Odnosząc się do sprawy przekazania laboratorium zewnętrznej firmie ? żadne decyzje nie zostały podjęte, liczymy koszty, które wbrew pozorom wcale nie są małe.
Odnosząc się do sprawy przekazania laboratorium zewnętrznej firmie ? żadne decyzje nie zostały podjęte, liczymy koszty, które wbrew pozorom wcale nie są małe.
W SP ZOZ głównie niepokoi nas sytuacja, że corocznie odpisujemy stratę od kapitału ? a, niestety, mimo restrukturyzacji ciągle stratę mamy i trudno zbilansować zakład. Nasze kapitały własne się kończą - w momencie, kiedy zostaną bardzo małe, albo ujemne ? nie będziemy mogli uzyskać kredytu, a bez niego nie możemy funkcjonować. W tej sytuacji musimy albo zwiększyć kontrakt z NFZ, albo zmniejszyć koszty. I to nie ulega wątpliwości. Dlatego liczymy koszty związane z utrzymaniem laboratorium ? czy wystarczą do utrzymania zakładu.
Po wyborach mamy nowy rząd i nową sytuację, ale na razie nikt nic nie wie. Było spotkanie przedstawicieli szpitali powiatowych z ministrem zdrowia i tak, jak pan senator Kraska dziś powiedział ? wiadomo, że ustawa będzie zmieniona. Ale w jakim tempie i kiedy ? tego nikt nie wie. Pan minister posiada swój własny niepubliczny zakład i bardzo na sercu leży mu POZ. Ale mam wątpliwości, czy na sercu leży mu leczenie szpitalne.
Przez ostatnie 4 lata nie wzrósł nam kontrakt szpitalny, mimo inflacji i tego, co się dzieje na rynku. Nadal punkt kosztuje 52 zł. Nie wiemy, czy ten punkt wzrośnie, czy nie. Jako szpital publiczny, a ja jako dyrektor ? musimy się przygotować na różne ewentualności. Muszę wiedzieć, co w razie nagłej konieczności mam zrobić. Nie pozostaje nic innego jak poczekać, co zrobi rząd - dziś tego nie wiemy.
Bardzo staramy się o to, by zwiększyć finansowanie, o czym wielokrotnie mówiłam. Niedawno przystąpiliśmy do konkursu ministerialnego na dzienny dom opieki medycznej dla starszych ludzi, który miałby znajdować się w budynku po RUM, ale to program pilotażowy. Finansowanie to milion złotych na dwa lata, ale takich ośrodków ma postać w Polsce 40, a ofert jest 148. Mamy perfekcyjnie przygotowaną ofertę, przez fachowca, ale czy to wystarczy? Nie wiemy, czekamy ? w styczniu mają być pierwsze rozmowy z tymi, którzy przeszli wstępną kwalifikację. Mam nadzieję, że uda się nam i dzięki temu zwiększymy nasze finansowanie.
W piątek po wielkich bojach podpisałam umowę z NFZ. 22 szpitale z Mazowsza do piątku nie zgadzały się na zaproponowane warunki. Wysłaliśmy pismo do ministra zdrowia, do prezesa NFZ, co strasznie rozsierdziło dyrektorów z Warszawy. Nie mieliśmy jednak wyboru, bo dostaliśmy 0,5 proc. podwyżki na cały rok - dla nas to 100 tys. zł przy budżecie 24 mln zł na cały rok. To śmieszna podwyżka, dlatego nie chcieliśmy podpisać takiej umowy. Awantura była ogromna, ostatecznie jednak zdecydowałam o podpisaniu kontraktu. Straszono nas bowiem, że we wtorek ogłoszony zostanie konkurs dla szpitali, a to nie jest dobre rozwiązanie dla nas, bo nie spełniamy wszystkich wymogów. Awantura byłaby więc jeszcze większa.
W grudniu i styczniu sprawą kontraktów zajmą się starostowie na konwentach. Chcą wesprzeć dyrektorów szpitali w walce o zwiększenie ceny za punkt lub o to, by choć trochę zwiększyć kontrakt. Ale to drugie rozwiązanie nie jest satysfakcjonujące, bo o ilu więcej pacjentów możemy przyjąć? Mamy pewne możliwości fizyczne. Dla nas najważniejszy jest wzrost ceny za punkt.
W działalności szpitala zdarzają się też niespodzianki, które mają wpływ na finanse. Mamy do zapłacenia ponad 300 tys. zł w wyniku wyroku sądu jako odszkodowanie. Popsuta jest lampa od tomografu. Ostatnio dwa razy to urządzenie nam się popsuło, sama zastanawiałam się, czy nie taniej byłoby je wydzierżawić, bo w ciągu dwóch tygodni naprawy kosztowały 70 tys. zł. Tomograf konserwuje nam firma znana na świecie, to nie jest tak, że przychodzi pan z teczką i naprawia. Trzy razy w ciągu 2 lat popsuła się ta sama część, która kosztuje duże pieniądze. Rozmowa z firmą była ostra, dostaliśmy zniżkę i naprawę za darmo, ale za części musieliśmy zapłacić. A te 200 tys. na naprawy tomografu i 300 tys. odszkodowania ? to pół miliona nieplanowanych wydatków. Później pan starosta mnie rozlicza ze spraw finansowych i słyszę, że SP ZOZ miał się zbilansować, a jest 800 tys. na minusie, w tym 500 tys. o których mówiłam. Sprzętu mamy dużo i zawsze może coś się popsuć.
Uważam, że histeria w sprawie laboratorium jest niepotrzebna.
EWA WOJCIECHOWSKA
DYREKTOR SP ZOZ W SOKOŁOWIE PODLASKIM
(wypowiedź na sesji Rady Powiatu Sokołowskiego 21 grudnia 2015)
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie