
Przed Sądem Okręgowym w Siedlcach trwa proces Rafała J. oskarżonego o zabójstwo księdza w Siedlcach, 49-letniej kobiety w Sokołowie Podlaskim, próbę zabójstwa dwóch innych osób oraz pobicie Marcina S. I właśnie ten ostatni świadek zeznawał ostatnio w sądzie i opowiedział o dramatycznych zdarzeniach, które rozegrały się 17 stycznia 2022 r. na parkingu przy ul. 8. Sierpnia w Sokołowie Podlaskim.
Rafał J. oskarżony jest o kilka zbrodni. W akcie oskarżenia zarzucono mu po pierwsze, że 11 listopada 2021 r. w Siedlcach zabił księdza Adama Ś. Duchowny został ciężko pobity, znaleziono go w wieczorem w parku, zmarł kilka godzin później w szpitalu. Śledczy zarzucają też Rafałowi J., że dwa dni po śmierci księdza w Sokołowie Podlaskim usiłował zabić Gerarda L. Ofiara po brutalnym ataku młotkiem do dziś nie odzyskała zdrowia i nie jest w stanie funkcjonować bez pomocy innych osób. 17 stycznia 2022 r. Rafał J. w Sokołowie Podlaskim Rafał J. zaatakował mieszkańca miasta, w tym przypadku zarzut dotyczy lekkiego uszkodzenia ciała. 18 stycznia 2022 r. na ul. Ząbkowskiej w Sokołowie Podlaskim miał zabić młotkiem 49-letnią Nadiję Y., która szła do pracy na nocną zmianę. Już po aresztowaniu, 23 marca 2022 r. Rafał J. próbował zabić innego więźnia, zaatakował go taboretem z metalowymi nogami.
Proces pochodzącego z Kowies, a 25-letniego obecnie Rafała J. trwa w siedleckim sądzie od maja ubiegłego roku. Obecnie przesłuchiwani są ostatni świadkowie, którzy nie stawili się na poprzednie terminy.
Jednym z tych świadków był Marcin S., który zeznawał na czerwcowej rozprawie i opisał okoliczności ataku, ofiarą którego padł 17 stycznia 2022 r. około godziny 20. Mężczyzna miał pomóc znajomej w drobnych pracach domowych, poszedł do samochodu po narzędzia, klucze. Auto zaparkowane było w rejonie bloku przy ul. 8 Sierpnia 8A w Sokołowie Podlaskim.
- Zobaczyłem mężczyznę siedzącego w samochodzie, początkowo wydawało mi się, że w aucie jest jeszcze ktoś. Myślałem, że to chłopak córki mojej sąsiadki, nawet kiwnął mi głową. Ale zostałem zaatakowany „z partyzanta” przez tego drania – zaczął swoją opowieść poszkodowany. Sąd upomniał go, by nie zwracał się do oskarżonego, a odpowiadał jedynie na pytania sądu.
- Gdy wychodziłem z samochodu, dostałem cios w twarz, w prawą część. Zęby rozcięły mi wargę. Byłem zaskoczony, zapytałem tylko: dzieciaku, chyba się pomyliłeś? To był młody człowiek, nie wiedziałem czemu mnie zaatakował. Jestem szczupły, byłem w czapce, myślałem że mnie pomylił z kimś. Ale on mi poprawił jeszcze raz. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak padł ten drugi cios, nie pamiętam. A na te moje słowa on odpowiedział: „Zobacz, jak ci kur.., krew leci”. I poprawił mi jeszcze raz, z nogi. Wywróciłem się, uderzyłem głową krawężnik, dostałem jeszcze w nogę. Wtedy zorientowałem się, że to nie kawaler córki sąsiadki i to nie jest żadna zabawa, tylko poważne zdarzenie. Oddałem cios, uderzyłem tego napastnika w jakiś sposób, ale nie pamiętam, jak. On odpuścił i wrócił do auta – relacjonował poszkodowany w sądzie.
Dodał, że niektóre sińce zauważył na ciele dopiero następnego dnia. W szpitalu mężczyźnie zszyto skórę porozcinaną w okolicy ust, blizny widać do dziś.
Marcin S. nie stracił zimnej krwi i zdołał zrobić coś, co miało ogromne znaczenie dla ustalenia tożsamości napastnika.
- Zdążyłem wyjąć telefon z kieszeni i zrobić mu kilka zdjęć. On już wtedy siedział w samochodzie, to był opel astra, było otwarte okno. On siedział i patrzył się bezczelnie, z uśmiechem. Zdjęcia przekazałem policji. Zrobiłem też zdjęcie, jak auto odjeżdża, z tablicami rejestracyjnymi. W ten sposób mogłem namierzyć tego człowieka i dowiedzieć się, kto to w ogóle jest – relacjonował świadek zdarzenia z 17 stycznia 2021 r. - Później zadzwoniłem na pogotowie, przyjechała karetka, opatrzono mnie na miejscu, ale też zawieziono do szpitala. Wróciłem pieszo do domu, po godzinie 23.
Na rozprawie poszkodowany bez wahania stwierdził, że napastnikiem, który go zaatakował w styczniowy wieczór był Rafał J. Dodał, że nie znał go wcześniej, nie miał z nim żadnych konfliktów ani w ogóle żadnych relacji nawet za pośrednictwem np. mediów społecznościowych.
Jak mówił świadek na rozprawie w siedleckim sądzie, po wieczornym ataku napastnika spotkała go jeszcze jedna niemiła sytuacja.
- Ten pan zniszczył mi samochód – dodał, wskazując na Rafała J. - Podejrzewam, że chodziło o to, by mnie zastraszyć, żebym nie złożył skargi na policji. Gry wróciłem na piechotę do domu ze szpitala, stało kilka aut, w tym moje. Dziwnie wyglądało. Nie było aż takiego mrozu, a szyby były białe. Ten pan, chcąc mnie zastraszyć, „oszklił” mi samochód – powybijał szyby, porysował drzwi i błotniki. Podejrzewał, że mógł to zrobić tym samym narzędziem, którym później zabił tę nieszczęsną kobietę – dodał świadek. Dzień później w ciemnościach na ul. Ząbkowskiej zginęła 49-letnia Ukrainka Nadiia Y.
- Dlaczego podejrzewa pan, że to oskarżony zrobił – dopytywała przewodnicząca składu sędziowskiego.
- Pytałem później ludzi, czy czegoś nie widzieli. Jeden z sąsiadów opowiadał, że gdy jadł kolację, usłyszał jakieś hałasy, kilka głuchych dźwięków. Myślał, że chodzi o jakąś stłuczkę. A to pewnie moje auto było „obrabiane”. Nie mam wrogów, nikomu nic złego nie zrobiłem. Dziwne wydaje się, że godzinę po takim ataku zniszczono moje auto, trudno tego ze sobą nie łączyć. Ten pan, jak wrócił zniszczyć moje auto, był już innym pojazdem, małym i ciemnym. Sąsiad widział taki samochód, gdy odjeżdżał. Nie mam bezpośrednich świadków, monitoringu nie ma na osiedlu. Oficjalnie tego nie zgłosiłem na policji, policjant mi odradził z uwagi na niską wartość mojego auta. W końcu odpuściłem, bo po tym, co się wydarzyło, chciałem o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć – dodał świadek.
- Nigdy nie brałem udziału w takiej sytuacji, że uderzyłem tego pana i nie przebywałem w tamtym miejscu co ten pan podaje. To są kłamstwa odnośnie mojej osoby – oświadczył Rafał J. pytany przez sąd o odniesienie się do zeznań świadka.
- Chcę te wydarzenia usunąć z mojej głowy, to nie jest nic przyjemnego. Próbuję, ale nie da się o tym zapomnieć – kilkakrotnie podkreślał w sądzie pan Marcin. - Codziennie widzę w lustrze bliznę na twarzy, do dziś mam drętwą część ust. Od wielu miesięcy, jak wchodzę do klatki w bloku, zatrzymuję się chwilę i patrzę, czy nikogo nie ma.
Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że był przypadkowym obiektem agresji Rafała J.
- Po tym zdarzeniu byłem cały zakrwawiony, wtedy nadeszła sąsiadka. Zapytała, co się stało. Powiedziałem, że zostałem napadnięty. I tak sobie pomyślałem: co by było, gdybym wtedy to nie był ja, tylko ta właśnie kobieta została napadnięta? Co by jej zrobił? Była godzina 20, ciemno, na tym osiedlu mieszkają głównie starsi ludzie. Podejrzewam, że ta pani by się nie obroniła – mówił świadek.
Na wcześniejszych rozprawach, w kwietniu, zeznawali biegli – lekarze, którzy leczyli Gererda L. oraz przeprowadzali sekcję zwłok księdza oraz 49-letniej kobiety. Nie wykluczyli oni, że narzędziami zbrodni mogły być 3 młotki, które w czasie śledztwa zabezpieczono u oskarżonego.
Przesłuchani zostali też biegli psychiatrzy oraz biegły psycholog, którzy badali oskarżonego. O ile ci pierwsi stwierdzili, że Rafał J. jest poczytalny i może odpowiadać za swoje czyny, tak biegły psycholog Bogdan Lach wskazywał, że nie do końca zostały wyjaśnione kwestie, które pojawiły się w zeznaniach świadków na etapie sądowym: kwestie kontaktu oskarżonego z narkotykami, czy urazów głowy, jakie odniósł w przeszłości.
Obrońca oskarżonego złożył wniosek o zasięgnięcie kolejnej opinii biegłych psychiatrów. Wskazał, że wskazane byłoby powołanie do opiniowania cieszącego się renomą zespołu biegłych psychiatrów z Oddziału Psychiatrycznego Aresztu Śledczego przy ul. Montelupich w Krakowie.
- Rzadko się takie sprawy zdarzają. Przy tak doniosłych zarzutach, zabójstwa i usiłowania zabójstwa i przypisywaniu oskarżonemu zachowania sprawcy seryjnego, praktyka pokazuje, że potrzebna jest obserwacja psychiatryczna, a nie badanie, które według oskarżonego trwało 15 minut i nie opierało się na pełnym materiale dowodowym. Ośrodek w Krakowie ma renomę i myślę, że ta sprawa byłaby dobrze zbadana – podkreślił mecenas.
Na sprzeczność opinii zwrócił też uwagę prokurator i poparł wniosek o to, by powołać dodatkowych biegłych. Kwestie te rozstrzygnie sąd.
Kolejna rozprawa w tej sprawie została zaplanowana w lipcu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.