
W 20. kolejce Decathlon V ligi mazowieckiej Podlasie Sokołów Podlaski przegrało na wyjeździe z rezerwami Znicza Pruszków 3:4 (2:0). Dwie bramki dla sokołowskiego zespołu zdobył Mateusz Omieciuch, natomiast jedno trafienie zanotował Dawid Ardej.
Po wpadce sprzed tygodnia podopieczni Piotra Kardasa udali się do Pruszkowa z wielką chęcią powrotu na zwycięską ścieżkę. Względem ostatniego spotkania szkoleniowiec zdecydował się na jedną zmianę. W podstawowej jedenastce Dominika Barciaka zastąpił Jarosław Shakh. Zespół Znicza wyszedł na mecz ośmioma młodzieżowcami, natomiast ogólnie czterech piłkarzy grających od początku na co dzień znajduje się w dynamice pierwszej drużyny.
Jednak już pierwsze minuty pokazały, że wywiezienie kompletu punktów będzie zadaniem niezwykle trudnym. To gospodarze przejęli inicjatywę i narzucili własne warunki gry, ale w okresie przewagi stworzyli tylko jedną bardzo dobrą okazję. W sytuacji sam na sam napastnika gospodarzy zatrzymał jednak Kacper Jarząbek. Przewaga optyczna należała do pruszkowian, ale sokołowianie groźnie odpowiadali głównie za sprawą stałych fragmentów. Najpierw bardzo dobrej szansy nie wykorzystał Kacper Komycz, natomiast po kolejnym rzucie rożnym strzał Michała Panufnika zatrzymał się na słupku. Te dwie sytuacje sprawiły, że sokołowianie uwierzyli w pozytywny rezultat i w miarę upływu czasu zaczęli dochodzić do głosu. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo jeszcze przed przerwą uzyskali dwubramkowe prowadzenie. W 35’ po szybkiej wymianie podań na prawej stronie boiska Mateusz Omieciuch zdecydował się na zaskakujące uderzenie z dystansu. Parabola lotu futbolówki zmyliła bramkarza rywali na tyle, że ten za chwilę musiał ją wyciągać z siatki. W żargonie piłkarskim mówi się, że dostał strzał „za kołnierz”. Goście poszli za ciosem i chwilę później podwyższyli prowadzenie. Tuż przed polem karnym faulowany był Omieciuch. Do piłki ustawionej na 18 metrze podszedł sam poszkodowany i zdobył drugiego gola. Bezradny bramkarz Znicza nie miał czasu na reakcję.
Wynik lepszy niż gra – tak można śmiało podsumować pierwszą połowę, jednak sokołowianie mieli nadzieję skorzystać z uśmiechu losu. I rzeczywiście do 65’ wydawało się, że ta sztuka się uda. Co prawda obraz gry wyglądał identycznie jak ten sprzed przerwy, ale można było odnieść wrażenie, że goście kontrolują boiskowe wydarzenia.
Niestety, końcówka w wykonaniu Podlasia była tragiczna. Wszystko co najgorsze rozpoczęło się od dośrodkowania z prawej strony pomocnika Znicza, które sytuacyjnym strzałem wykończył Aleksander Redliński. Dwie minuty później niemal identyczną akcję na gola zamienił Mikołaj Kunicki. Gospodarze nabrali wiatru w żagle, a przyjezdnym wyraźnie brakowało sił. Na kwadrans przed końcem katem po raz kolejny okazał się Redliński, który uderzeniem z dystansu pokonał bezradnego Jarząbka. W ofensywie sokołowian działo się niewiele i wydawało się, że muszą pogodzić się z porażką. Po raz kolejny mogli jednak liczyć na błysk kapitana, który w 90’ z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkował na głowę Dawida Ardeja. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności można by uznać remis za cenny rezultat, ale niestety nie udało się go dowieść do ostatniego gwizdka. W ostatniej akcji meczu błąd całej defensywy wykorzystał Kunicki i z kilku metrów wepchnął piłkę do siatki.
Znicz II Pruszków – Podlasie Sokołów Podlaski 4:3 (0:2)
Bramki: Aleksander Redliński 65’, 76’, Mikołaj Kunicki 67’, 90+4 – Mateusz Omieciuch 35’, 37’ Dawid Ardej 90’
Podlasie: Kacper Jarząbek – Tomasz Nieścieruk, Kacper Komycz (79’Bartosz Nowak), Michał Panufnik, Michał Markiewicz – Krzysztof Kozaczuk (75’Dominik Barciak), Marcin Siedlecki (85’Jakub Wojtczuk), Hubert Fabisiak (80’Dawid Ardej), Teppei Tomioka, Jarosław Shakh (68’Jakub Kozaczuk) – Mateusz Omieciuch
TEKST I ZDJĘCIE: PRZEMYSŁAW WIATROWSKI
TABELA: www.90minut.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie