
Absurd przepisów budowlanych, czy niewiedza urzędników? Rodzina nie może legalnie mieszkać w wybudowanym domu, bo do ogrodzenia sąsiada zabrakło 29 centymetrów.
Absurd przepisów budowlanych, czy niewiedza urzędników? Rodzina nie może legalnie mieszkać w wybudowanym domu, bo do ogrodzenia sąsiada zabrakło 29 centymetrów.
Pani Jadwiga z Dąbrowy urobiła sobie ręce po łokcie, bo razem z mężem budowała dom sposobem gospodarczym. Polega to na wykonywaniu prawie wszystkich prac przez właścicieli. I wszystko się udało. Na podstawie projektu kierownik budowy odebrał i zatwierdził stan techniczny, jako nadający się do zamieszkania. Brakowało tylko pozwolenia na zamieszkanie.
Kiedy pani Jadwiga złożyła taki wniosek, zmierzono odległość ściany domu od ogrodzenia posesji sąsiada. Okazało się, że dom stoi o 29 cm za blisko siatki. Nadzór budowlany nie pozwala zamieszkać rodzinie i grozi karami.
- Kiedy zaczynaliśmy budowę, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej - opowiada właścicielka posesji. - Ja przecież budowałam zgodnie z planem, który sporządził geodeta i wziął za to niemałe pieniądze. W międzyczasie, kiedy mój dom już stał, doszło do zmian w granicach, bo sąsiad wywalczył metr przy granicy działek na swoją korzyść. (?) Zgodnie z przepisami, dom może być zbudowany w odległości 4 m od posesji sąsiada, jeżeli ściana ma otwory okienne. Bo jeżeli nie ma okien po sąsiedzkiej stronie, to ta odległość zmniejsza się do 3 metrów.
W przypadku pani Jadwigi budynek jest zbudowany w odległości 2,71 m. Wcześniej ściana wychodząca na stronę sąsiada miała otwory okienne. Żeby stało się za dość formalnościom, kobieta zamurowała okna. Ale nic to i tak nie dało, bo zabrakło tych nieszczęsnych 29 cm.
AS
Cała historia w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 16 września
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ależ to nie jest jedyny przypadek kiedy nowe pomiary geodezyjne robią ludziom wielkie kłopoty!!! Na terenie gminy Sokołów są jaja jak berety. Granice działek wypadają na środku drogi, płoty stoją u sąsiada na działce. I też wcześniej były pomiary robione, a teraz wszystko na opak!!!
Sokołowska geodezja od lat działa bardzo "twórczo", z wielkim pożytkiem dla samych geodetów. Ich podziały działek, handel parcelami, odtwarzanie nie istniejących granic - to samo w sobie jest aferą, podobną do warszawskiej reprywatyzacji, tylko w skali powiatowej.
a jak może być dobrze? twórczość pani kierownik geodezji nie zna granic, mąż geodeta więc wszystko co robi przejdzie.....
Oj Polo Polo jakiś ty głupi piszesz nie wiesz o czym, nie znasz się na niczym i chlapiesz ozorem jakbyś był kuzynem tych niskopiennych. Uważaj Polo bo Cię opier...ą
Masz rację, jestem głupi i biedny. A sokołowscy geodeci są mądrzy i bogaci.
Właścicielka winna wziąźć za mordę kierownika budowy, bo to on odpowiada za całość prac budowlanych, za co brał pieniądze za podpisanie.
U nas jest zakaz robót geodezyjnych przez pracowników i rodziny kierownictwa, a najlepiej by było gdyby rodziny jeszcze wygrywały przetargi, bo słyszałem, że w jednym powiecie mąż organizował przetargi a żona wygrywała, twierdząc że ze współmałżonkiem nie rozmawiała w tych sprawach to dopiero krętactwo.