
Mieszkańcy miasta złożyli zapotrzebowanie na 1600 ton w tym i przyszłym roku, dotychczas do sokołowskiego PUIK trafiło 200 ton węgla. Odebrało go ok. 70 osób. Co dalej?
3 listopada weszła w życie tzw. ustawa węglowa. Zakłada ona sprzedaż węgla gospodarstwom domowym przez samorządy po preferencyjnej cenie - maksymalnie 2 tys. zł za tonę. Jedno gospodarstwo do końca roku może kupić po cenie preferencyjnej 1,5 tony węgla. W programie rządowym zarejestrowało się 2500 gmin, w tym miasto Sokołów Podlaski.
O sprawie rozmawiano na sesji Rady Miejskiej w Sokołowie Podlaskim 20 grudnia. Prezesa PUIK o obecną sytuację zapytał przewodniczący rady Waldemar Hardej. To przedsiębiorstwo na zlecenie samorządu zajmuje się dystrybucją węgla.
- Różne informacje z kraju na ten temat się pojawiają. W jednych gminach jest lepiej, w innych gorzej, w trzecich bardzo dobrze. Słyszeliśmy, że rozpatrzono pozytywnie 594 wnioski mieszkańców. Jak wygląda dystrybucja u nas, czy są jakieś nieprawidłowości, czy ludzie są zadowoleni z tego węgla, jaka jest jego jakość? – pytał Waldemar Hardej.
- Przygotowywaliśmy się do tych transportów, na razie dostaliśmy ich niestety tylko dwa, po 100 ton każdy, bo tyle mieści się na naszym placu. Z liczby wniosków, które złożyły osoby w mieście wynika, że tego węgla powinno być 1600 ton, przy czym połowa w tym roku, czyli ok. 800 ton. Cały proces dostaw trwa bardzo długo – przyznał prezes PUIK Zbigniew Bocian. - Węgiel powinien trafić w ciągu 10 dni od złożenia zapotrzebowania przez miasto. Z zapotrzebowania złożonego 1 grudnia, węgiel trafił do nas 19 grudnia. My jesteśmy przygotowani na rozwiezienie transportu w ciągu 3-4 dni i tak robimy. Ludzie czekają, bo mało tego węgla dostajemy.
Jak jest z jakością węgla, bo o to było wiele obaw.
- Z każdym transportem dostarczany jest certyfikat jakości węgla. Według niego węgiel jest bardzo dobrej jakości. Niemniej jednak my każdą dostawę badamy na własne potrzeby i badania te wychodzą jeszcze lepiej, niż jest w certyfikacie. Naprawdę ten węgiel jest dobrej jakości – podkreślił Zbigniew Bocian. - Jest jeden problem – nie ma węgla w asortymencie kostka, jest orzech. Jest to węgiel w miarę drobny, nie ma grubego. Ale tego nie ma nigdzie – jest tylko groszek i orzech. Groszek od ekogroszku różni się tylko wielkością, ekogroszek jest troszkę drobniejszy. Ale groszek dostarczany do nas jest w asortymencie ekogroszku, nadaje się do kotłów retortowych i jest naprawdę dobrej jakości.
Problemy, jak dodał prezes, są również z płaceniem przez mieszkańców za węgiel. - My nie możemy przyjąć od ludzi więcej pieniędzy niż mamy dostarczonego węgla, czyli tak „na zaś”. Przychodzi 100 ton, dzwonimy do 33 osób, bo dla tylu wystarczy węgla i na te 33 osoby przychodzi zapłacić 6. Jest tu problem, podjęliśmy decyzję, że dzwonimy wtedy do kolejnych. Jeśli ktoś nie przyjdzie zapłacić, to nie wypada z kolejki, ale przesuwa się w niej. Nie może być tak, że my mamy węgiel na placu, ludzie go nie odbierają, a inni potrzebują i nie mają. Nie wiem, czy w tym roku dostaniemy jakąś dostawę jeszcze, zapotrzebowanie zostało złożone w ubiegłym tygodniu. Jeśli dotrze przed świętami, rozwieziemy zaraz po świętach – mówił szef PUIK. Dodał, że po podpisaniu umowy z Węglokoksem był przekonany, że do świąt uda się rozwieźć cały węgiel dla mieszkańców. Ale nie wyszło, bo transportów węgla było za mało. Dotychczas rządowy opał otrzymało ok. 70 osób.
Prezes Bocian zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Sprzedajemy węgiel po 1950 zł/t. Ceny na rynku jednaka spadają. Jeśli te dostawy będą się opóźniać, a my będziemy sprzedawać węgiel np. w marcu, to on na składach może być tańszy niż u nas. I może być problem, bo nie będzie zainteresowania – dodał. Cena 1950 zł obejmuje już koszt transportu do mieszkańców.
Pod koniec sesji podano informację, że kolejna dostawa węgla ma dotrzeć do PUIK 28 grudnia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!