
Pomysł wymiany budynków szkolnych między powiatem, a miastem Sokołów Podlaski zelektryzował społeczność Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1, która zaczęła obawiać się, że ich placówkę czeka likwidacja. Kilkadziesiąt osób przyszło na spotkanie w sokołowskim magistracie z burmistrz Iwoną Kublik i radnymi, które zorganizowano 12 czerwca. Obie strony pokazały, że mimo ogromnych emocji towarzyszących sprawie, umieją ze sobą dość spokojnie i rzeczowo rozmawiać. Wypracowane zostały też konkretne wnioski.
Propozycję wymiany budynków między samorządowcami, zakładającą przekazanie miastu przez powiat budynku Zespołu Szkół Specjalnych w zamian za siedzibę PSP nr 1 opisaliśmy w sobotę na naszych łamach. O szczegółach opowiedzieli nam pomysłodawcy.
To oryginalny pomysł, nieszablonowy i uznaliśmy, że warto go przynajmniej rozważyć. Szczegóły całego projektu przybliżyła nam burmistrz Iwona Kublik, która rzeczowo przedstawiła plan związany z przeprowadzkami poszczególnych placówek oświatowych i utworzeniem Centrum Usług Społecznych. Ale okazało się, że artykuł wywołał sporo zamieszania. Społeczność sokołowskiej Publicznej Szkoły Podstawowej nr 1 zaczęła głośno wyrażać obawy związane z likwidacją placówki, a część radnych miejskich, jak Hanna Lecyk - niezadowolenie z tego, że o pomyśle dowiedziała się z mediów.
Okazją do spotkania dyrekcji, nauczycieli, rodziców i przedstawicieli stowarzyszenia „Nasza Jedynka” stało się zaplanowane na czwartek, 12 czerwca, na godzinę 16.30 rutynowe spotkanie burmistrza i radnych z mieszkańcami. Stawiła się na nie kilkudziesięcioosobowa delegacja z „Jedynki”, radni, urzędnicy i sama burmistrz Iwona Kublik z zastępcą Danutą Domańską. Zostały też zaproszone media.
Jako pierwsza głos w sprawie zabrała przewodnicząca Rady Rodziców w PSP nr 1 Magdalena Gołoś. W swoim wystąpieniu nikogo nie atakowała, a rzeczowo przedstawiła atuty „Jedynki”.
Podkreśliła, że społeczność szkoły to wyjątkowo zgrana ekipa. Chwaliła nauczycieli za wysokie kwalifikacje i znajomość języków obcych, która pozwala prowadzić zajęcia w klasach dwujęzycznych – jedynych takich w mieście. Zwróciła uwagę, że uczniowie odnoszą sukcesy w wielu dziedzinach: matematyce, muzyce, sporcie, tańcu, sztukach plastycznych, szachach, aktorstwie – od szczebla powiatowego, po ogólnopolski. A rodzice są zaangażowani i wspierają szkołę. - To osoby pełne wiary w to, że ich dzieci właśnie tutaj otrzymują nie tylko rzetelną wiedzę, ale także poczucie bezpieczeństwo, szacunku i przyjaźni – zarówno ze strony rówieśników, jak i nauczycieli – mówiła Magdalena Gołoś. Wyliczała, co ma obiekt przy Polnej, to: 28 sal lekcyjnych, oddziały dwujęzyczne, sala gimnastyczna, biblioteka, oddzielne gabinety psychologa, pedagoga i logopedy, sala integracji sensorycznej, sala wyciszeń, pracownia komputerowa, ekopracownia, nowoczesny gabinet stomatologiczny, stołówka i kuchnia z pełnym zapleczem, sala zabaw dla dzieci, plac zabaw i boisko.
Pani przewodnicząca podkreśliła, że przestrzeń wokół szkoły i sam szkolny budynek można wykorzystać szerzej niż dotychczas. A na koniec zadała burmistrz Iwonie Kublik kilkanaście pytań – dotyczyły one przede wszystkim pomysłów na reorganizacje sokołowskiej sieci szkół i losów „Jedynki”.
Na wstępie swojego wystąpienia włodarz miasta zaznaczyła, że zna dobrze sytuację „Jedynki” i atuty szkoły, bo chodziła do niej dwójka jej dzieci. Zwróciła jednak uwagę, że zmiany w oświacie miejskiej muszą być przeprowadzone, bo Sokołów Podlaski wydaje na nią dużo więcej niż inne samorządy (średnia ogólnopolska to 35 proc. budżetu, w Sokołowie zaś w zależności od sposobu liczenia jest to aż 50-60 proc.).
- Tak być nie może. W kampanii mówiłam, że coś z tym trzeba zrobić, bo miasto Sokołów Podlaski nie rozwija się tak, jak inne miasta i to w oświacie leży problem. Nie mamy pieniędzy na inwestycje. W zeszłym roku brakowało nam 16 mln zł, w tym 7 mln do normalnego funkcjonowania miasta. A przecież mamy obowiązki nie tylko związane z oświatą, musicie państwo te fakty znać. Jeszcze gdyby te wydatki szły na dzieci, na ich kształcenie, poziom – ale pieniądze idą w budynki, dachy, remonty i ogrzewanie. Wszyscy chyba zdają sobie sprawę z tego, że w oświacie czekają nas bardzo poważne decyzje i to główne przedsięwzięcie na tę kadencję. Poprzednik nic z tym nie zrobił, bo to są trudne tematy. A państwa obecność tutaj tylko to potwierdza. (…) Idąc do wyborów szłam z propozycjami, że coś z miastem musimy zrobić. Patrzmy z zazdrością na inne samorządy, a ja co tu mogę zrobić? Krajówkę, bo to nie za miejskie pieniądze. Musicie państwo o tym wiedzieć i bardzo się cieszę, że dziś przyszliście i rozmawiamy – mówiła Iwona Kublik. Wspomniała też o demografii – w ostatniej dekadzie liczba urodzeń w Sokołowie spadła o połowę. W nagraniu prezentujemy odpowiedzi pani burmistrz na pytania Magdaleny Gołoś oraz głosy, jakie podczas tego wystąpienia padały ze strony mieszkańców
Burmistrz wskazała, że przy obecnej liczbie dzieci w „Jedynce” (304 uczniów) koszt utrzymania dziecka jest dwukrotnie wyższy niż w niektórych innych szkołach. W odpowiedzi usłyszała, że SP nr 1 obcięto część rejonu, a do tego ograniczano nabór dzieci, m.in. tych spoza miasta. Stąd m.in. ma wynikać to, że w „Jedynce” uczniów ubyło, a w innych placówkach przybyło i w SP 6 uczą się obecnie 453 osoby.
Wyjaśniała, że na młodych sokołowian trzeba patrzeć kompleksowo – od żłobka, przez przedszkole, szkołę podstawową, aż po szkoły średnie – choć prowadzenie tych ostatnich to zadanie powiatu. Stąd m.in. wziął się pomysł na wymianę budynków. Podkreślała, że to pomysł powiatu i to tamten samorząd wyraził zainteresowanie budynkiem SP nr 1 i wskazał ten obiekt, a nie inny. Mówiła o innych szczegółach projektu wymiany.
Burmistrz Iwona Kublik przypomniała, że miasto zorganizowało kilka tygodni temu konsultacje w sprawie reorganizacji sokołowskiej oświaty w formule „world cafe”, dającą możliwość wypowiedzenia się nauczycielom, pracownikom, uczniom, mieszkańcom. I choć zbieranie opinii było przedłużane, ogłaszane w miejskich kanałach komunikacyjnych - zainteresowanie było mizerne – swoje opinie wyraziło zaledwie 16 osób.
Tu jednak włodarz spotkała się z ripostą uczestników spotkania, także radnych, że w większości o konsultacjach nie wiedzieli, że miasto za mało zrobiło w zakresie ich popularyzacji. Były też zarzuty, że udział w konsultacjach wiązał się z podaniem nazwiska, a na to część osób nie chciała się zgodzić. Burmistrz wyraźnie zaznaczyła jednak, że w tak ważnej sprawie nie można zdawać się na anonimowe opinie, a wypowiadać powinni się jedynie mieszkańcy miasta.
Tu padło wiele głosów. Joanna Wasiluk przypomniała, że społeczność szkolna zaangażowała się finansowo w budowę sali sportowej, boisk, pozyskiwała fundusze na różne zadania inwestycyjne.
Inne osoby wskazywały, że „Jedynka” jest w stanie przyjąć uczniów z „Szóstki” - spokojnie zmieści 500 uczniów, w czasach wyżu demograficznego uczyło się w niej nawet ponad 700 uczniów. - Nie rozmawiamy o likwidacji szkoły, mamy problem z bazą lokalową – podkreślała burmistrz. Wyjaśniała też mieszkańcom, że szafki, wyposażenie pracowni i gabinetu stomatologicznego, sali wyciszeń mogą być przeniesione do innej placówki.
Uczestnicy spotkania wskazywali, że „Jedynka” poza tym, że jest większa, to w przeciwieństwie do „Szóstki” ma salę sportową, boiska i bardzo duży teren wokół szkoły. - Ale mimo tego rodzice zapisują dzieci do „Szóstki” - ripostowała Iwona Kublik. Tu znów padł argument, że SP nr 1 „blokowano” rekrutację. Potwierdziła to była dyrektor Zofia Steć. - W niektórych szkołach powstawały całe klasy spoza miasta, nam nie było wolno ich tworzyć. Zmieniono też rejony, z naszego wykrojono rejon dla SP nr 6 i SP nr 3. Po to, by była równomierna liczba dzieci w szkołach. Teraz jesteśmy za to karani – stwierdziła.
Nauczyciele zwracali uwagę na kwestie związane z komfortem i zdrowiem psychicznym dzieci, zapewnieniem im spokoju i stabilności. Bardzo wyraźnie akcentowali też, jak ważne są pierwsze lata edukacji dla dziecka, dla jego późniejszego rozwoju. – Nie może liczyć się tylko ekonomia i pieniądze – i taki głos padł z sali. Podkreślano, że „Jedynka” jako jedyna miejska szkoła uczestniczy w programie Erasmus, który umożliwił uczniom wyjazd do Hiszpanii, pisze mnóstwo projektów i pozyskuje na nie fundusze zewnętrzne.
Nauczyciele podkreślali też, że budynek przy Polnej i teren wokół ma ogromny potencjał dla całego miasta.
Takie pytanie zadała burmistrz Iwonie Kublik dyrektor SP nr 1 Joanna Hawryluk. Jej zdaniem, to jest symboliczne porównanie wymiany budynków między miastem, a powiatem, które wiąże się ze stratą dla miasta. - Nam nie chodzi o to, by w tym budynku została stricte „Jedynka”, tylko żeby była tam szkoła podstawowa. Budynek [przy Polnej] jest dostosowany do potrzeb szkoły podstawowej. Pani dyrektor Zofia Steć pracowała na to 24 lata, pozyskując środki i pisząc jako jedyny dyrektor w mieście projekty. Pomagaliśmy Urzędowi Miasta, żeby te pieniądze były. Jako jedyni mamy Erasmusa, choć inni mogli się też starać. I stąd moje pytanie: dlaczego chcecie zamienić konkatedrę na kościół św. Rocha? Potencjał, jaki macie i chcecie oddać powiatowi, jest dla mnie niewytłumaczalny - mówiła pani dyrektor i podkreśliła, że propozycja powiatu to propozycja jednej osoby: Marcina Pasika.
- Samorząd rządzi się swoimi prawami, jedna osoba o niczym nie decyduje. Mimo, że jestem burmistrzem, też nie decyduję samodzielnie, mam radę miasta. Podobnie w powiecie – nie decyduje jeden radny. Uchwałę podejmuje rada – wyjaśniała pani burmistrz.
Na czwartkowym spotkaniu, po wystąpieniu burmistrz Iwony Kublik głos zabrał radny Marek Landzberg.
- Przyszyła informacja ze starostwa, pewna grupa radnych powiedziała, że chce się z nami spotkać i że nam proponują wymianę szkół. Spotkaliśmy się, oni nam zaproponowali wymianę szkoły specjalnej za jakąś tam szkołę. My żeśmy powiedzieli, że rozpoczynamy negocjacje. A negocjacje, jak dobrze państwo wiecie, powinny być tajne, tak naprawdę tajne, a jak coś z nich wyniknie, to możemy powiedzieć. Jak tego nie zrobimy, a wycieknie coś, to dziennikarze lokalni napiszą i zaczyna się piekło. I takie piekło się zaczęło. Przyszli, powiedzieli, że chcą zamienić. Przecież nie wygonimy, słuchamy. Mówili nam, że interesuje ich tylko „Jedynka”. Jako radni miejscy nic nie niszczymy, bo nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji – twierdził radny.
- Bo my tu dziś jesteśmy – wtrąciła jedna z uczestniczek spotkania.
- Nie, jesteście tu dlatego, że radni powiatowi powiedzieli do nas, żebyśmy na razie nie rozmawiali o tym na zewnątrz, bo to są negocjacje. Ale, niestety, gdzieś informacja wypłynęła i jesteśmy tu dlatego, że pani Gontarz to napisała – oświadczył Landzberg. Te słowa wywołały burzę.
- Różnice zdań wśród radnych były duże i nie ma jednomyślności. Temat wypłynął, ale nie od nas. Chciałbym jasno powiedzieć, że miasto nie podjęło żadnej wiążącej decyzji, porozumienia, ani dyskusji między radnymi – oświadczył prowadzący obrady radny Radosław Kosieradzki.
- Radny Landzberg nie ma racji mówiąc, że coś ma być tajne – oświadczyła Hanna Lecyk i dostała głośne brawa za te słowa. - Zwłaszcza coś, co jest dla mieszkańców Sokołowa Podlaskiego ważne i istotne. Ta grupa radnych nieformalnie rozpoczęła rozmowy z powiatem, nie miała żadnego umocowania w statucie [brawa]. Mało tego, że nie ma umocowania w statucie. Proszę zapoznać się z najnowszym oświadczeniem Rzecznika Praw Obywatelskich, który wyraźnie stwierdza, że wszystkie sprawy dotyczące miasta powinny być rozpatrywane na komisjach albo na sesji. Nie ma tajności, o czym pan mówi?! [brawa] Wielu radnych o tych rozmowach nie wiedziało i nie mogło w nich uczestniczyć. Dlaczego tak się stało? Z tego powodu ja wypowiedziałam się ostatnio w Życiu Sokołowa, bo nie dano mi innej możliwości! Jestem tu w mieście od lat, dlaczego nie mam prawa głosu? A pan – zwróciła się do Marka Landzberga - nie zna nawet wszystkich, czy większości ulic w Sokołowie i chce decydować o sokołowskiej oświacie?! [brawa] Jestem temu przeciwna i jestem zbulwersowana taką postawą! A to dzisiejsze spotkanie powinno być pierwszym spotkaniem i na nim powinno być powiedziane, że jest propozycja powiatu. Powinniśmy o niej wspólnie dyskutować, przedstawiając wszystkie propozycje i rozważyć aspekty ekonomiczne, lokalowe, kadrowe. To powinien być zaczątek konsultacji, a nie ukrywanie dwóch spotkań z powiatem. O tych spotkaniach dowiedziałam się od radnych z powiatu i powiedziałam o tym na łamach prasy – dodała Hanna Lecyk.
Radosław Kosieradzki wyjaśnił, że z powiatem rozmawiały „zespoły robocze”. A Marek Landzberg zaczął zaprzeczać, że użył słowa „tajne”.
W ferworze dyskusji nie sposób też nie odnotować wystąpienia radnego Piotra Sikorskiego. Całość prezentujemy na nagraniu. Radny zwrócił uwagę, że „Jedynka” jako pierwsza szkoła w mieście miała oddział zerówkowy, klasy sportowe, językowe, uczniowie jako pierwsi wyjechali za granicę z Erasmusa. - Znajdźcie mi inną szkołę, która się tak stara – mówił. Wspominał zbiórkę pieniędzy na salę gimnastyczną i omówił ważne atuty budynku przy ul. Polnej.
- Pan Pasik, który zaproponował wymianę, jest radnym powiatowym. Ja jestem radnym miejskim i dbam o interes miasta – mówił i zwrócił uwagę, że przeciwny wymianie jest członek zarządu powiatu Maciej Osiński, który swoje zdanie również wyraził na naszych łamach:
Piotr Sikorski zaproponował, żeby Szkołę Podstawową nr 6 przenieść (bez likwidacji) do siedziby „Jedynki” z zachowaniem jej odrębności. Podkreślił, że uczniowie mieliby tam doskonałe warunki. - Nie jest dziwne, że powiat zainteresował się „Jedynką”, bo to najładniejsza panna na wydaniu – mówił. Zdaniem radnego, w budynku po „Szóstce” lub „Trójce” siedzibę powinien mieć CPS, który obecnie wynajmuje komercyjnie część pomieszczeń na swoje potrzeby.
W dalszej części obrad dodał, że być może dla pewnej „równowagi” należałoby – po umieszczeniu obu szkół – 1 i 6 - w jednej lokalizacji przy Polnej, nadać im wspólny numer – 16.
Radosław Kosieradzki pytał retorycznie „jako ojciec, nauczyciel i radny”, jaką korzyść będzie miało miasto z wymiany budynków. - Ile trzeba zainwestować w „Szóstkę”, żeby uzyskać to, co ma już „Jedynka”? Takie wyliczenia dałyby nam obraz sytuacji. Wiemy, że jak temat reorganizacji oświaty będziemy kontynuować, to z takimi protestami przyjdą też przedstawiciele SP 3 i SP 6. Zadaniem rady i pani burmistrz jest wyważenie tego wszystkiego – zaznaczył.
Radna Maria Janista podkreśliła, że codziennie z balkonu widzi SP nr 1 i życie szkolne. - To piękny obiekt i piękna społeczność. Kiedy analizowałam wszystko po kolei, to wyszło mi że najważniejsze w tych wszystkich zmianach jest dziecko, uczeń. Finanse też są istotne, ale warto byłoby, by obiekt „Jedynki” został w mieście. Najmniejsze koszty społeczne rodzić będzie zamknięcie „Trójki”. „Szóstka” też ma dobry potencjał, dobrych pedagogów. A gorsze warunki lokalowe? Dzieci nie interesuje to, że wf jest na korytarzu, to nauczyciele się z tym męczą. Dzieci tam się czują bardzo dobrze - przyznała.
- Jestem całym sercem za szkołami, będzie mi bardzo przykro, jeśli będę musiała podnieść rękę za likwidacją jakiejkolwiek. Osobiście widzę możliwość fuzji „Jedynki” z „Szóstką” . Wydaje się to najmniej szkodliwe społecznie – mówiła z kolei radna Wioleta Strzała.
- Byłbym nieszczery, gdybym powiedział, że na tę chwilę mam wyrobione zdanie. Muszę jeszcze posłuchać jednej i drugiej strony – komentował z kolei radny Józef Kalicki.
- Jeśli dziś powiem, że „Szóstkę” przenosimy do „Jedynki”, to państwo wyjdziecie zadowoleni, ale przyjdzie do mnie dwa razy tyle rodziców z tamtej szkoły. (...) Nie znajdziemy takiego rozwiązania, żeby wszyscy byli zadowoleni. Ja muszę globalnie patrzeć na miasto. Chcę zaproponować, że powtórzymy konsultacje. Ale głosować będą wyłącznie mieszkańcy Sokołowa Podlaskiego, nie dopuszczamy zdań osób postronnych. – mówiła Iwona Kublik. - Nie ma możliwości, żeby głosować anonimowo. Jeśli ktoś nie chce się podpisać pod swoją wypowiedzią, to nie powinna być ona brana pod uwagę – dodała.
- Muszę wbić szpilę w poprzednie władze. Mając doskonałą okazję do wygaszenia dwóch szkół, choćby przy reformie oświaty, przez lata z tego nie skorzystały. Być może stało się to z obawy o utratę głosów. Wiemy, że to sprawy budzące ogromny opór społeczny – przyznał Radosław Kosieradzki.
Kilkakrotnie wracał też temat funduszy, które miasto wypłaca Szkole Salezjańskiej. Tu jednak władze miasta wyjaśniały, że przepisy prawa stanowią precyzyjnie, jak te kwoty wyliczać, a ich wysokość zależy też od wydatków na uczniów w szkołach miejskich – im są wyższe, tym większe kwoty wypłacane są salezjanom.
- Wszyscy w szkołach czekamy już długo, co państwo, jako nowa władza, wymyślicie w kwestii zmian w oświacie. Pani burmistrz się trochę dziwi, że jesteśmy tu dziś jako społeczność „Jedynki”. Ale gdyby artykuł dotyczył „Szóstki”, dziś miałaby pani tu całą SP nr 6. Oni też czekają – mówił nauczyciel i psycholog Łukasz Wróblewski. - Pani burmistrz dobrze wie, że czeka też jeszcze jedna szkoła – „Trójka”. Wszystkie trzy szkoły czekają i zastanawiają się z roku na rok: czy, kiedy, jak dotkną nas zmiany. Co takiego się dzieje, że te trzy społeczności nie mogą się spotkać z panią burmistrz, porozmawiać, wspólnie próbować wypracować jakieś rozwiązanie? Może by się nie udało, może każdy siadłby po swojej stronie stołu i myślał tylko o sobie. Ale może byłoby tak – i chcę w to wierzyć – że jeśli pani burmistrz i rada opracowaliby ekonomicznie uzasadnione i kompleksowo rozwiązane projekty zmian, obejmujące przygotowanie dzieci do zmiany szkoły, wizyty studyjne dla dzieci - to gdyby te trzy społeczności się spotkały, może by coś wspólnie wypracowały. Czemu nikt nie wpadł do tej pory na ten pomysł, żeby zaprosić Radę Rodziców, dyrekcję, może nawet przedstawicieli uczniów?
- A dlaczego państwo nie wypowiedzieli się w konsultacjach? - pytała burmistrz Kublik.
- Bo nie wiedzieliśmy o nich – padła chóralna odpowiedź.
Iwona Kublik dopytywana przez mieszkańców przyznała, że mając propozycję powiatu co do wymiany budynków, przedstawiła w artykule Życia Sokołowa swój pomysł, jak zagospodarować obiekt Zespołu Szkół Specjalnych. Dodała, że liczyła na większe zaangażowanie mieszkańców w konsultacje i spodziewała się przedstawienia przez sokołowian pomysłów.
- Jestem zdania, że proces konsultacji trzeba na nowo rozpocząć – zaznaczyła pani burmistrz. Dodała też, że podoba jej się pomysł Łukasza Wróblewskiego i przeprowadzone będą rozmowy ze szkołami. - Zapraszam państwa do wytypowania swoich przedstawicieli, siądziemy wspólnie i porozmawiamy. Nie odkładajmy tego, zróbmy te spotkania jeszcze w czerwcu – zadeklarowała.
- Cieszę się, że spotkaliśmy się dziś tu z panią burmistrz, radnymi, urzędnikami, mediami i że mogliśmy przedstawić swój głos. Jako konkluzję tego spotkania widzę słowa, że nic nie jest jeszcze postanowione - podsumowała ponad 2,5-godzinną dyskusję Zofia Steć.
Czwartkowe spotkanie pod przewodnictwem radnego Radosława Kosieradzkiego przebiegło wzorowo. Każdy mógł się wypowiedzieć. Nawet ja, jako dziennikarz, która pierwsza poruszyłam temat zmiany szkół. Temat, jak się okazało drażliwy na tych, którzy chcieli sprawę ukryć przed opinią społeczną. Zresztą takich tematów, jak Czytelnicy wiecie, za rządów nowych władz nie brakuje… Dlatego nie omieszkałam przypomnieć, że im usilniej lokalna władza stara się coś ukryć przed dziennikarzami, tym szybciej prawda wychodzi na jaw. I tak było choćby z „tajnymi” negocjacjami radnego Landzberga z powiatem, które, ku zaskoczeniu chyba tylko samych zainteresowanych, stały się tematem publicznej debaty.
Radny Kosieradzki, w przeciwieństwie do niektórych, nie unikał trudnych pytań. Szkoda tylko, że nie wszyscy jego koledzy z rady mają podobne podejście do jawności. Może gdyby tak było, nie musielibyśmy co chwilę demaskować „tajnych” układanek?
Jest jednak nadzieja na transparentność i dialog. Chcę wyraźnie podkreślić, że artykuł o wymianie budynków między samorządami nie powstałby, gdyby nie dobra wola i informacje od burmistrz Iwony Kublik. Pani burmistrz nie robiła z tej sprawy tajemnicy, odpowiedziała na moje pytania, wyjaśniła szczegóły. Czwartkowe spotkanie w magistracie pokazało, że nawet w tak trudnej i emocjonalnej sprawie jak reforma oświaty burmistrz, radni i przedstawiciele szkolnej społeczności potrafili rzeczowo rozmawiać, w dobrej atmosferze. Bez kłótni. Bez wzajemnego obrażania się.
Czy nie pora już zakończyć tę farsę z „tajnymi” rozgrywkami? Ostatni rok w Sokołowie to przecież nieustanny ciąg afer: konflikty z mediami, próby uciszania mieszkańców na sesjach, nagonki na SOK i OSiR, a w tle zawsze ten sam człowiek. Radny Landzberg zdaje się kompletnie nie pojmować, że samorząd to nie prywatny folwark, a jawność to podstawa demokracji. Panie radny Landzberg! W nie może być i nie ma tajnych spraw w samorządzie! Ironiczne, że osoba tak żarliwie „dbająca” o interesy społeczne, jednocześnie działa jak specjalista od… zamiatania pod dywan. Bo prawda zawsze wypływa. Trudno więc nie odnieść wrażenia, że ów radny, wspierany przez małżonkę – hejterkę to taki anty-Midas sokołowskiej polityki. Czego się nie dotknie, zamienia w burdę, personalne wojenki i paranoję tajności. Pytanie brzmi: czy Sokołów potrzebuje kolejnych lat tej groteski? Czas na zmiany postawy!
Miasto wyda w tym roku na oświatę ponad 70 mln zł. To ponad połowa budżetu, ogromna kwota. Gdyby zaoszczędzić 10 mln zł, to – jak wspomniała w czwartek pani burmistrz - pieniądze te potraktowane jako wkład własny pozwoliłyby ściągnąć kolejne miliony na tak potrzebne w Sokołowie Podlaskim inwestycje. Jako media rozumiemy potrzebę reformy oświaty, wiemy że jest konieczna, nie chcemy w tej sprawie szkodzić miastu. Jednak zmiany powinny być efektem dialogu i kompromisu, a nie „tajnych” rozmów, prowadzonych przez mało kompetentne osoby.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
A gdzie nasi radni bracia Krakowscy, stchórzyli? Najpierw sami biorą udział w potajemnych negocjacjach a później wstydzą się swoim sąsiadom i wyborcą spojrzeć w twarz? Skoro zorganizowali tajne spotkanie w celu likwidacji szkoły to czemu publicznie nie chcieli powiedzieć tego mieszkańcom. Wstyd dla takich radnych. Za co oni biorą pieniądze?! Pilnują tylko swoich korzyści?
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
A może czwórkę zlikwidować dzieci dać do jedynki i trójki - tam już też raczej starsze osoby mieszkają
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.