpitalu makabra, nie wiem co dalej pan dyrektor zrobi – mówił.

Te słowa spotkały się z ostrą kontrą innych radnych.

- Jestem wieloletnim pracownikiem SP ZOZ w Sokołowie. Proszę mi wierzyć, że w ciągu 4 ostatnich lat byłam świadkiem olbrzymich zmian. Nawet jak pan senator nie był tu z nami, to był gdzie trzeba. Fundusze i sprzęt szpital pozyskał dzięki wielkiemu wsparciu nie tylko powiatu, ale pana senatora. Ja mam porównanie z wielu lat i widzę, jak jest. Przestańmy sobie dokuczać, bo czy jesteśmy po lewej, czy po prawej stronie, szpital jest wspólną i ważną placówką – skomentowała Urszula Krzymowska.

- Chyba nigdy SP ZOZ nie otrzymywał z powiatu takich pieniędzy jak w tej kadencji – przyznał radny Grzegorz Kobyliński.

- Jestem radnym powiatowym od 2002 r. z przerwą. Wiele lat temu, za dyrektora Lubińskiego, strata SP ZOZ sięgnęła ponad 5 mln zł, to było proporcjonalnie więcej niż dzisiaj. I przez te wiele lat nie widziałem też, żeby na sesje przyjeżdżali inni posłowie i senatorowie. Pan senator jest bardzo często, ale nie na sesji, tylko tam, gdzie są nasze problemy. Dla samego szpitala załatwił bardzo dużo. Nie mielibyśmy ani tomografu, ani drugiego tomografu, ani rezonansu - najnowocześniejszego na wschód od Wisły, do tego dostaliśmy fundusze na ZOL, sprzęt dla SOR, 200 nowoczesnych łóżek dla szpitala i długo mógłbym wymieniać. Gdyby nie pan senator, nie zrobilibyśmy 100 km dróg przez 5 lat. Takiego wyniku nie było nigdy. Pamiętam, jak zrobiliśmy w jednej kadencji 27 km dróg i byliśmy najszczęśliwsi. Teraz było ponad 100 km. Przy wszystkich udział miał pan senator, bo wspierał, doradzał, jeździł z z panią starostą na spotkania. Proszę nie mówić takich rzeczy na sesji – zwrócił się do radnego Strzały. - Nie przypominam sobie, żeby jakiś minister, czy poseł załatwił coś dla powiatu sokołowskiego. Na sesji tej czy poprzednich też ich nie było. A pan senator załatwił bardzo dużo, nie można rzucać słów na wiatr i opowiadać o rozdawaniu tabliczek – dodał.

Oby to nie był gwóźdź do trumny

- Nie chcę umniejszać roli pana senatora, wiem, że ZOL czy rezonans są naszym mieszkańcom potrzebne. Ale SP ZOZ powinien też bilansować się, mieć wynik w okolicy zera. Już już rok temu zgłaszałem wątpliwości, czy powiat poradzi sobie z tymi inwestycjami. I niestety, mamy te problemy. Boję się, żeby te inwestycje nie były przysłowiowym gwoździem do trumny naszego SP ZOZ. Musimy zrobić wszystko, żeby to zaczęło normalnie funkcjonować i bilansować się w stronę zera – apelował radny Łukasz Śmiejkowski.

Jacek Odziemczyk dołożył od siebie kilka konkretnych pytań dotyczących planu naprawczego, m.in. o to, czy zysk przewidywany na 2025 r. jest realny, czy

- Tak, te 2 mln zł jest realne. My żyjemy z kontraktu z NFZ, on zmienia się 1 lipca każdego roku, tego dnia zmieniają się też ustawowe wynagrodzenia w służbie zdrowia. W tym roku mam wzrost płac 24 proc. i wzrost kontraktu – 2 proc. To jest wytłumaczenie straty w wysokości 7 mln. Przed nami kolejny rok i kolejny 1 lipca, nie wiemy, co będzie – odpowiedział dyrektor. Dopytywany o szczegóły wyjaśniał, że kontrakt tegoroczny wypełniony jest w ok. 100 proc. - W ubiegłym roku było wykonanie 92 proc i nowy został obniżony o 3,5 mln zł. Teraz próbujemy to nadrobić nadwykonaniami, ale nie wiadomo, czy to się uda. W tym roku tylko oddział wewnętrzny wyjdzie na plus, pozostałe oddziały szpitalne zanotują stratę – dodał.

Przekazać szpital wojsku?

- Biorąc pod uwagę nasz szpital, jego kubaturę i potencjał, to daleko wykracza on poza możliwości naszych pacjentów. Czego byśmy nie zrobili, biorąc pod uwagę konkurencję z Siedlec, Węgrowa, będzie trudno. Czy nie powinniśmy wziąć pod uwagę tego, żeby nasz szpital poddać zmianie właścicielskiej, a moja propozycja była taka, żeby stworzyć z niego Odwodowy Szpital Wojskowy Rubieży Strategicznej – zaproponował radny Bogdan Czarnocki. Nie rozwinął jednak tego tematu.

Na końcu głos zabrała starosta Elżbieta Sadowska.

Podziękowała radnym o troskę o szpital. Dodała, że od 2020 r. nie było wątpliwości, że trzeba poprawić warunki pobytu w ZOL. Poprzednia księgowa SP ZOZ obliczyła, że 80 pensjonariuszy pozwoli na bilansowanie się ZOL, a 5 mln zł wystarczy na budowę nowego obiektu. Jednak pandemia i wzrosty cen oraz pewne opóźnienia w SP ZOZ sprawiły, że inwestycja się skomplikowała.

- Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale nie beznadziejnej. Na początek można przenieść meble i wyposażenie z dotychczasowego oddziału, ale jesteśmy zdeterminowani, by to ZOL dokończyć i dokończymy – mówiła starosta. - Od dyrektora SP ZOZ oczekujemy, że będą realizowane kontrakty, że nie będą wypływać pieniądze przez nadgodziny. Dopóki jednak nie będzie odpowiedniego finansowania z NFZ, to choćbyśmy wydali cały budżet powiatu na służbę zdrowia, to nie poradzimy. Stoimy przed nowymi wyzwaniami, nowym rządem, który być może zaproponuje inne rozwiązania. Sytuacja cały czas jest dynamiczna.

W głosowaniu za planem naprawczym opowiedziało się 9 radnych (Jolanta Ciołkowska, Bogdan Czarnocki, Ryszard Domański, Andrzej Kietliński, Urszula Krzymowska, Jacek Odziemczyk, Marek Ratyński, Krzysztof Więsak i Sławomir Wróblewski), 2 było przeciw (Grzegorz Kobyliński i Longina Oleszczuk), 2 wstrzymało się od głosu (Jarosław Misiak i Jerzy Strzała). Na posiedzeniu nie było Leszka Iwaniuka, Wojciecha Jańczuka i Jarosława Puściona, a Łukasz Śmiejkowski wyszedł przed głosowaniem.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do