Reklama

PKS Sokołów: żądanie zwrotu wsparcia covidowego; spór z Polskim Funduszem Rozwoju.

Transportowa spółka otrzymała wsparcie z tzw. tarczy covidowych po wybuchu pandemii, bo zanotowała spadek obrotów. Część pomocy musiała zwrócić, ale Polski Fundusz Rozwoju, który pieniądze przyznawał chce zwrotu kolejnych blisko 600 tys. złotych. Prezes PKS Mirosław Szwinto uważa, że żądania te są bezpodstawne.

Sprawę na przedświątecznej sesji Rady Powiatu Sokołowskiego poruszył radny Grzegorz Kobyliński.

- Dotarły do mnie niepokojące informacje na temat trudnej sytuacji w PKS Sokołów. Chodzi o finanse i – mówiąc w uproszczeniu – wsparcie covidowe. Czy mógłby pan prezes udzielić informacji na ten temat – zwrócił się do prezesa PKS Sokołów Mirosława Szwinto, który był obecny na posiedzeniu rady.

Dostali pomoc, bo w pandemii spadły obroty

- W 2020 roku złożyliśmy wniosek o wsparcie z tarczy covidowej 1.0, która obejmowała wszystkie firmy notujące spadek obrotów z tytułu pandemii. Trzeba było spełnić określone warunki, tarcza była przeznaczona dla małych i średnich przedsiębiorstw i była realizowana przez Polski Fundusz Rozwoju. Wnioski były składane przez stronę bankową, bo nie było innej możliwości. Wybrane banki były pośrednikiem między beneficjentem a PFR – wyjaśniał prezes. Mieliśmy spadek obrotów, który uprawniał nas do pozyskania dofinansowania, były też inne warunki – opłacone składki ZUS, podatki i oświadczenia, że jest się małym lub średnim przedsiębiorcą. My takie wymagania spełnialiśmy – zatrudnialiśmy do 249 osób bez właściciela. Mało tego, te wnioski były weryfikowane przez PFR na takiej samej zasadzie, jak się składa wniosek o kredyt. To nie było tylko na podstawie oświadczenia, ale sprawdzano nas w rejestrach publicznych. Powinni zatem dokładnie wszystko zweryfikować. Dostaliśmy pozytywną decyzję o przyznaniu dofinansowania, wyniosło ono 822 tysiące. Mieliśmy 12 miesięcy na jego rozliczenie.

PKS zwrócił 240 tys. zł, bo spadek obrotów był niższy

Po 12 miesiącach PKS Sokołów otrzymał decyzję, że ma zwrócić 240 tys. zł. Powód? PFR stwierdziło, że spadek obrotów nie wyniósł 40, a 30 proc. PKS w ratach rozłożonych na 24 miesiące kwotę 240 tys. zł zwrócił PFR – ostatnią przelał w czerwcu. A PKS otrzymał decyzję, że fundusze zostały rozliczone.

PFR chce teraz zwrotu całej wypłaconej kwoty

Po kolejnych dwóch latach okazało się, że to jednak nie koniec rozliczeń wiążących się z pieniądzmi z tarczy covidowej. PFR zażądał zwrotu pozostałej części wsparcia, czyli 580 tys. zł. Dlaczego?

- Do nas i około tysiąca innych firm w Polsce przyszło żądanie zwrotu pozostałych wypłaconych funduszy. Uznano, że firmom, w których podmioty publiczne mają udziały w wysokości co najmniej 25 proc. lub mogą wykonywać prawo głosu na poziomie powyżej 25 proc. To są typowe wezwania, a nie decyzje. Decyzję z PFR o tym, że jesteśmy rozliczeniu, już mamy – wyjaśniał Mirosław Szwinto. Fundusz po latach uznał, że podmioty z udziałem publicznym należy traktować jak dużych przedsiębiorców. Podobny problem wystąpił też z ZUS i firmami, które występowały o pomoc dotyczącą składek. Po 2-3 latach przyszły żądania zwrotu, pierwsze sprawy trafiły do sądu.

-I ZUS te sprawy przegrał, bo ZUS czy PFR powinny być podmiotami zaufania publicznego. Jeśli wniosek był weryfikowany i sprawdzany na różne sposoby, dlaczego mamy teraz być obciążani? – dodał prezes PKS.

Mirosław Szwinto: Dobrowolnie tych pieniędzy nie oddamy

- Odpisaliśmy PFR, że nie zgadzamy się z ich interpretacją Teraz – a wiem, że tak robią i z pozostałymi firmami - próbują nas wezwać do ugody, proponują rozłożenie kwot na raty i inne rzeczy. My się na to nie zgadzamy. Jeśli PFR uważa, e ma rację, niech nas pozwie do sądu i walczy. My dobrowolnie tych pieniędzy nie oddamy. Nikt z nas błędu nie popełnił. Jeśli wniosek był weryfikowany, to na tamtym etapie powinno się go odrzucić – podkreślił Mirosław Szwinto. Dodał, że gdyby w efekcie sprawy sądowej PKS musiał jednak oddać te 590 tys. zł, to ma takie fundusze ze sprzedaży działki. - Utrata tych 590 tys. zł nie zachwieje finansami naszej spółki, można ją potraktować jako pożyczkę na czasy covidu – zaznaczył.

Radny Grzegorz Kobyliński podkreślił, że jego pytanie było wywołane głosami płynącymi z PKS, które wyrażają obawy, że utrata funduszy może zachwiać finansami spółki.

- Jeżeli trzeba będzie oddać te pieniądze, to je oddamy, a to nie zachwieje firmą. Problem ma np. PKS Łuków, który dostał 1,3 mln zł z pierwszej tarczy i załapał się też na drugą – 1,5 mln, a my nie – podkreślił raz jeszcze prezes PKS Mirosław Szwinto.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do