Łatanie dziur na powiatowych drogach - Wikrusz finansuje remont drogi do Ząbkowa

Pod koniec stycznia ekipa naprawiająca drogę powiatową w kierunku Ząbkowa zasypała dziury sypkim destruktem, po dwóch dniach dziury były takie same. Dwa tygodnie później drogowcy znów tam przyjechali łatać dziury. Niewiele to dało, problem rozwiązała dopiero firma Wikrusz 27 lutego!

Wiele miesięcy temu na sesji w Kosowie Lackim burmistrz Jan Słomiak oburzał się sposobem łatania dziur na powiatowych drogach. Podkreślił, że świeżo „załatane” miejsce można bez problemu rozgrzebać butem. Później napłynęło do nas wiele skarg na tego typu bezsensowny sposób prowadzenia prac, m.in. na terenie gminy Jabłonna Lacka. Także na niedawnej sesji miejskiej narzekano na stan ulic powiatowych w mieście, m.in. Magistrackiej.

Pod koniec stycznia drogowa ekipa stworzona przez powiat sokołowski pojawiła się na dziurawej drodze prowadzącej od Alei 550-lecia w kierunku Ząbkowa. Asfalt jest tam mocno zniszczony, zwłaszcza po bokach, kierowcy najczęściej jeżdżą środkiem drogi. Dziury załatano wyjątkowo niechlujnie – sypkim destruktem, przypominającym żużel. Widziałam osobiście, ale oburzali się tym też mieszkańcy Ząbkowa. Po trzech dniach po remoncie nie było śladu. Koła jeżdżących tamtędy pojazdów skutecznie rozniosły destrukt i dziury jak były, tak pozostały.

We wtorek, 13 lutego, drogowcy z powiatu pojawili się na drodze do Ząbkowa ponownie. Tym razem mieli już lepszej jakości materiał do łatania dziur i „polepili” te największe, ugniatając w nich twardszy materiał, którego tak łatwo pojazdy nie rozjeżdżą. Ale popracowali tylko na krótkim odcinku od Alei 550-Lecia. Dalej dziury nadal straszyły.

Po co zatem było pierwsze łatanie, które nie dało żadnego efektu? Jaki sens ma takie działanie?

Choć to nie gmina Sokołów Podlaski odpowiada za stan drogi Sokołów Podlaski – Ząbków, to do niej również trafiały skargi na stan nawierzchni. Ta trasa jest dość uczęszczana, korzystają z niej mieszkańcy nie tylko Ząbkowa, Nowej Wsi i Kolonii Przeździatka, ale też gminy Miedzna, czy okolic Kosowa Lackiego, dojeżdżający do pracy czy do sklepów w Sokołowie.

- Mieszkańcy często nie wiedzą, kto jest właścicielem drogi, chcą jeździć po dobrej jakości nawierzchni, nie niszczyć swoich samochodów i nie ma się tu czemu dziwić. Gmina Sokołów jest najbliżej i wiele osób do nas kieruje swoje żale i pretensje, choć nie my odpowiadamy za tę drogę – mówi wójt Janusz Kur. - Ze swojej strony interweniowaliśmy, zwracaliśmy się do powiatu sokołowskiego z propozycją, że pokryjemy połowę wkładu własnego przy tym zadaniu. Jaka była odpowiedź? Powiat nam odpisał – podobnie zresztą, jak w przypadku innych dziurawych dróg na terenie naszej gminy - żebyśmy przejęli od nich ten odcinek i sami go wyremontowali – dodaje wójt.

Samorząd gminy Sokołów Podlaski nie pozostawił jednak mieszkańców samym sobie.

- Podjęliśmy rozmowy z firmą Wikrusz na temat remontu drogi. Zakończyły się one tym, że we wtorek, 27 lutego, firma na własny koszt położyła asfaltową nakładkę na najbardziej zniszczonym odcinku – od Alei 550-lecia do lasu. Jesteśmy wdzięczni za te prace, dziękujemy w imieniu mieszkańców naszej gminy, którzy korzystają z tej drogi – wyjaśnia Janusz Kur.

Firma Wikrusz mieści się w Miedznie. Jej pojazdy przemierzają często tę trasę i kierowcy mieli okazję się przekonać, jak fatalny to odcinek. Ale prezent w postaci asfaltowej nakładki to niemały koszt.

- Zużyliśmy na ten odcinek około tysiąca ton asfaltu. Koszt? Jakieś pół miliona złotych – mówi Adam Witkowski, właściciel firmy Wikrusz. - O pomoc w naprawie tego odcinka drogi zwracał się do nas i wójt gminy Sokołów Podlaski, i sokołowskie starostwo. Myślę, że teraz na dłuższy czas powinien być spokój z nawierzchnią w tym miejscu – dodaje.