Reklama

Wyrzucają z auta psa i odjeżdżają. Plaga, za którą płacą podatnicy…

15/03/2017 20:17

Gdy uroczy szczeniaczek wyrośnie na dużego psa i jego utrzymanie staje się uciążliwe, niektórzy właściciele „pozbywają się” kłopotu. Jadą samochodem na wieś i wyrzucają zwierzaka. Za takie postępowanie grozi surowa kara, ale sprawcę bardzo rzadko udaje złapać. Kłopot, co dalej z psem zrobić, spada na lokalne samorządy, a koszty – na mieszkańców.

Gdy uroczy szczeniaczek wyrośnie na dużego psa i jego utrzymanie staje się uciążliwe, niektórzy właściciele „pozbywają się” kłopotu. Jadą samochodem na wieś i wyrzucają zwierzaka. Za takie postępowanie grozi surowa kara, ale sprawcę bardzo rzadko udaje złapać. Kłopot, co dalej z psem zrobić, spada na lokalne samorządy, a koszty – na mieszkańców.

Czytelnicy informują nas, że w ostatnim czasie porzucanie zwierząt, zwłaszcza psów na terenie miasta Sokołowa Podlaskiego oraz położonych przy ruchliwych trasach miejscowościach to prawdziwa plaga. Właściciele, chcąc się pozbyć czworonoga, wybierają rozwiązanie najprostsze, które w dodatku uznają – nie wiedzieć czemu - za humanitarne: wyrzucają psa z samochodu w ustronnym miejscu. Zwierzak głodny, wystraszony, czasem też agresywny błąka się wystraszony, dopóki ktoś go nie przygarnie, nie trafi do schroniska, albo nie zginie pod kołami jakiegoś pojazdu. Od lat w gronie głównych podejrzanych o pozbywanie się swoich pupili na naszym terenie są warszawiacy, bo weekendowe fale ich wyjazdów dziwnie zbiegają się w czasie z pojawianiem się bezpańskich zwierząt.

Na rondzie, w lesie…
Kilka lat temu psy „wysadzano” z samochodów nawet przy rondzie koło PKS, w samym centrum Sokołowa Podlaskiego. (…) Na stada bezpańskich psów skarżą się m.in. mieszkańcy Wojewódek w gminie Bielany, położonych przy krajówce prowadzącej do Siedlec. – Nocą ktoś podjeżdża, zatrzymuje się na chwilę, wyrzuca psa i odjeżdża z piskiem opon. Zanim ktokolwiek zdąży coś zauważyć, ucieka. Później takie psy błąkają się koło naszych domów, czasem są agresywne, boimy się o dzieci – powiedziała nam mieszkanka wsi.

To sporo kosztuje
Kilka lat temu na terenie gminy Sokołów podliczono, że wydatki na odbiór bezpańskich zwierząt w skali roku były porównywalne do tych na dożywianie dzieci w szkołach. Dziś jest nieco lepiej, wójt Marcin Pasik podkreśla, że samorząd realizuje plan opieki nad zwierzętami, stara się szukać nowych właścicieli dla czworonogów i robi to dość skutecznie.

- W ciągu roku musimy jednak 10-12 razy skorzystać z usług firmy, która odbiera i zapewnia dalszą opieką bezpańskim psom. Wybraliśmy ją w wyniku zapytania ofertowego, dała najniższą cenę – 1800 zł za jedno odebrane zwierzę. To i tak mniej niż płacą inne samorządy, najczęściej stawki za takie usługi przekraczają 2 tys. zł – podkreśla Marcin Pasik. – Opieka nad bezdomnymi zwierzętami to obowiązek gminy, przy każdej jednak okazji staram się uświadamiać ludziom, że za bezmyślność i okrucieństwo właścicieli, którzy wyrzucają swoje psy płacą wszyscy podatnicy i to płacą niemało. Może więc warto przestać być obojętnym na takie zachowania?

Nikt nic nie widzi…
Wójt apeluje do mieszkańców gminy Sokołów Podlaski, by w sytuacji, gdy zauważą, że ktoś wyrzuca psa czy kota z samochodu zanotowali numery rejestracyjne i zgłosili to. - Jeśli ktoś ma jakieś obawy i nie chce sam zadzwonić na policję, niech skontaktuje się z naszą gminą czy ze mną. Zagwarantujemy mu anonimowość i sami podejmiemy dalsze działania - podkreśla. - W taki sposób udało nam się już rozwiązać problem podrzucania śmieci na terenie jednej z miejscowości gminnych.

Wyrzucenie psa z samochodu w myśl prawa może zostać potraktowane jako znęcanie się nad zwierzęciem. A za to grozi nawet do 2 lat pozbawienia wolności. Ale jak poinformowała nas rzecznik prasowy KPP w Sokołowie Podlaskim Dominika Rozbicka w ubiegłym roku do policji nie wpłynęło żadne zgłoszenie w takiej sprawie, a w tym  funkcjonariusze prowadzą jedno dochodzenie w związku z porzuceniem psa na terenie gminy Ceranów.

Czy kilka donosów i przykładne ukaranie tych, którzy zwierzęta podrzucają nie byłoby przypadkiem skutecznym sposobem na powstrzymanie tego procederu?

O tej sprawie także w papierowym wydaniu Życia Siedleckiego z 17 marca

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Bartek - niezalogowany 2017-03-15 20:53:20

    OOO tak! Miłośnicy i obrońcy zwierząt z Warszawy i innych dużych miast najlepiej wiedzą co to prawa zwierząt i lubią sobie ulżyć na tych "wieśniakach" co to psy trzymają na łańcuchach, w budach, nie umieją dbać, dręczą, męczą itd Wiedzą też że wywalenie niepotrzebnego "przyjaciela" jest dobre, bo przecież ktoś tam się nim zawsze zajmie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Z FB - niezalogowany 2017-03-15 21:52:09

    Na Facebooku pod tym tekstem pełno wpisów ludzi, którzy przygarnęli wyrzucone zwierzęta. Ja też mam psa, który się kiedyś po Sylwestrze przybłąkał i został. Ten problem musi być jakoś odgórnie rozwiązany. Skoro kolczykuje się wszystkie chyba zwierzęta z hodowli może czas wprowadzić obowiązkowe czipowanie w całej Polsce. Co z tego że nawet w powiecie wszystkie gminy by to zrobiły jak nam nawiozą kotów i psów z innych miejsc. Bez dobrej, rozsądnej ustawy nie da się kompleksowo rozwiązać tematu. Ale przyjrzec się warto czy ktoś nie wyrzuca a jak się takiego złapie to nagłośnić nawet z nazwiskiem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Mieszkaniec - niezalogowany 2017-03-16 07:14:30

    Wiosna się zaczyna. Widać krawaciarze powracają na swoje kochane działki

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Kajko - niezalogowany 2017-03-16 09:41:54

    1800 zł za jednego zwierzaka "wynegocjowano"? Przecież to rozbój w biały dzień! A przecież w normalnych czasach i normalnym kraju istniała instytucja hycla. Może nie cieszyła się przesadną sympatią społeczna, ale była pożyteczna. Szanuję pięknoduchów broniących praw zwierząt, ale proponuję aby oni pokrywali koszty chwytania, transportu, schronisk etc. Wówczas pewnie stali by na nieubłaganym gruncie, że jednak hycel.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Olllo - niezalogowany 2017-03-16 11:31:11

    1800 zł to nie jest i tak dużo bo w niektórych miejscach trzeba zapłacić 2500 zl. Psy jakie odbierają te firmy to takie że nikt ich nie chce zabrać, stare, duże, groźne i oni muszą sie liczyć że będą takiego psa musiały utrzymywac i leczyć nawet kilka lat. Gdyby Tobie ktoś miał dać na utrzymanie np. 3 letniego wilczura to ile byś chciał za jego utrzymywanie do końca życia? Tu trzeba szukać problemu u właścicieli co psa się chcą pozbyć na nasz koszt.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Kajko - niezalogowany 2017-03-17 17:33:10

    No ładnie 1800 zł z publicznych pieniędzy to rzeczywiście taniocha, ciekawe jeszcze razy ile ... I dlatego HYCEL jest odpowiedzią. I jeszcze jedno, Panowie Jaśnie Wielmożni i Oświeceni posłowie wespół z "obrońcami" zwierząt powinni pomość koszty tego humanitaryzmu pojętego chorobliwie. 1800 taniocha, a na leczenie dziecka nie ma. I to jest wymiar powiedzenia, że "zwierzęta są jak ludzie" - ergo ludzie są jak zwierzęta?

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo




Reklama
Wróć do